powrót wzorowej odchudzaczki

7.06.2010
dzień na medal. godny pudziana i jane fondy. przedpołudnie w fitness klubie. zajęcia bokserskie. a po nich intensywny trening z piłką i hantlami. ulubiony instruktor. ten czekoladowy z muskulaturą nieziemską, aż się gorąco robi. a do tego brak klimatyzacji, więc hektolitry potu ujawniły się nie tylko na koszulce...ale na wszystkich częściach garderoby, osprzętu ćwiczebnego i macie. okazuje się, że bebeluszek najlepszy jest w byciu żabą. nie! bebeluszek jest żabą! nie dość że w zielonym przyodziewku, to wyskoki w gorę wychodzą mu jak na krewniaka kermita przystało. za to będzie dekret o zakupie ekspandera, z którym to zmagania żałosne ujawniły nagą prawdę. lichą obecność mięśni ramiennych, czyli tak zwanych mułów tudzież bicepsów. no ale u kermitow to przecież rodzinne. naga prawda numer dwa: bebeluszek nie umie utrzymać równowagi przy pompkach na piłce. czym przyprawił o salwę śmiechu ubóstwianego instruktora. bebe spłoniła się jak nieboże, po czym dała się jeden do jednego poinstruować .

po fitness klubie zakup nowego stanika sportowego. o zgrozo! miseczka rozmiar mniejsza. o radości! obwodowo 2 rozmiary mniejsze. cieszyć się czy płakać?

w domu ciąg dalszy maltretowania mięśni. malowanie pokoju watsona, a przyszłej rezydencji bebeluszka. 4h jak z bicza strzelił. i to dopiero pierwsza warstwa. w tygodniu powtórka z rozrywki. a na deser jedna ściana na zielono. no coś z kermita być musi.
Post Comment
Prześlij komentarz

Auto Post Signature

Auto Post  Signature