W idealnym świecie
Bebe jest asystentką znanego profesora. Łaskawy profesor pozwala jej przygotowywać slajdy do śmiertelnie długich acz inspirujących wykładów. W przypływach dobrego humoru, profesor nie pojawia się na zajęciach i prosi Bebe o zrobienie wejściówki. Przerażeni studenci piszą w pośpiechu, a ona ocenia te peany sprawdzonym polskim sposobem. Kto spadnie na burko, ten zdaje. Na protesty odpowiada krótko: W życiu nie wystarczy sama wiedza. A potem dyskutują sobie płynną angielszczyzną o wyższości muzeum nad biblioteką. Niesienie kaganka oświaty na uczelni wyższej jest jak puszczanie mydlanych baniek, lekkie i przyjemne.
Dwa miesiące temu
- Słuchaj Bebe, roboty dużo nie będzie, bo to są studenci magisterscy a ty będziesz tylko asystentką Profesora Szkło - oznajmiła Profka Główna na odchodnym.
- ...więc ci nie zapłacimy, a ty spędzisz wolny czas na ocenianiu studenckich wypocin - Bebe domyśliła sobie peesie.
- Acha! Jest tylko mały problem, jedna ze studentek z Chin nie mówi po angielsku. Porozumiewamy się z nią za pomocą kartki.
Wczoraj
Punkt czternasta stała w różowych trzewikach i rajtkach w kwiaty, dzierżąc kaganek oświaty w dłoni. W ramach sali wykładowej przydzielono jej piwniczny kącik w pracowni ceramicznej, dwadzieścia krzeseł, projektor, a w gratisie radio w tle i walenie młotkami. W odległym końcu sali, młody Michał Anioł tworzył kolejnego Dawida, a Bebe miała prowadzić lekką filozoficzną pogadankę o sensie istnienia obiektów muzealnych.
Pięć minut później pojawiła się pierwsza burka, która w bez słowa zajęła miejsce w najodleglejszym rzędzie i zaczęła jeść trójkąty kanapek. Kwadrans akademicki bierze się tu dosłownie. Profesor Szkło pojawił się chwilę później, a za nim globalizacja: trzy Chinki, Greczynka, Turczynka, dwie Cypryjki, Syryjka i dwóch tubylców. Sukces: jedna trzecia przyszłości narodów przedstawiła się bez kartki. Dawid ma nosa.
Szkło ucieszyło się, że studenci raczyli wysłać przedstawicieli niemal połowy szczepu, rozsiadło się na tronie i przekazało pałeczkę Bebeluszkowi. Dawid ma prawą rękę.
- To może zacznijmy od omówienia tekstu - Bebe szykuje się do lotu - Co o nim myślicie? - Na sali zawrzało od tłumaczeń symultanicznych. Dawid nie ma ust.
- Nic? - pas startowy zdecydowanie za krótki.
- Czy wszyscy mają tekst? - szelest kartek. Dawid nie ma uszu.
- Czy wszyscy mają tekst? - Dawid nie ma oczu.
Bebe jak ta stonka amerykańska, techniką obrazkową głosi słowo naukowe, gdy Chinka przerywa w pół zdania:
- Co tu być slymbo?
- Słucham?
- Co tu być slymbo? - powtarza Chinka.
- Symbol? - pomaga ruda Yam Yamka.
- Tak, slymbo.
Pięć godzin i dwa Dawidy później
Zanim Bebe padła na kolana przed ciałem pedagogicznym, które musi orać ugory każdego dnia, zdążyła wyjąć procenty z lodówki. Wasze zdrowie, ja wysiadam!
Za tydzień przyszłość narodów jedzie oglądać skarby stolicy. Za dwa tygodnie kalambury.
Wspaniale. Zdolna Bebe, studenci są twoi. Nie ma się co przejmować. Rajtki rządzą!!
OdpowiedzUsuńHehehe KAlambury, to dopiero będzie wyzwanie! :D
OdpowiedzUsuńłał, ile się różnych twarzy napatrzysz:)
OdpowiedzUsuńnie masz mojego maila, a chcesz? To dam - meluzyna5@wp.pl
Dzięki! ćwiczę zapamiętywanie imion...xue hua zong :)
UsuńNie jest latwo z Lakonicznymi Chinkami, nie jest :-)
OdpowiedzUsuńWyjęłam właśnie rozmówki chińsko-angielskie :)
Usuńhehe sie usmialam na dobranoc :) rajtuzyyyy rulezzzz :P
OdpowiedzUsuńgenialnie!! haha:))<3
OdpowiedzUsuń