Image Slider

Tour de Pologne [1]

20.09.2013
[1]
Polska zaczyna się pod bramkami LOTu, tłumem pingwinów szeleszczących w wiślanym narzeczu przez komórki. Ku rozczarowaniu żołądka, na pokładzie nie serwuje już kanapek. Żadnych. Nawet tych z sałatą, musztardą i makiem włażącym reprezentacyjnie między przednie zęby. Wylądowałam wieczorem w stolicy, a szwagier następnego ranka z kacem.

[2]
Zielona Polska Jesień:


[3]
Podsłuchane na mazowieckiej wsi:
- O grzyb!
- Jaki?
- Duży!

- Biegnij siostrzeńcze za piłką chyżo, azali chcesz być jak piłkarze z Borussii a nie Legioniści*.
*Jedenastka z Teutonii plasuje się na szczytach osobistych tabel latorośli.

[4]
Ciociu poczytaj mi książeczkę, ciociu mogę zrobić ci zdjęcie, ciociu a który samochód najbardziej lubisz, ciociu a dlaczego nie jesz naleśników, ciociu no czytaj dalej, ciociu a po co rysujesz tyle tych ptaków do góry nogami, ciociu ale ty jesteś duża, ciociu czy te jesteś tą samą ciocią co wyjechała za granicę, ciociu a opowiedz jak to tam było w tych innych krajach, ciociu a czy widziałaś Pepę? Świnkę Pepę? Nie, tego piłkarza!

Od 11:30 nieswojo. Cisza echem po kątach.

Świerszczyk, poproszę!

16.09.2013

Okładka do wrześniowego numeru "Świerszczyka" z elementami biograficznymi*

Zazieleniły się dziś polskie kioski oraz bagażnik pana Zbysia aka bawarska polska prasa obwoźna. Przyszły najnowsze "Świerszczyki" z mottem przewodnim "Sprzątanie Świata". A w nim opowiadanie "Domowy Ekolog" Magdy Kiełbowicz z moimi ilustracjami i okładką (Dynamic Duo strikes back!). Emocje są jak za pierwszym razem.

Był czerwiec, tuż po obronie doktoratu. Majowe zimno ustępowało nowym pokładom chlorofilu, który prosił się, by zaistnieć poza naturą. Decyzję o odrzuceniu pomysłu ilustracji recyclingowych ułatwiły teutońskie służby porządkowe rekwirując zawartości wszystkich siedmiu śmietników, każdy na coś innego. Zatem zielnik. Młode liście z gór Schwarzwaldu wysypywały mi się z paszportu, portfela, kieszeni i książek. W tydzień zamieniłam mój pokój w trójwymiarowe herbarium. Do dziś znajduję zasuszone paprocie w szkicownikach i teczkach. Ilustracja środkowa wygląda mniej więcej tak (ekskluzywna wglądówka tylko dla Was):

W szkole Bebe na całą klasę przydzielano tylko dwa worki, więc pozwoliłam sobie popłynąć. 
Szukajcie w kioskach i Empikach.

*W tworzeniu okładki maczał palce Wiewiór. Jak każdy Irlandczyk pała miłością do mutacji Trifolium repens i uprzejmie udostępnił kilka okazów czterolistnej z kolekcji własnej.

Na okrasę: 3 września łupnęło. To z serca mi spadło całe gołoborze. Doktorat w wersji ostateczna ostatnia nigdy więcej ever zwieńczył biurko dziekanatu. Fanfary! Fanfary! W kwietniu przyszłego roku oczekujcie salw śmiechu z Wysp Brr: wystąpię publicznie w todze i smerfnym berecie.

A tymczasem, bawarskie dzieci idą do szkoły a Bebe na wakacje. Od jutra miesięczny w tour de Pologna!

Auto Post Signature

Auto Post  Signature