niedzielny poranek. bebe budzi się ze zgrozą w oczach! lizbona: tak! konferencja: tak! przemówienia: tak! ale w co się ubrać??????? szybki przegląd zawartości szafy nie przynosi satysfakcji. ewidentny brak następczyni czerwonej w groszki. klasycznej, lecz uniwersalnej. empirycznie udowodnione: brak adekwatnego przyodziewku wpływa negatywnie na bebeluszkową samoocenę. bebe biegnie do skacowanego watsona (bo dzień wcześniej była jej impreza pożegnalna.). przecież trzeba coś z tym zrobić. watson otwiera łaskawie oko i stwierdza, że wie gdzie kamuflaż niepewności siebie nabyć. i że pojedziemy. za kilka godzin. jak watson dojdzie do siebie. ukojona ta myślą bebe siada przy biurku i kończy wiekopomne słowa, które będzie wygłaszać do międzynarodowej publiczności naukowej. na samą myśl o wygłaszaniu serce stoi w gardle. strachy na lachy - myśli bebe - nie dam się. musi być ten pierwszy raz. tylko towarzyszkę znaleźć. będziemy jak gargamel i klakier. jak frodo i sam. jak tony halik i elżbieta dzikowska! będziemy stanowić wspaniały duet.
kilka godzin później. bebe i watson biegną w strugach deszczu do raju ubraniowego. za 30 minut zamykają (wcześniej nie dało się przyjechać. szoferowi watsonowi po obfitym kacowym śniadaniu przysnęło się na sofie. bebe nie jadła). truchtem przez alejki, chwytają odpowiednie sztuki i do przymierzalni. bebe wbija się w pierwszą. klasyczna, mała czarna. rozmiar 10. jest idealna. z zielonymi rajstopami będzie wyglądać gitowo, a w razie okazji vipowskich dopełniona kabaretkami będzie po prostu elegancka z klasą! bebe oddycha z ulgą. misja zakończona sukcesem. mała czarna zostaje uroczyście przejęta do bebeluszkowego królestwa. i żyłyby długo i szczęśliwie, gdyby nie.....
wieczorne malowanie ścian. na kermitowo. po 2h zmachany bebeluszek osunął się na sofę tuż obok skacowanego watsona. brak będzie tych wieczorów sofowych i wynurzeń filozoficznych szerlokowo-watsonowych.....w podświadomości przemowy lizbońskie nie wykute jeszcze na blachę.....wiewiór daleki.....@ za rogiem....i tak oto poszła bebe zrobić sobie kanapkę z chrupkim, pomidorem i mozzarellą. potem poszło już gładko.....podróż przez imprezowe resztki: sałatki, owoce, kurczak, czekolada, ciasto, więcej kurczaka, ogórek, chipsy, pieczone jabłka, ciastka, czekolada, pieczone ziemniaki, zapiekanki, sałatka, wino. bebeluszkowi niedobrze. ale je dalej, dalej, dalej. watson też je, ale po pewnym czasie przerzuca się na piwo. bebe czuje się jak wieloryb.
watson idzie spać. a bebe przed lustro i dawaj przymierzać małą czarną! no bo przecież nie ma co histeryzować. nie jest tak źle. od jednego wieczoru nic się nie stanie. mała czarna jest innego zdania. nie dopina się!!!!!! mała czarna i czarna rozpacz. bebe nieukojona. bebe głupia. bebe bezgranicznie głupia. bebe nieodpowiedzialna. bebe próbuje zasnąć. solenie obiecując poprawę. a przynajmniej surowy plan naprawczy do czwartkowego wystąpienia.
bebe w starterach. tylko wsiąść do samolotu. nie byle jakiego. o bilet już zadbano. mała czarna spakowana. lizbona czeka. tylko dolecieć. i wrócić. bebe boi się latać. ale od tego jest strach by go pokonać. bebe boi się międzynarodowej publiczności naukowej, ale jej serca też podbije. jest kamuflaż. przemowy przygotowane są. będzie słonce. będzie pięknie.
kilka godzin później. bebe i watson biegną w strugach deszczu do raju ubraniowego. za 30 minut zamykają (wcześniej nie dało się przyjechać. szoferowi watsonowi po obfitym kacowym śniadaniu przysnęło się na sofie. bebe nie jadła). truchtem przez alejki, chwytają odpowiednie sztuki i do przymierzalni. bebe wbija się w pierwszą. klasyczna, mała czarna. rozmiar 10. jest idealna. z zielonymi rajstopami będzie wyglądać gitowo, a w razie okazji vipowskich dopełniona kabaretkami będzie po prostu elegancka z klasą! bebe oddycha z ulgą. misja zakończona sukcesem. mała czarna zostaje uroczyście przejęta do bebeluszkowego królestwa. i żyłyby długo i szczęśliwie, gdyby nie.....
wieczorne malowanie ścian. na kermitowo. po 2h zmachany bebeluszek osunął się na sofę tuż obok skacowanego watsona. brak będzie tych wieczorów sofowych i wynurzeń filozoficznych szerlokowo-watsonowych.....w podświadomości przemowy lizbońskie nie wykute jeszcze na blachę.....wiewiór daleki.....@ za rogiem....i tak oto poszła bebe zrobić sobie kanapkę z chrupkim, pomidorem i mozzarellą. potem poszło już gładko.....podróż przez imprezowe resztki: sałatki, owoce, kurczak, czekolada, ciasto, więcej kurczaka, ogórek, chipsy, pieczone jabłka, ciastka, czekolada, pieczone ziemniaki, zapiekanki, sałatka, wino. bebeluszkowi niedobrze. ale je dalej, dalej, dalej. watson też je, ale po pewnym czasie przerzuca się na piwo. bebe czuje się jak wieloryb.
watson idzie spać. a bebe przed lustro i dawaj przymierzać małą czarną! no bo przecież nie ma co histeryzować. nie jest tak źle. od jednego wieczoru nic się nie stanie. mała czarna jest innego zdania. nie dopina się!!!!!! mała czarna i czarna rozpacz. bebe nieukojona. bebe głupia. bebe bezgranicznie głupia. bebe nieodpowiedzialna. bebe próbuje zasnąć. solenie obiecując poprawę. a przynajmniej surowy plan naprawczy do czwartkowego wystąpienia.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
poniedziałkowy ranek. bebe znowu mieści się w małą czarną i wygląda następująco. uff:°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
bebe w starterach. tylko wsiąść do samolotu. nie byle jakiego. o bilet już zadbano. mała czarna spakowana. lizbona czeka. tylko dolecieć. i wrócić. bebe boi się latać. ale od tego jest strach by go pokonać. bebe boi się międzynarodowej publiczności naukowej, ale jej serca też podbije. jest kamuflaż. przemowy przygotowane są. będzie słonce. będzie pięknie.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
powrót za tydzień. adeus!
Post Comment
Prześlij komentarz