Wywiadówka

18.12.2016
Powidok sprzed dwóch lat o tej wdzięcznej tematyce, która w okolicach grudnia zawsze staje się aktualna.
Tym samym uprzejmie wnoszę o wydłużenie kalendarzowego grudnia! Ten miesiąc jest decydowanie za krótki!

(...)
Piękno bloga polega na tym, że można, wzorem Doctora Who lecz bez skutków ubocznych, podróżować w czasie. Zatem cofnijmy się do października 2016. Bawaria, Mała Wieś pod Wielkim Miastem. 20:33 czasu lokalnego, środek tygodnia.

Wlane Zebranie Rodziców w ochronce. Siedzimy w kręgu ściśnięci w miniaturowej szatni na ławkach dla krasnoludków. Podejrzewam, że nie zaprosili nas do jednej z przestronniejszych sal zabaw, żebyśmy nie nabrudzili butami. Wszak na ich zdjęcie nie można narażać dorosłych ludzi. 

NaszPanie czytają Wielką Księgę Zasad. Nie jest to zajmująca lektura. Połowa zgromadzonych wyjęła zapałki i zaczyna budować konstrukcje dla powiek. Ku mojemu ubolewaniu odczyt nie zaprasza do dyskusji. Omija mnie zatem spektakularnym łukiem rozważanie spraw egzystencjalnie ważkich, jak na przykład: "Czy urodzinowe menu powinno zawierać parówki czy pizzę?", "Jaką czekoladę kupimy NaszPaniom na Dzień nauczyciela (Milkę XXL, Lindt deluxe czy AlMatura Eko-Bio-Ohne Gentechnik)?" oraz "Dlaczego mama Grudki wciąż nie wpisała swojego imienia na listę wolontariuszy pięknych ciasta na doroczne święto ochronki?***" Wielka Księga Zasad nie zaprasza do dyskusji, bo Wielka Księga Zasad dyskusji nie podlega.

Na koniec idziemy gęsiego za płot do ochronki dla większych kurdupli. Siadamy w jeszcze większym gronie w równie małym pomieszczeniu na równie małych meblach. Wybory nowej Rady Rodziców. Szykuję się mentalnie, że przed dwudziestą drugą stąd nie wyjdę. Stara Rada Rodziców niemal w całości abdykuje podając mniej lub bardziej wymyślne wyjaśnienia, których tak naprawdę nikt nie słucha, bo większość wtuliwszy się w puchowe kurtki śpi pod przykrywką kontemplowania karty wyborczej wręczonej przez Derekcję. Mimo wszystko na białej tablicy pojawiają się nazwiska czujących powołanie matek i jednego ojca. Derekcja podlicza i ogłasza: Skoro zgłosiło się tyle osób ile miejsc w radzie, czy zgadzają się państwo, by bez głosowania wybrać te osoby i tym samym zakończyć to zebranie?
[Okrzyki, owacje, kawior, konfetti, fanfary] 
Matka obok zaczyna cicho chrapać.

Nie. Nie było mnie na liście ochotników. Proszę docenić moją silną wolę (prymuskę musiałam trzymać za warkocze - odpłaciła mi pięciominutowym poczuciem winy na rzecz obowiązkowości wobec lokalnego społeczeństwa). Nie żałuję. Od pieczenia ciasta nie udało mi się wymigać*.

*** No dlaczego? Dlaczego? Przecież wszyscy wiedzą dlaczego!
* Tym razem wyszłam z opresji z godnością, bo Los zechciał podmuchać mi w plecy przysyłając w odwiedziny znajomą Niemkę-Skorą-Do-Pieczenia. Czekoladowy tort wyszedł jej taki, że sprzedał się na festynie zanim zdążyłam w popłochu opuścić salę.
8 komentarzy on "Wywiadówka"
  1. Bebe, dajże prymusce szansę! Może być ciekawie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już po ptakach. Następne wybory za rok.
      Ale szansa na upieczenie kolejnego ciasta z wkładką już po nowym roku!

      Usuń
  2. Teraz gorzej o wkładki, hm.
    Ale na Trzech Króli to nawet wypada, żeby było z wkładką!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje wkładki są całoroczne, ponad sezonowe. Wszak mrożone maliny można kupic cały rok ;)

      Usuń
  3. Chrzaszcz zahibernowany! Moja fantazja zrywa sie ze smyczy! I on sie tak rozmraza, mutuje pod wplywem maki ohne-Gentechnik, wylazi z ciasta i zjada wszystkich, ktorzy nie zdazyli uciec, a potem przekasza wielka ksiega zasad, a nastepnie rusza w miasto (ok, wies) jak Godzilla. Chrzaszczylla?
    Moglabys to narysowac?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten chrząszcz nie będzie mi zapomniany, prawda?

      Usuń
  4. W szatni? Przebóg, cóz za oryginalny pomysl... No ale przynajmniej mozna bylo sie przekimac pod kurtka.

    OdpowiedzUsuń

Auto Post Signature

Auto Post  Signature