Jako młokos, Bebe dobrowolnie dała się nająć do niewolniczej pracy na plantacjach truskawkowych. dwa złote za nieszypułkowane, trzy i pół za te bez. Paznokcie krwawiły, gdy zapomniało się gumowych rękawiczek. Tuż o wschodzie słońca stała z innymi dzieciakami w kilometrowym rządku z białą kobiałką w ręku. Rosa opadała, kurtka ziębła od wilgoci. Do dziewiątej rano, otwarcia skupu, trzeba było wyzbierać hektary.
Po sezonie zbierania, za pierwsze zarobione pieniądze, Bebe kupiła sobie żółwia. Bo A. też miała żółwia, który był cudny i lubił pić herbatę, ale tylko z cukrem. Bebe też chciała takiego. Przywieźli go z Tatusiem Bebeluszka z dalekiej stolicy, na imię mu było Gustaw. Nie lubił herbaty, tylko żółte mlecze. Wygrzewał się w dużym pokoju na dywanie w róże, podążając za plamą słońca. Miał tylko jedną wkurzającą ulubioną rozrywkę. Wchodzenie w ścianę. Łup, łup, łup. Wspina się Gustaw na ścianę i opada. Skorupą o podłogę. Łup, łup, łup. Wyniesiesz go do innego pokoju. Wraca, machając radośnie ogonem, w to samo miejsce. Łup, łup, łup. Uparty jak żółw, Gustaw niewątpliwie miał misję.
Gdy Bebe wyjechała studiować, Gustaw trafił do sąsiadów, których postanowił opuścić tego samego tygodnia i wyruszyć w świat. I tak kolejny kumpel Bebe, nie wrócił już nigdy do domu.
Gustawa droga do nirwany |
Po sezonie zbierania, za pierwsze zarobione pieniądze, Bebe kupiła sobie żółwia. Bo A. też miała żółwia, który był cudny i lubił pić herbatę, ale tylko z cukrem. Bebe też chciała takiego. Przywieźli go z Tatusiem Bebeluszka z dalekiej stolicy, na imię mu było Gustaw. Nie lubił herbaty, tylko żółte mlecze. Wygrzewał się w dużym pokoju na dywanie w róże, podążając za plamą słońca. Miał tylko jedną wkurzającą ulubioną rozrywkę. Wchodzenie w ścianę. Łup, łup, łup. Wspina się Gustaw na ścianę i opada. Skorupą o podłogę. Łup, łup, łup. Wyniesiesz go do innego pokoju. Wraca, machając radośnie ogonem, w to samo miejsce. Łup, łup, łup. Uparty jak żółw, Gustaw niewątpliwie miał misję.
Gdy Bebe wyjechała studiować, Gustaw trafił do sąsiadów, których postanowił opuścić tego samego tygodnia i wyruszyć w świat. I tak kolejny kumpel Bebe, nie wrócił już nigdy do domu.
Oj Bebe, coś te zwierzęta mają marny los u ciebie. Czy jesteś Elmirką? Natomiast truskawki... Bym zjadła... Mmmmmmm.
OdpowiedzUsuńChyba raczej Megi z Przystanku Alaska ;) Truskawek nie opłacało się jeść, podchodziłam do tego pragmatycznie.
UsuńEeee ja nie oglądałam tego serialu:p Za to Bonanzę oglądałam:)
UsuńNad Megi wisiało fatum. Każdy jej chłopak ginął w dziwnych okolicznościach. Jak moje zwierzaki ;)
UsuńHmmm... musimy powaznie rozwazyc, czy wydac ci Dynie na urodziny :-) Wolelibysmy, by nie poszla na ryby.
OdpowiedzUsuńMoze Gustaw byl przedstawicielem nurtu free soloing?
Nie chcę Dyni na urodziny! chcę do Dyni na urodziny, ma fajniejszy tort! W ogóle ma tort! Gustaw miał misję, miałam wrażenie, że widział tam drzwi do nirwany. Nieugięty był. No imponował mi :)
Usuńech ... my dzieci późnego komunizmu... jakżeż to twarde życie ukształtowało nasze charaktery ... u mnie były i truskawki i malowanie płotów i sprzątanie hali i mycie koparek ... jakoś tak człowiek nauczył się cenić pracę i pieniądz .. a teraz ? Foch bo dostaje tylko 200 PLN kieszonkowego a koleżanka ma 500 :|
OdpowiedzUsuńPS. Gustaw na pewno znalazł swój wymarzony cel podróży :)
Ale fajowo, koparki! A butelki też zbierałaś? U mnie były też porzeczki (nienawidziłam) i pielenie ogródka za darmochę. Ale najfajniej to się "podlewało" betonowe kręgi! :)
UsuńZbierałam :) i trawe kosiłam (na szczęście nie za darmochę), i ulotki roznosiłam (choć to już nie komuna) a jak już byłam "duża" czyli lat miałam koło 15 to przez cały miesiąc robiłam za kucharkę dla 15 chłopa ... do tej pory nie potrafię ugotować zupy w litrowym garnczku ....
UsuńKucharzyć też lubiłam :) Dla 60 latających w Kung Fu chłopa!
UsuńJa mylam i sprzedawalam butelki po pepsi na strychu u wujka. A byly one tam tak dlugo ze w niektorych byly truchelka myszy..:)
OdpowiedzUsuńza truchełka 30 groszy ekstra?
Usuńja bardzo lubie zwierzątka...ale nie u siebie w domu.
OdpowiedzUsuńbo -
-chomiki sie wzajem pozjadały
-patyczaki były brzydkie
-rybki wyskakiwały z akwarium i usychały przez noc na obrusie
-myszki gryzły palce
kot rodziców drapie
- i, tu wyjatek papużka Tofik (kochana) poleciała z balkonu do ciepłych krajów na for ever, smutek pozostał
Przyznam, Wiewiór zakazał mi odkrywania innych przypadków bebeluszkowych zwierząt domowych. Cobyście nie wrócili do domów w traumie. Tofik pewnie pije drinki z koksa na ciepłej wyspie i ćwierka fajną Tofi w bikini ;)
UsuńA ja miałam żółwia, który miał na imię Gadzina, a dostałam go w wyniku zakładu. Który przegrałam, ale to szczegół. Gadzina była wodno-lądowa, ale na lądzie też zawsze docierała do ściany. Mam wrażenie, że gdyby wypuścić ją na pustynię, też by wreszcie dotarła do ściany...
OdpowiedzUsuńBebe, oj Bebe, dlaczego nie zabrałaś Gustawa na studia????
Bo właściciel mieszkania nie akceptował kumpli, a rodzice Bebeluszka nie akceptowali innego lokum. Heh. Co z tymi żółwiami i ich pogonią za ścianą???
UsuńJeden z naszych żółwi, takie maleństwo jeszcze, wspinał się ponad metr po zasłonie i trzeba go było asekurować. I wciąż i wciąż. ;)
OdpowiedzUsuńO takim przypadku jeszcze nie słyszałam! Ten na 100% uprawiał free solo climbing!
UsuńA Didek ma Zuzię. Zuzia nie wspina się po ścianach, ale czasami się przymila, chociaż jeszcze częściej się obraża. Generalnie robi dokładnie to, co chce i tylko kiedy chce. Taki kociak w skorupce.
OdpowiedzUsuń:) wyjątek potwierdzający regułę?
Usuńhmm... moja pierwszą pracą było prostowanie narożników banknotów przed posłaniem ich "wrzutem nocnym" do banku :D wtedy dowiedziałam się, że pieniądze są brudne :D
OdpowiedzUsuńOlga, co za fucha! Miałaś ty rączkę do pieniędzy ;)
Usuń