- sprawa jest poważna - oznajmiła łagodnym głosem fretka-znachorka. bebeluszek zamarł leżąc na niewiarygodnie wygodnym materacu pod niewiarygodnie miękkim kocykiem. fretka zmierzyła bebeluszka poważnym wzrokiem:
- widzę u ciebie duże braki w sferze ziemi.
lekko skonfundowany bebeluszek nie mógł się zdecydować, parsknąć ze śmiechu, uciec, czy się przejąć.
a było to tak. mieszkańcy lasu, dowiedziawszy się o problemach kolanowych bebeluszka, poradzili mu wizytę u fretki-znachorki. poważanej specjalistki od masażu i medycyny chińskiej. bebeluszek, jako profesjonalny niedowiarek w siłę spirytualności duchowej, długo zmagał się z wykonaniem telefonu do fretki. jednak w przypływie frustracji spowodowanej nagłym spadkiem endorfin we krwi, sięgnął po słuchawkę i umówił się na wizytę.
i tak bebe pewnego sierpniowego poranka leżała pod kocykiem i czekała na zabieg. fretka-znachorka tymczasem zapaliła świeczkę, włączyła muzykę (gongi mnichów mung - przyp. autorki) i usiadła u wezgłowia łóżka. jedynym zadaniem bebeluszka był relaks. niewiele myśląc bebe postanowiła zamknąć oczy i rozluźnić wszystkie członki. szczerze mówiąc, bebeluszek bał się nieco oczy otworzyć. na wypadek gdyby przyłapał fretkę w komicznej pozie, co mogłoby z kolei doprowadzić do spirytualnego faux pas. więc bebe zaciska oczęta, a fretka-znachorka oddycha. głośno oddycha. kładzie łapki na bebelowym brzuchu. po czym bierze bebelowe dłonie i rusza nimi naprzemiennie w tył i przód. odchodzi. coś zapisuje. wraca i całość powtarza od nowa. i tak przez 40 minut. bebe nie zasnęła! a fretka-znachorka stwierdziła co następuje:
wszystkie problemy kolanowe bebe biorą się z braków podstawowych potrzebach życiowych bebeluszka (symbolizowanych przez sferę ziemi - przyp. autorki). bebe zdecydowanie za dużo martwi się o egzystencję. co gorsza nie poświęca czasu bebeluszkowi! a to prowadzi do skumulowania złych energii w lędźwiowej części kręgosłupa. a co za tym idzie, do napięcia mięśni w kończynach dolnych. połowa innych chorych kolan w stumilowym lesie boli z tego samego powodu. stąd operacje często nie przynoszą skutku...bo właśnie leczy się skutek a nie przyczynę. fretka-znachorka pogłaskała bebeluszka po ramieniu i zapewniła, że z tego da się wyleczyć. ale to długotrwały proces. bebeluszek stoi bowiem przed wielkim zadaniem: pokochać bebeluszka. bezgranicznie i bezwarunkowo. i pozwolić mu od czasu do czasu pobebeluszyć. bo bebeluszek jest tego warty. bo jeśli bebeluszek może być zdrowy i szczęśliwy, to dlaczego mu tego nie umożliwić? na dobry początek przepisuje się bebeluszkowi częste spacery po lesie. i regularne a nawet codziennie bebeluszenie w dowolnym kolorze, wymiarze i rodzaju. oraz wyłączenie katarynki negatywnych myśli.
bebeluszek jest pełen nadziei. po wizycie u fretki kolana przestały boleć. choć fretka ich nawet nie dotknęła. dwa dni później bebe biegała już po lesie!
bebe boi się. dziś był gorszy dzień. wieczorny kompuls. na wadze szatańskie 66,6....bebe tyje...depresja się rozrasta...kolana zaczynają boleć....
tak łatwo pozwolić katarynce grać czarna melodię. ale bebe jest uparta. po głowie tą katarynkę i na stos z nią! plan naprawczy czas zacząć. nie przejmować się chwilowo wagą. zadbać za to o bebeluszka. zdrowe jedzenie, sport, dużo snu i miłości :) odchudzaczkowe serce się kraje. strach przed nagłym spęcznieniem rośnie. strach przed utratą bebeluszka, tudzież jego kolan jednak większy.
na dobry początek zakupiono paczkę orzeszków cashew (podobno zawarta w nich niacyna ma moc przeganiania czarnych myśli), tabliczkę czekolady 90% kakao (na bardzo czarną godzinę) oraz 25 saszetek melisy (na co dzień i od zaraz). trzeba się bebeluszkiem zając, bo to poważna sprawa!
- widzę u ciebie duże braki w sferze ziemi.
lekko skonfundowany bebeluszek nie mógł się zdecydować, parsknąć ze śmiechu, uciec, czy się przejąć.
a było to tak. mieszkańcy lasu, dowiedziawszy się o problemach kolanowych bebeluszka, poradzili mu wizytę u fretki-znachorki. poważanej specjalistki od masażu i medycyny chińskiej. bebeluszek, jako profesjonalny niedowiarek w siłę spirytualności duchowej, długo zmagał się z wykonaniem telefonu do fretki. jednak w przypływie frustracji spowodowanej nagłym spadkiem endorfin we krwi, sięgnął po słuchawkę i umówił się na wizytę.
i tak bebe pewnego sierpniowego poranka leżała pod kocykiem i czekała na zabieg. fretka-znachorka tymczasem zapaliła świeczkę, włączyła muzykę (gongi mnichów mung - przyp. autorki) i usiadła u wezgłowia łóżka. jedynym zadaniem bebeluszka był relaks. niewiele myśląc bebe postanowiła zamknąć oczy i rozluźnić wszystkie członki. szczerze mówiąc, bebeluszek bał się nieco oczy otworzyć. na wypadek gdyby przyłapał fretkę w komicznej pozie, co mogłoby z kolei doprowadzić do spirytualnego faux pas. więc bebe zaciska oczęta, a fretka-znachorka oddycha. głośno oddycha. kładzie łapki na bebelowym brzuchu. po czym bierze bebelowe dłonie i rusza nimi naprzemiennie w tył i przód. odchodzi. coś zapisuje. wraca i całość powtarza od nowa. i tak przez 40 minut. bebe nie zasnęła! a fretka-znachorka stwierdziła co następuje:
wszystkie problemy kolanowe bebe biorą się z braków podstawowych potrzebach życiowych bebeluszka (symbolizowanych przez sferę ziemi - przyp. autorki). bebe zdecydowanie za dużo martwi się o egzystencję. co gorsza nie poświęca czasu bebeluszkowi! a to prowadzi do skumulowania złych energii w lędźwiowej części kręgosłupa. a co za tym idzie, do napięcia mięśni w kończynach dolnych. połowa innych chorych kolan w stumilowym lesie boli z tego samego powodu. stąd operacje często nie przynoszą skutku...bo właśnie leczy się skutek a nie przyczynę. fretka-znachorka pogłaskała bebeluszka po ramieniu i zapewniła, że z tego da się wyleczyć. ale to długotrwały proces. bebeluszek stoi bowiem przed wielkim zadaniem: pokochać bebeluszka. bezgranicznie i bezwarunkowo. i pozwolić mu od czasu do czasu pobebeluszyć. bo bebeluszek jest tego warty. bo jeśli bebeluszek może być zdrowy i szczęśliwy, to dlaczego mu tego nie umożliwić? na dobry początek przepisuje się bebeluszkowi częste spacery po lesie. i regularne a nawet codziennie bebeluszenie w dowolnym kolorze, wymiarze i rodzaju. oraz wyłączenie katarynki negatywnych myśli.
bebeluszek jest pełen nadziei. po wizycie u fretki kolana przestały boleć. choć fretka ich nawet nie dotknęła. dwa dni później bebe biegała już po lesie!
bebe boi się. dziś był gorszy dzień. wieczorny kompuls. na wadze szatańskie 66,6....bebe tyje...depresja się rozrasta...kolana zaczynają boleć....
tak łatwo pozwolić katarynce grać czarna melodię. ale bebe jest uparta. po głowie tą katarynkę i na stos z nią! plan naprawczy czas zacząć. nie przejmować się chwilowo wagą. zadbać za to o bebeluszka. zdrowe jedzenie, sport, dużo snu i miłości :) odchudzaczkowe serce się kraje. strach przed nagłym spęcznieniem rośnie. strach przed utratą bebeluszka, tudzież jego kolan jednak większy.
na dobry początek zakupiono paczkę orzeszków cashew (podobno zawarta w nich niacyna ma moc przeganiania czarnych myśli), tabliczkę czekolady 90% kakao (na bardzo czarną godzinę) oraz 25 saszetek melisy (na co dzień i od zaraz). trzeba się bebeluszkiem zając, bo to poważna sprawa!
Post Comment
Prześlij komentarz