Image Slider

Rok

29.01.2016
"Jedne dzieci przynosi bocian, inne helikopter!"
Kaczka (o Grudce) i nie to nie jest bajka

Rok temu o tej porze nikt nie przypuszczał nawet.

Że będzie miała blond czuprynę z idealnym tornado w samym epicentrum, asymetryczny kasownik z pięciu siekaczy i błękitne jeziora pod kurtyną rzęs.

Że jest z waty cukrowej o smaku karmelkowym, ergo przepisywać ją można na receptę pacjentom chorym na depresję i zgorzknienie duszy. Za to na diabetologię ma zakaz wstępu.

Że to miś koala. Pałający nienawiścią do wózkowych gondoli, fotelików samochodowych, mat edukacyjnych, okrutnego wygnania na zimne i nieznane lądy otwartych przestrzeni. Wiszący najczęściej na konarach moich ramion. Twarzą do świata (no bo ile, przepraszam, można oglądać facjatę matki?!). Tym samym w głębokim poważaniu mający ruch przeciw bocianim-gniazdom.

Że będzie człowiekiem do ludzi i nie przepuści nikomu.... adin, dwa, tri....spójrz mi głęboko w oczy... 

Że ani na plecach, ani w śpiworku, ani ze smoczkiem, ani pod kocykiem, ani z misiem, ani z butelką. Za to na boku, z nogą zarzuconą na wałek koca z twarzą zakopaną w barchanach tak, że trudno jest nie przypuszczać, że będzie kiedyś nurkować w głębinach bez akwalungu. 

Że szerokim łukiem a dwunożnie objedzie stadium raczkowania i ludzika Michelin.

Że z Frankiem Sinatrą, Georgem Michaelem, Koko, Bintą i Niebieskim Poniedziałkiem by New Order.

Że z przeźroczystym pudełkiem na głowie eksplorować będzie kolejne kosmosy.

Że najchętniej będzie słuchać głosu. Swojego głosu. A na początku 2016 otworzy słownik i poleci w długą. M(i)auu, (s)ka(r)peta, ba(m), ta(k) i (wzrusz!) Kac(z)ka!

Że ponad wszystko przedkładać będzie mandarynki, kiszone ogórki, szpinak i salami. Pluć mlekiem, papkami i marchewką w każdej postaci (spoglądając nam w oczy z wyrzutem "Znów próbujecie mnie otruć?!"). 

Że często będę widywać jej nogi dyndające w paszczy pralki.

Że w wieku 10 miesięcy zakocha się na zabój w polimerowym wyrobie przemysłu lalkarskiego lat 80-tych i że będzie z nim chodzić za rękę. Wszędzie. Nawet do łóżka. 

Że przez bity rok nie prześpi ciurkiem dłużej niż pięć godzin - co zdarzyło się raz. Ot, taki biały kruk naszego rodzicielstwa.

Że mimo usilnych starań rodziny i znajomych Królika, najbardziej cieszyć ją będzie pudełko z kolekcją washi tape, własne skarpety, nakrętki dla Franka i stara klawiatura. Oraz książki, konstrukcja książki, a nie tam jakieś "A powiedz, jak robi kurka?". Od święta zaś balon na patyku.

Że zmieni nic i wszystko. Prawie.


Rok temu o tej porze nikt nie przypuszczał, że napiszemy sobie taki scenariusz.
Kolejnych tęczowych Potomko!



Kalendarz 2016 - Luty

25.01.2016
Odzew narodu pozwala mi wierzyć, że komuś - oprócz Wiewióra projekt kalendarza - jednak się podoba. Dziękuję! Nie zwlekając, zapodaję Wam logiczny ciąg dalszy. Wszak lot balonem mógł się tylko tak skończyć.

#1 Luty. Wersja do wydruku:


Do ściągnięcia tutaj: Klik! Klik!

#2 Luty. Wersja na pulpit i w technikolorze:
 
Wystarczy kliknąć w obrazek i zapisać sobie na dysku.



Jeśli Wy, Wasze dzieci, kuzynki, koledzy z pracy, przypadkowi goście, pies, teściowa lub księgowy pokolorowaliście stronę styczniową - cyknijcie fotę! Urządzę chętnie galeryję z Waszymi dziełami.

Howk!

Pierwsze słowo

20.01.2016
Robiliśmy zakłady, w jakim języku Grudka wypowie swoje pierwsze słowo.
Tego nie przewidział nawet Nostradamus. Potomka zgarnęła całą pulę.


[03.01.2016]

Elemelki

17.01.2016
Pięć dni temu Grudka zadebiutowała karierę w Bawarskich Elemelkach*.
Pięć dni z rzędu płakała. Gdy wychodziłyśmy.
Dnia czwartego i piątego płakała też na mój widok**.



Od pięciu dni okupuję miniaturowe ławeczki miniaturowej szatni miniaturowej wiejskiej ochronki. W ręku trzymam gazetę. To dla niepoznaki. Chowam głowę w puchówkach z waty cukrowej i nieba. Zamiast czytać, nasłuchuję. Czy aby moje nie płacze.

Od pięciu dni tkwię w stuporze.
Że to już. Ona tam, ja za chwilę też zupełnie gdzie indziej.
Że pobudki przed wschodem słońca, odprowadzanie, logistyka codzienności, dojazdy do (epi)Centrum Dużego Miasta, kredki na kolanie, etat, gra w ganianego z pociągami, żeby tylko zdążyć odebrać, popołudnia na rodzinną wyłączność, wieczory w szpagacie między odpoczynkiem, obowiązkiem a przyjemnością.

Smuteczek.
Choć i radość, że mi ten jeden rok był dany.

Sadzam ją sobie na kolanach.
Ukradkiem próbuję wykuć w marmurze pamięci ten zapach i ciepło.
I gdy miniaturą dłoni głaszcze moje policzki, by wetknąć palec w czeluść nosa.

 
*Sztuk 10 do 12 - jeszcze nie ustalono. Obecnych zawsze (i na szczęście?) siedem. W tym oprócz, oprócz Grudki, pięciu chłopaków. Pięciu na pięciu ubranych na niebiesko. Czterech na pięciu w swojskiej kreacji: rajstopki + koszulka.

**Bo dlaczego? Dlaczego Pani Krysiu po godzinie stwierdzasz, że przeładowały mi się neurony?! Nie chcę do domuuuuuuuu!

(...)
W kuluarach z NaszymiPaniami:
- Proszę przynieść smoczek dla Grudki.
- Nie używa.
- Nie używa? Do zasypiania też nie?
- Nie.
- A może butelkę? Butelkę z mlekiem?
- Nie.
- A przytulankę ma?
- Ma wiele, ale do zasypiania nie zażywa***.
- Hmmm.... Proszę przynieść łóżeczko turystyczne, żeby zasypiała tutaj w podobnych okolicznościach jak w domu.
- Grudka nie ma łóżeczka.
- Nie ma?
- Na materacu śpi.
- Ach. Acha. Hmm. Dobrze. To może spać z innymi dziećmi na materacu. Ale śpiworek! Śpiworek koniecznie.
- Skoro koniecznie...
- ??
- Nie przepada. Najlepiej jej niczym nie przykrywać, gdy zasypia.
[Tu łuna godna Rzymu]


***W tej materii nastąpiła zmiana nastroju. Radykalna. O czym będzie być może, w którymś z następnych odcinków. Tymczasem:

[Kurtyna]


Poślizg

10.01.2016
Zbieżność kreacji jest zupełnie przypadkowa


Pojechać do Stumilowego Lasu na sylwestrową zabawę na cztery dni, a wrócić po dwunastu. Biba na bogato, powiecie? Nie. Niestety, nie. Opóźnień w powrocie do rzeczywistości nie sponsorowała zima zaskakująca kierowców ani przypływ procentów w trunkach. Powody były dwa.

Pierwszym: teutońska miłość do recyclingu, która kontenerem zatarasowała Wiewiórowi drogę i perfidnie zepchnęła go na ulicę podstawiając pod nogi krawężnik. Wiewiór z przodu przytroczoną miał Grudkę, a z tyłu plecak pełen sylwestrowych zakupów. Wiewiór dokonał piruetu w locie, by jajecznicę zrobić nie z własnej córki, a z niedoszłego potomstwa niosek z Niedersachsen. Grudka ocalała, tuzin jaj (ze stali?) też, kostka Wiewióra już nie za bardzo.

Powodem drugim stała się poczekalnia pogotowia w dzień sylwestrowy, gdzie przez długie godziny Wiewiór wszerz i wzdłuż, od lewa do prawa i od góry do dołu  g o d z i n a m i  rozwiązywał kostkę Rubika i wdychał koktajl z mikroorganizmów. Te ostatnie użyły Wiewióra jako szalki Petriego i namnożyły się dobę później, objawiając łuną gorączki.

Zamiast na dworzec, Wiewiór pokuśtykał do lekarza i dostał urlop do końca tygodnia.
I byłoby to wspaniałe zakończenie i jeszcze lepszy początek Nowego Roku.
Byłoby. Gdyby nie inwazja.

Mikroorganizmy dokonawszy aneksji Wiewióra, przystąpiły do ofensywy na Grudkę. A jeśli na nią, to i na mnie - wszak jesteśmy nadal naczyniem (mlekiem) połączonym. Co się stało po tym, wymazałam z pamięci bez wahania. Co nie było trudne, WSZAK brak snu i majaki w malignie sprzyjają amnezji.

(...)
(Silny) pociąg do snu.


(...)

Na 2016 życzę sobie i Wam: Kroków. Wzwyż i do przodu.
A jak się zdarzy posiedzieć, na którymś ze schodków - przyjemnych widoków.


p.s. Tu, proszę Narodu, można sobie kupić oryginalną Wasiuczyńską:
http://aukcje.wosp.org.pl/oryginal-ilustracji-pan-kuleczka-i2686957
A tu morze turkusu od Alcydła:
http://aukcje.wosp.org.pl/komin-blekitno-seledynowy-i2692983
A tu Lookarnę (Galeria pod Chmurką) w kosmicznym wydaniu:
http://aukcje.wosp.org.pl/ilustracja-z-kosmonauta-i2709325 

p.s.s. A kto Wasiuczyńskiej nie zdąży kupić, ale przebywa w Krakowie, może sobie oryginalną (i żywą!) Wasiuczyńską obejrzeć. Ba! Przy odrobinie szczęścia - nawet dotknąć! http://wasiuczynska.blogspot.de/2015/12/wystawa-w-nowohuckim-centrum-kultury.html

p.s.s.s. Dla tych, co równie lotnie wracali do codzienności, przypominajka:
Styczniowy Bebe-Kalendarz do wydruku i na pulpit do pobrania tu:
http://bebeluch.blogspot.de/2015/12/kalendarz-2016-styczen.html

Auto Post Signature

Auto Post  Signature