koniec z bieganiem ??? :(

28.06.2010
od 4 tygodni boli bebeluszkowe kolanko. prawe. głównie podczas schodzenia po schodach, tudzież przysiadach.....bebeluszek nie zdziwił się tą przypadłością, bo już kiedyś nawiedzała dolne kończyny.

dawno temu, jak bebe jeszcze pacholęciem był, podarowano pacholęciu rower. piękny, błękitny, terenowy.....a że był to prezent podchoinkwy, to bebe włożył czapę, rękawiczki i pomkną przez śniegi....i tak do lata...a potem kolejny rok....codziennie przynajmniej godzinę. przez mazurskie lasy i pagórki......a potem były studia w mieście ginących rowerów. więc dla własnego bezpieczeństwa mustanga zaparkowano w rodzicielskim garażu.....kończyny dolne bebeluszka najwyraźniej nie mogły znieść tej rozłąki...i zaprosiły przypadłości....kolanowo-kostkowe.....trwały rok z przerwami. a potem zanikły...jak i tęsknota za mustangiem, zastąpionym tymczasowo i kradzieżoodpornie żabą marki wigry3.

minęły lata. bebeluszek przeprosił się ze sportem. wybór padł na marszobiegi. od listopada bebe łapała wiatr we włosy i wypacała hektolitry i kilogramy na podkanałowych yam-yamowych dróżkach...filtrowała płuca...i czuła, że żyje!!!!! w ostatnich 3 tygodniach biegów było jak na lekarstwo. tzn. w skali nowego bebeluszka-sportsmena. czyli 1-2 razy w tygodniu po 70min. i czy to znowu tęsknota kończyn za ruchem.....czy inna tajemnicza przyczyna.....bebeluszkowe kolanko znowu zaczęło boleć....z dnia na dzień coraz częściej...i coraz mocniej. lekko zaaferowany bebeluszek odwiedził doktora. na nic. guru też został gruntownie wypytany. nic. jedynie telefon do fizykoterapeutki zaaplikował.

w niedzielne popołudnie ubrał bebeluszek kermitowe szorty i wybrał się na spotkanie z fizjo (jak specjalistkę od kończyn zwie guru). pogoda cudna. chmurki brak. spacer w nieznane obszary yam-yamowa....a jakie piękne te obszary....aż chce się yam-yamowo polubić!!! fizjo urzęduje w małym lasku między polami krykietowymi, gdzie panowie z brzuszkami i w białych koszulkach polo biegają z kijkami w pełnym słońcu. fizjo najpierw usadziła bebeluszka na krześle i zadała tysiąc pytań. potem przyjrzała się kończynom dolnym. i zaczęła się obdukcja: kończyn gięcie, masowanie, prostowanie, pochylanie, rozciąganie.....po pół godzinie zapadł wyrok. problem z chrząstką kolanową. bebeluszek zdecydowanie za młody na taki problem. a to prawdopodobnie przez te intensywne jazdy rowerowe w wieku pacholęcym. można tylko zapobiegać dalszemu rozwojowi, który groziłby stołem chirurgicznym. trzeba wzmocnić mięsień wewnętrzny uda i nauczyć prawe kolanko nie gibać się na boki przy każdym zgięciu. dostała bebe zestaw dwóch ćwiczeń do wykonywania jak lekarstwo. przynajmniej trzy razy dziennie przed każdym posiłkiem.

a teraz najważniejsze. pytanie to bebeluszek zostawił na koniec. i wypowiadał z niekłamanym strachem.......co z bieganiem???? fizjo stwierdziła, ze najlepiej w ogóle..... ale jeśli bebeluszek bardzo lubi, to bardzo ograniczyć. przynajmniej póki się mięsień kolanowo-udowy nie wzmocni. przynajmniej na kolejne pół roku   i tylko lekko. krótko. i po miękkich nawierzchniach. w zamian fizjo nakazała ćwiczenia rozciągające w ilościach masowych. joga. stretching czy inny pilates. pływanie kraulem (a tej sztuki jeszcze bebeluszek nie opanował). a w fitness klubie wiosła i rower. choć na tych dwóch ostatnich znowu uwaga na kolano i jego prostość.

żegnajcie king kongi i terminatory.....pomyślał bebeluszek z mina nietęgą...bieganie to akurat to co bebeluszki lubią najbardziej. do tego nie trzeba bebeluszka motywować. sam wskakuje w trampki i leci wzorem foresta gumpa. inne ćwiczenia nie są aż tak ponętne. zwłaszcza te wykonywane w pomieszczeniach zamkniętych i samotności. te mało spocone i niezmęczone....

no ale nic. przecież nie ma tego złego. a bebe zawsze chciała się nauczyć dotykać w siadzie placami rak czubków swych stop! będzie więc zamiast bebeluszeka-foresta oraz bebe-giętka guma. swoją drogą....jeszcze 2 lata temu bebeluszek, co bieżnię omijał szerokim łukiem, nawet w swych najśmielszych snach nie przypuszczałby, że pewnego pięknego dnia zasmuci się z powodu niemożności biegania.....o ironio losu!

teraz tylko opracować plan restrukturyzacyjny.....

będę lekka, zwiewna, powabna i giętka !!!! będę lekka, zwiewna, powabna i giętka !!!! będę lekka, zwiewna, powabna i giętka !!!! będę lekka, zwiewna, powabna i giętka !!!! będę lekka, zwiewna, powabna i giętka !!!!
Post Comment
Prześlij komentarz

Auto Post Signature

Auto Post  Signature