Image Slider

Tajne komplety #4

30.10.2016


Pochłonęły mnie tajne komplety wraz z butami i sercem. Im dalej, tym fajniej. Mam wrażenie, że przez pierwsze trzy tygodnie brałam rozbieg, żeby teraz skoczyć w przepaść i przez chwilę sobie polatać. Strasznie mi dobrze, Narodzie Drogi.

Scenografia i tła - to hasła minionego tygodnia. Najpierw, dla rozgrzewki i dla przechytrzenia wątpiącego mózgu, rysowaliśmy drobiazgi, nikomu niepotrzebne akcesoria natury, też urbanistycznej:

W wersji detalicznej do obejrzenia > TUTAJ <


A wszystko po to, by w głównej pracy domowej wydziergać rozkładówkę do wybranego paragrafu. Ale, prrrrrr! Nie żeby tak od razu za kredki i wio! Najpierw trzeba było sobie dany paragraf rozpisać na co najmniej trzy wariacje wizualne. A potem wybrać jedną i wydziergać ją w detalu. Wydziergałam dwie, bo kto bogatemu zabroni?!

Jedną z tekstem i "winietkami" (to te małe obrazko-sceny po prawej):


(powidok detaliczny)



A drugą (i tą też wysłałam do oceny prowadzącym, bo dostarczyć można tylko jedną) bardziej wizualną, bo stwierdziłam za Hanną Krall, że nie ma co ludziom zawracać głowy zbędnymi słowami. Tniemy po całości. Voilà:


(powidok detaliczny)

No i jak?

C.d. nastąpi za tydzień, ale będzie to już ostatni odcinek.
Trochę mi z tego powodu smutno.

Poprzednie lekcje znajdą Państwo tutaj:
°° Lekcja pierwsza - główny bohater °°
°° Lekcja druga - emocje twarzy °°
°° Lekcja trzecia - pozy °°

Tajne komplety #3

23.10.2016
Illustrating Children's Books Course

 Oh Boy! - wzdychają anglojęzyczni uczestnicy mojego kursu (czyli wszyscy).
Co to był za tydzień!

Już byłam na K2 z pięknym widokiem na karierę ilustratora i wyżyny artystycznego spełnienia, gdy potknęłam się i zleciałam w rzeczywistość tak banalną, jak zdanie "Do cholery, jak narysować rękę?!". I już już chciałam rzucić to wszystko w ciemną i zimną cholerę, ale wyobraźnia mi przyszła z odsieczą. Państwo sobie imaginują: Bebe chodzi do biura, projektuje wystawy, po godzinach odsiaduje swoje na placach zabaw, czyta czasem jakąś książkę, gotuje obiady. Nie pisze zaś, a nad wszystko nie rysuje. Zwłaszcza żadnej z siedmiu książek, które ma w głowie, a częściowo i na papierze. No niby nie takie straszne, ale jakby gulą w gardle trochę jednak mi staje. Dołożyłam sobie zatem jeszcze prawym sierpowym patosu kładąc się na łożu śmierci (tę czynność nomen omen życiową potrafię sobie wyobrazić tylko horyzontalnie). Więc leżę tak i żałuję jednego, zupełnie przeciwko trendom o niedoczasie z rodziną i nadmiarze pracy: Że nie rysowałam więcej, zwłaszcza książek.

Koło ratunkowe rzuciło też mi wirtualne  grono gospodyń miejskich, któremu mam zaszczyt przynależeć (Wy wiecie, że Was lovam, c'nie?!). Poluzuj warkoczyki mówią. E k s p e r y m e n t u j.  Pozostań przy tym. Ale nade wszystko: Wyrób dupogodziny i rysuj babo, rysuj!

Wzięłam sobie do serca.

I oto proszę państwa kolejna (r)ewolucja Ady Lovelace, czyli praca domowa numer trzy, na temat: "Pozy, czyli bohater główny w ruchu". Państwo obejrzą:



Poniosło mnie trochę, przyznam. Na tyle, że tych piętnaście póz wybrać musiałam z kilkudziesięciu, a i tak było mi mało. Macie ulubioną?

Ale ale! Był jeszcze bonus! Dla prymusów, dodatkowa praca domowa pt.: "Bohaterowie drugiego planu". Owszem, wykonałam (dowodząc tym samym, że jednak wewnętrzna prymuska się czasem na coś przydaje):


Matka Ady, pani Milbanke musiała zapewne żyć z takim wyrazem twarzy.

C.d. nastąpi za tydzień.

Poprzednie lekcje znajdą Państwo tutaj:
°° Lekcja pierwsza - główny bohater °°
°° Lekcja druga - emocje twarzy °°


Tajne Komplety #2

16.10.2016
https://makeartthatsells.com/courses/illustrating-childrens-book/

W tym tygodniu w mojej szkole tematem przewodnim były rozterki duszy - jak się okazało cała tęcza rozterek.
Od euforii [też że moja Ada jest taka fajowa]:



Poprzez smutek [też bo na środowym przeglądzie prac domowych moje nie otrzymały gwiazdki (Kaczko! Sacreble! Kwiecie ocen nawet i tu dotarło!)]:



Na spadających na dywan żuchwach skończywszy [też na wizję, że przecież mogę! no MOGĘ inaczej]:


Na koniec kazano nam zebrać to wszystko w całość, zamieszać w kociołku i wyczarować diagram emocjonalny głównej postaci wybranej opowieści - co w zamyśle miało być też metaforą kolejki górskiej uczuć aspirującego artysty. Moja Ada L. w bonusie dostała też "total makeover" - Heidi Klum i Tyra Banks byłyby dumne. Rzuciłam w otchłań czernią konturów, ukradłam Grudce kredki, poluzowałam sobie warkoczyki i popłynęłam na obrzeża mórz znanych (bo na te zupełnie nieznane jeszcze mi nie starczyło odwagi). Zatem praca domowa wygląda dzisiaj tak:




C.d. nastąpi za tydzień.
 Pracę domową nr #1 a tym samym Adę przed metamorfozą można obejrzeć >TUTAJ<


p.s. Dopytujących w kuluarach zapewniam, że pastujemy już z podłogi i dziergamy najnowszy sztandar Robótki 2016 (tzn. woźna, bo Kaczka Kierowniczka ślęczy nad przemową otwarcia). Przecięcia wstęgi - PO RAZ SIÓDMY!!! - spodziewać się można w połowie listopada, co najpewniej ogłaszać będziemy TU.


Złodzieje rowerów

12.10.2016
Wysłałam Wiewióra do sklepu po banany, wszak dzień bez banana jest w życiu Grudki dniem zmarnowanym. Po dwóch minutach Wiewiór wraca:




Spod domu?! Naprawdę? Sielankę mojej wsi zepsuto Brakiem Bezpieczeństwa Instant.

No żeż z kur rosół na boczku!

Pierwsza fala szoku zostawiła Wiewióra z silnym imperatywem, by pojechać do Dużej Wsi na dworzec i sprawdzić tamtejszy postój dla dwukołowców. Nie kwestionowałam racjonalności tego postulatu. Wariat może mieć szczęście. Pojechał samochodem, który w piątek pożyczył od koleżanki z pracy (wszak nasz u mechanika).

W tym czasie zdążyłam znaleźć koordynaty najbliższego posterunku policji, skonsultować z Norweskim (tak, ten od Kaczki) kolejne kroki, przeszukać archiwa w poszukiwaniu danych skradzionego wierzchowca i ułożyć w głowie mowę ostrzegawczą dla sąsiadów.

Tymczasem Wiewiór....

Wiewiór pojechał na dworzec we wsi obok. Przeszukał CAŁY rowerowy postój i... o kurze guano! znalazł swój rower! Zaparkowany w tym samym miejscu, w którym Wiewiór zawsze parkuje. Dziwne. Pochylił się, otworzył zamek SWOIM kluczem... I zaczął prowadzić w stronę domu. Prowadzi, prowadzi i myśli.... no co za zbieg okoliczności, że zaparkowały skunksy poczochrane dokładnie w tym samym miejscu, co on parkuje. W sumie jak był młodym Wiewiórem, też robił takie żarty, więc może był to żart. ....

Dwa kilometry później: nastała światłość pod czaszką Wiewiórzą. W piątkowy poranek pojechał rowerem do wsi obok, zaparkował przy dworcu, pojechał pociągiem do pracy. Wrócił samochodem koleżanki. A rower od piątku rano tak tam stał. I stał.

Pozwólcie, że nie skomentuję.


Tajne Komplety #1

9.10.2016
https://makeartthatsells.com/courses/illustrating-childrens-book/

 Pozazdrościłam Kaczce i poszłam do szkoły drogi Narodzie. W przeciwieństwie do przedstawicielki drobiu świetnie się bawię. Jest nas w klasie jakieś dwieście osób. Codziennie rzucamy się w biel kartki i próbujemy pływać w tematach mniej lub bardziej sexy (co można podejrzeć na InstaBebeGramie, gdzie się bezwstydnie obnażam, czyli pozwalam zaglądać przez ramię w połowie roboty, nawet jak rysuję tematy mi tak obce, jak na przykład buty). I tak przez kolejne pięć tygodni, jeśli mi nerwów i Malibu nie zabraknie. 

Na warsztacie mam tekst o fenomenalnej Adzie Lovelace - pionierce w programowaniu komputerowym, którą to będę uwieczniać w formacie ilustracji książkowej dla dzieci. Proszę trzymać kciuki, a przynajmniej mieć nade mną litość. Poniżej co-niedzielna praca domowa, czyli pierwsze studium Ady L.
A tu Ada i jej obydwa starsze ja. Ada jako trzynastolatka bardzo chciała latać, stąd odpowiednie akcesoria. Mam też wrażenie, że gdyby mogła byłaby jedną z tych kobiet, które potrafią wyczarować misterny kok za pomocą ołówka.


C.d. nastąpi za tydzień.

p.s. Uczestników njuslettera uprasza się o zarezerwowanie sobie w najbliższym tygodniu kilku minut. Kolejny sekretnik już się dzierga!

Auto Post Signature

Auto Post  Signature