w ramach planu restrukturyzacyjnego poszedł bebeluszek na pilates. ciał mięcie, gięcie. niby potu brak, ale każdy mięsień poruszony. i bebelu jakiś wewnętrznie zbalansowany. trzeba będzie takowe wygibaski u wiewióra znaleźć. dobrze to robi na bebelową dusze. i ciało!
na pilatesie był też rodzynek. nowy bebeluszkowy współlokator. rodzynek ma ciało z katalogu. mięśniowo, beztłuszczowo i kolorystycznie. aż strach się bać. w oczekiwaniu na pilates, rozmowa z rodzynkiem zeszła na tematy zamiany wałka na kaloryfer. ten bebelowy jakoś nie ma zamiaru się wyprasować. foyer klubu fitness. masa ludzi. głównie kobiet. a rodzynek bez skrupułów i żenady, ale ku wielkiemu zaskoczeniu bebeluszka i zgromadzonej wokół sfeminizowanej gawiedzi, wymacał bebelowe brzucho wrzesz i wzdłuż po czym stwierdził, że mięśnie są twarde!!!!! a nawet, że kaloryfer jest!!! tylko otula je mięciutka, milutka warstwa tłuszczyku. żeby kaloryfer odkryć trzeba by ten tłuszczyk spalić. u bebeluszka ta warstewka zdaje się być ostatnią ostoją tłuszczowego bezpieczeństwa. więc ciałko będzie o nią jak lew walczyło. i popuści tylko w ostateczności. opcje są dwie:
1. ostateczność. czyli bebeluszek zmusi wagę do wyświetlenia nieprzyzwoicie niskich cyferek, które zaczynają wyglądać już nie szczupło ale bardzo chudo i mniej atrakcyjnie. ale będzie miał sześciopak jak się patrzy.
2. bebeluszek zaprzyjaźni się z oponką.będzie ją ćwiczył i spłaszczał optycznie, ale nie będzie się skupiał na zamianie jej na ciała grzewcze.
mówiąc to rodzynek złapał bebeluszka za oponkę nadpępkową i radośnie nią potrząsną. po czym ogłosił światu wszem i wobec: i tak świetnie wyglądasz! zwłaszcza w tych kermitowych szortach!!!!!
skonfundowany tą cielesno-werbalną bezpośredniością bebeluszek spłonił się lekko i wybąkał dziękuje. po czym postanowił spojrzeć na oponkę przychylniejszym okiem....w końcu stopy już przez nią widać....a to był przecież główny cel!
na pilatesie był też rodzynek. nowy bebeluszkowy współlokator. rodzynek ma ciało z katalogu. mięśniowo, beztłuszczowo i kolorystycznie. aż strach się bać. w oczekiwaniu na pilates, rozmowa z rodzynkiem zeszła na tematy zamiany wałka na kaloryfer. ten bebelowy jakoś nie ma zamiaru się wyprasować. foyer klubu fitness. masa ludzi. głównie kobiet. a rodzynek bez skrupułów i żenady, ale ku wielkiemu zaskoczeniu bebeluszka i zgromadzonej wokół sfeminizowanej gawiedzi, wymacał bebelowe brzucho wrzesz i wzdłuż po czym stwierdził, że mięśnie są twarde!!!!! a nawet, że kaloryfer jest!!! tylko otula je mięciutka, milutka warstwa tłuszczyku. żeby kaloryfer odkryć trzeba by ten tłuszczyk spalić. u bebeluszka ta warstewka zdaje się być ostatnią ostoją tłuszczowego bezpieczeństwa. więc ciałko będzie o nią jak lew walczyło. i popuści tylko w ostateczności. opcje są dwie:
1. ostateczność. czyli bebeluszek zmusi wagę do wyświetlenia nieprzyzwoicie niskich cyferek, które zaczynają wyglądać już nie szczupło ale bardzo chudo i mniej atrakcyjnie. ale będzie miał sześciopak jak się patrzy.
2. bebeluszek zaprzyjaźni się z oponką.będzie ją ćwiczył i spłaszczał optycznie, ale nie będzie się skupiał na zamianie jej na ciała grzewcze.
mówiąc to rodzynek złapał bebeluszka za oponkę nadpępkową i radośnie nią potrząsną. po czym ogłosił światu wszem i wobec: i tak świetnie wyglądasz! zwłaszcza w tych kermitowych szortach!!!!!
skonfundowany tą cielesno-werbalną bezpośredniością bebeluszek spłonił się lekko i wybąkał dziękuje. po czym postanowił spojrzeć na oponkę przychylniejszym okiem....w końcu stopy już przez nią widać....a to był przecież główny cel!
dobrze, że wiewiór nie zna polskiego. zwłaszcza "wymacał" oraz "wszerz i wzdłuż".
OdpowiedzUsuńbiedny tam w pocie czoła płodzi elaboraty, a ty w międzyczasie porównujesz kaloryfery i odbierasz komplementy. ładne rzeczy.