Image Slider

O Bebe, która połknęła słonia

30.08.2014
- Proszę cię, narysuj mi Potomka - poprosił Wiewiór.
- Co takiego?
- Narysuj mi Potomka.
Pomimo niedorzeczności sytuacji wyciągnęłam z kieszeni szkicownik i ołówek. Narysowałam Potomka.



Wiewiór przyjrzał mu się uważnie i rzekł:
- Nie, ten Potomek jest zbyt podobny do mnie. Zrób innego.
Narysowałam.



Wiewiór uśmiechnął się z pobłażaniem:
- Nie! Ten wygląda zupełnie jak Ty! Chcę Potomka, który będzie nasz wspólny.
Tracąc cierpliwość nabazgrałam ten rysunek i powiedziałam:
- To jestem ja. Potomek, którego chciałeś mieć, jest w środku.

 

Ku mojemu zdziwieniu, Wiewiór krzyknął radośnie:
- To jest właśnie to, czego chciałem. Czy myślisz, że trzeba dużo kotletów dla takiego Potomka?
- Dlaczego pytasz?
- Bo nie zrobiłem jeszcze zakupów....
- Jeden mu na pewno wystarczy. To jest jeszcze bardzo mały Potomek.
Pochylił się nad rysunkiem:
- Nie znowu taki mały. Zobacz, zasnął.

Tak wyglądał początek naszej znajomości z Potomkiem.

Daj Włos!

24.08.2014

Bo jeśli ciąć, to z rozmachem!
W epicentrum zdarzeń: przed, po i w trakcie (fot. Fryzjerstwo PJ)

Była wiosna. Zadumawszy się widokiem Rapunzel we własnym lustrze, usłyszałam głos rozsądku: Idź, zetnij i rozdaj potrzebującym! Poczekałam jeszcze trzy miesiące, wyhodowałam firanę nad czołem i perski dywan na plecach. Poleciałam do ojczyzny i czynu dokonałam: Proszę Państwa, oddałam włos!

Ćwierć metra szczeciny poszło na darmowe peruki dla podopiecznych Fundacji Rak'n'Roll. Bez żalu. Niech i oni łapią wiatr we włosy!

Cały salon przychodził pogmerać mi w egzotycznie gęstym zaroście odziedziczonym po tatusiu. Podobno pobiłam statystyczne normy, zwłaszcza dwoma warkoczami, które uparcie nie chciały poddać się amputacji.

Polecam! Stan nieważkości cielesno-umysłowej gwarantowany!
Oraz wyczute pół kilo na wagowym minusie i tona w departamencie melancholii.

Metamorfozy w ramach akcji "Daj Włos!" dokonała Miszcz Nożyczek - p.Jola z Fryzjerstwo PJ w Warszawie. Dzięki! Do ostatnich nożyczek świata i o jeden dzień dłużej!

Teraz Polska!

22.08.2014
O Polsko, mlekiem (zsiadłym) i jagodziankami płynąca!
Kartaczami i pierogami stojąca!
Ogórkiem małosolnym i prawdziwym pomidorem pachnąca!
Sokiem malinowym przez palcy cieknąca!
Do siego roku!

Tu się łza w oku zakręca, jak karuzela na odpuście. Syndrom emigranta będzie mi stał w gardle jeszcze przez następne trzy dni. Póki się kiszone w lodówce nie skończą....

[...]
Ojczyzna zagłębiem mody. Nakupilim z metra kuponu w łowickie róże, który jako spódnica-bombka ozdabia me zaokrąglone polskością biodra*. Do tego tenisówki od Chińczyka z Marywilskiej ("Nie cidzieści! Cidzieści pińć pani, nowa kolekcja!") oraz Wiewiór w nowych outfitach i tęczą na stopie - i jazda na wesele, heej!

* pół tuzina jajek na swojskiej kiełbasie serwowanych w jajecznicy przez Wiewióra, co rano. Jajecznicy tak żółtej, że brakowało mi do niej kredki! Teutońskie eko-sreko załatwiam przecie beżową....

[...]
Pobiesiadowaliśmy sobie! Na pierwszy taniec zaserwowano tęczowego swinga w różowych trampkach. Tu dowód (Macham ochoczo do nowożeńców! Elo!):



A potem ruszyło lawiną! Kotlet gonił torty, galareta barszczyk, a ciało śmiało się wyginało. Tylko Wiewiórowi trzeba było tłumaczyć, dlaczego cała sala wciąż krzyczy, że jest gorzko a Panna Młoda wspina się na stół. W tych urokliwych okolicznościach przyrody, po raz pierwszy i proroczo być może ostatni - złapałam welon. Dwa dni wcześniej odebraliśmy bowiem obrączki od znajomego jubilera...ekhem. Od stołu odeszliśmy ostatni wraz z zapasem pieczonego kurczaka na wynos, który przeistoczył się w myśl przewodnią dni kolejnych: "No to po kurczaku!". I tak od niedzieli do czwartku włącznie. Krzywdy nie ma!

[...]
Wiewiór przekonał się, że pochodzę nie tylko z rodziny hobbitów**, ale i czarownic. Wiedźmy wyszły wiosną o północy do lasu, nazrywały zielonego, nabrzmiałego, pachnącego sosną. Włożyły do garnka, zalały spirytusem od serca, dodały jeden wąs rudego kota, trzy muchy robaczywki i wiadro cukru. Zamieszały chochlą na dużym ogniu. Przelały do butelek i raczyły Wiewióra kielichem ulepy na każde wspomnienie zdrowotnego niedomagania. Gdyby nie złocistość trunku, podejrzewałabym je o czarną polewkę. Na drogę, oprócz ulepy, dostaliśmy też miodu z mleczy, smalcu z mniszka i orzechówki "na środki"***.


**niski wzrost (rodziny, nie mój), ogrodnictwo stosowane, trzy śniadania oraz nałogowe kolekcjonerstwo szkła, bo: konfitury z cukinii, pesto z pietruszki, marynaty z chili, śliwki z czekoladą, ogórki na 1001 sposobów, aroniówki, orzechówki, grzybki, "czatneje", pasty, kremy, zasmażane jabłka bez cukru i maliny z chruśniaka. 

***środki ludzkie, czyli żołądki

[...]
Ostatniego dnia, na schodku siedząc, obserwując jaskółki na wielkim mazowieckim niebie wysnuł się z kłębka myśli jeden wniosek: Życie bez kredek jest głupie! Wracam.

c.d. nastąpi w niedzielę!
A kto wie (o szczegółach nie opisanych) i się wygada,
ten niech połknie gada!

Auto Post Signature

Auto Post  Signature