powrót terminatora czyli powikłania bebeluszkowej logiki

6.09.2010
czasem jak się tak nad sobą zastanowić, to można dojść do wniosku, że to czego chcemy nie jest koniecznie tym do czego dążymy.

pewnego jesiennego popołudnia bebeluszek i wiewiór wybrali się na długi spacer przez stumilowy las. słońce na zachodzie oblewało im twarze potokami złota. w playbacku szaleńcze chory ptasie. sielanka. w pewnym momencie, po ostatnim kompulsowym raporcie bebeluszka, gdzieś na górce, mi
ędzy poszukiwaniem czterolistnej koniczynki a pochłanianiem mirabelek z krzaka, wiewiór wypalił jak z armaty:
- bebe, w tym twoim odchudzaniu, to co może się stać najgorszego???
- ....no że mi się nie uda i że na zawsze zostanę gruba.
- to mi jak raz nie przeszkadza....a jaki jest najlepszy scenariusz?
- taki, że będę miała kontrolę nad tym co i kiedy jem. że jedzenie nie będzie problemem, tylko normalną codzienną czynnością.
- czyli w najlepszy scenariusz to nie jest, że będziesz chuda?!
- ..... - bebe lekko zatkało w nagłym olśnieniu nad sama sobą. - no....nie...no ta chudość to byłby w najlepszym scenariuszu tylko skutkiem ubocznym.


bebeluszkowa logika bywa skomplikowana nawet dla samej właścicielki. no bo przecież bebe chciała być chuda...tak przynajmniej dotąd myślała.....myślała, że właśnie do tego dąży.....na analizie zagnieceń myślowych jednak nie poprzestano. wymierzono za to nowe cele i zasady!

reguła złota:
zapomnieć o przeszłości, czyli bebe je gdy jest głodna.


nie ważne co bebe zjadła w ostatnich pięciu minutach, godzinie, czy dwudziestu czterech godzinach,  bebe ma zjeść następnym razem jak będzie głodna. bo w głowie jej dotąd dwa scenariusze:
1. bebe je na zapas: za półtorej godziny pora obiadowa - bebe wie, że będzie wtedy głodna, ale za pół godziny musi iść na uczelnie - bebe nie jest głodna teraz, ale zje żeby nie być głodną później.
2. bebe je bo tak trzeba: dzisiaj bebe zjadła tylko jedno jabłko i jogurt. jest już popołudnie. bebe nie jest głodna. ale zje bo dziś zjadła tak mało, TYLKO to jedno jabłko i jogurt.

pod tą regułą ustalono jeszcze dwie:
1. biegać (a generalnie ruszać się dużo i to na świeżym powietrzu, w miarę możliwości w naturze)
2. słowotworzyć (spełnienie zawodowe poprawia stan psychiczny ambitnego bebeholika i zapobiega wyrzutom sumienia)

co do diety.....diety zdecydowanie się nie sprawdzają. za to na medal spisuje się "dbanie o bebeluszka". a to obejmuje zdrowe odżywianie. niepotwierdzone empiryczne badania naukowe stwierdzają, że zrównoważona dieta działa pozytywnie na bebeluszkowy stan ducha, na humory panny szklane oczko oraz na bezbolesność kolan. za to nadmiar konstelacji cukrowo-tłuszczowych sprzyja częstym odwiedzinom rodziny kompulsów i wujka obcego. a z rodziną wiadomo.....miło się spotkać, ale tylko na chwilę.

terminator wraca! do pionu! pierwszy dzień według złotej reguły: zaliczony. ale niebezboleśnie. bebeluszek wzywany przez mijane pod drodze dzielnice rybno-frytkowe i zakątek czekoladowy krył wzrok pod parasolem i biegł co sił w nogach zaciskając zęby i przełykając ślinkę. w domowych pieleszach czekali na posterunku sałatka z awokado i morze czerwone w pasiastym kubku. początki bywają trudne. wizja łaskawych wyników wagowych i radości współodchudzaczek tym razem wystarczyła. ale na jak długo??
Post Comment
Prześlij komentarz

Auto Post Signature

Auto Post  Signature