wczesny wieczór. siedzi bebeluszek na brzegu stawu. w zwiewnej sukienczynie z uroczo wyeksponowanym dekoltem. stopy moczy w chłodnej wodzie. widok na kościół klasztorny. tafla wody niczym nieskalana. ptaki jak wariaty. cisza. nikoguśko. zwłaszcza hipisów ćwiczących arie na flecie poprzecznym. bebe siedzi i myśli, że jej to dobrze. właśnie przybyła w to cudne miejsce rowerowym dziadkiem. przez łany zbożowe i lasy. przez malinowy chruśniak. i raj czereśniowy. bebe głaszcze się po pełnym bebeszku. ociera słodki róż z ust. po czym sięga po butelkę coli wypełnionej mrożoną herbatą zieloną domowej produkcji. bebeluszkowy patent na upały i lodowego obcego. z chwilowo przyjemnie zmrożoną krwią w żyłach, bierze głęboki oddech zadowolenia. spogląda radośnie w błękit nieba. i z czerwonej torby wydobywa baleronową. bo nie ma nic lepszego na takie okoliczności przyrody niż herbata mrożona i baleronowe wynurzenia. bebe znika dla świata w zapiskach życia przed rozmiarem 36. nawet nie zauważa jak tubylcze auto w metalicznym srebrze parkuje tuż nad wodą. wydobywa się z niego keczupowiec z białym wiaderkiem. podchodzi do bebeluszka i pokazuje mu zawartość. ropuch. najprawdziwszy, brunatny, wielkooki. keczupowiec znalazł go w ogrodzie i postanowił zwrócić mu wolność. po czym zamachną się i bezceremonialnie wrzucił ropucha do stawu. pożegnał się grzecznie i odjechał metalicznym srebrem w keczupową dal. bebe nic już w życiu nie zdziwi. wychyliła kolejny łyk herbaty. przerzuciła ostatnie baleronowe strony. pokrzepiona duchowo i cieleśnie wsiadła na ex-rumaka. i z upolowanym na ugorze słonecznikiem popedałowała, by napisać do baleronowej matki.
2 tygodnie temu
Super pomysł bebe dla mnie to wszystko jedno gdzie bedę cię czytać czy tu czy na vitalii ale nie pozwól sobie ukraść pomysłu nasietną książkę
OdpowiedzUsuń