Śnieg pada! Widok za szybą zmienił się w dwuwymiarową kołdrę bieli. Nic nie widać. W wigwamie cicho, ciemno i przytulnie. Wiewiór na służbowej kolacji żegna emerytkę o wyglądzie aemerytalnym [westchnienie nadziejozazdrości]. Tutaj George Winston sączy się z głośnika, a Bebe sączy wino z kieliszka.
- Wesołych Świąt! - wita Wiewiór telefonicznie i oznajmia oczywiste - Śnieg pada! - Dla człowieka, który pierwsze spotkanie ze śniegiem na żywo przeżył w wieku lat trzydziestu, każdy biały opad atmosferyczny jest świętem. Rodzinna mazurska Narnia Bebe zaparły mu dech w piersiach. Że tyle białego. Wszędzie. I że to normalne.
Mikołaj wiedząc, że przez żołądek wiedzie droga do każdego serca, przysłał produkty w Czarnym Lesie deficytowe: wędzoną polską kiełbasę, suszone grzyby z podwarszawskich lasów, garść krówek. A przede wszystkim, najcenniejsze, dwie torebki kaszy jaglanej, której tutaj próżno nawet i ze świecą szukać. Podobno polskie dzieci zjadają jaglankę na śniadanie. A co z kaszą manna z sokiem? Wyszła ze spożywczej mody? Teutońska dziatwa niezmiennie na słodko. Nawet hipisi ze Stumilowego karmili potomstwo dżemem i nutello-podobnym-czeko-wynalazkiem-eko-produkcji-fuj! A w wigwamie, też niezmiennie, krakowska z pomidorem.
Jak jaglana, to tylko krupnik.
Kroimy pachnącą myśliwską do bigosu. Wrzucamy grzybki. Zagryzamy krówkami. Reszta leży zamrożona w woreczkach w oczekiwaniu na Wigilię.
- Lubię twą bebeluszkowatość - zamyśla się Wiewiór - Nikt nie kultywuje tradycji, jak ty. Z tobą, zwłaszcza zimą, czuję się Polakiem*.
---
Wiewiór zamyka drzwi sypialni (co w wigwamie grozi śmiercią przez zapocenie) i za chwilę znów otwiera:
- Przepraszam, po prostu lubię zamykać drzwi.
- Ciekawe, że nie zdaje się to przekładać na drzwi szafy.
- Oczywiście, że nie! Drzwi szafy to nie drzwi! To drzwi szafy.
- Rozumiem, jak szuflady, zwłaszcza te ze skarpetami, po prostu się nie zamykają.
---
* W supermarkecie Wiewiór, z dziada pradziada oraz przekonania Irlandczyk, z tysiąca możliwości wybiera słoik korniszonów polnischer Art:
- Jesteśmy Polakami i jemy polskie ogórki.
Bebe utonęła we łzach wzruszenia. Nie metryka ogórka się przecież liczy.
Ależ Cie Twój Wiewiór cudnie rozpieszcza, polskość Twoją łechcąc!
OdpowiedzUsuńA czy irlandzkie smakołyki też czasami jadacie? A jesli tak, to co jest specyficznego w kuchni tego zielonym kraju?
Pozdrowienia!
A tu z Polski paczucha, mniej w tradycje obrosła grzecznie prosi o adres.Paczucha.
OdpowiedzUsuń@ Olga Jawor: A jakże, jadamy! Barmbrack (ciasto drożdżowe z rodzynkami) wypiekam z precyzją wyspiarskiego piekarza. Colcannon (naleśnik ziemniaczany z kapustą)też się zdarza. A poza tym hektolitry bawarki się leją, najmocniejszego sortu.
OdpowiedzUsuń@parcel: już biegnę z kwitkiem :)
Farciarze, że Sięmacie :)
OdpowiedzUsuńCiekawe nazwy a pewnie i smaki - zwłaszcza ten naleśnik ziemniaczany. To pewnie coś w rodzaju naszych placków ziemniaczanych?
OdpowiedzUsuńA bawarkę i ja pijam często, bo zdrowsza niż kawa, a moc swoją ma!
Pozdrówka!:-)
No proszę - widać to jest genetycznie wrodzone, że faceci i korniszony idą w parze! A za słoik ogórków - wszystko! Bez żadnych wyjątków :) ale nie dziwię się - też bym uroniła łezkę ze wzruszenia :)
OdpowiedzUsuńA aj myślałam, że tylko u nas drzwi popsucie - niedomykające się zdarzyły. I szufladki z wystającą skarpeto- niepodzianką. Jestem w domu :)))
OdpowiedzUsuńCzy Wiewiór jest św. Mikołajem? :)
OdpowiedzUsuń@Anuszka: Erasmusa czar ;)
OdpowiedzUsuń@Olga jawor: Naleśnik Ziemniaczany zupełnie niepodobny do naszych placków. Tego złota mu brakuje.
Jest jeszcze jedna potrawa z ziemniaków, której nie gotuję, ale dla Wiewióra to smak domu: rissole. Smażysz frytki, miażdżysz na jednolita masę, dodajesz zioła, robisz duże kulki i smażysz na głębokim tłuszczu raz jeszcze! Próbowałam raz. Nie zeszłam na zawał, smakowało lepiej niż przypuszczałam. O zgrozo!
@Bellove: :) To inne facety też korniszony?
@lasche: :)
@Auroro: Jeszcze nie znalazłam renifera.
Nie wiem jak inne facety - ale mój zdecydowanie tak! Za ogórki wszelakiego rodzaju mógłby się dać pokroić! A najbardziej uwielbia te od naszych mamusiek!
OdpowiedzUsuńMałe sprostowanie: Mikołaj dostał do doręczenia kaszę jęczmienną a nie jaglaną. No chyba, że po drodze w cudowny sposób ją zamienił :)
OdpowiedzUsuńPysznie i cieplutko :))
OdpowiedzUsuńNo, no, Wiwiór zapunktował :)
OdpowiedzUsuń