Bengalska bania

4.10.2011
Bengalski wieczór pod mrugającą jarzeniówką skończył się wielką banią.

W Bangladeszu panuje prohibicja, która dotyczy tylko autochtonów. Żeby pić alkohol, trzeba mieć licencję, coś na kształt prawa jazdy. Tato Rezwany, dzięki politycznym machinacjom, dostał zieloną kartkę od lekarza, bo procenty służą mu na serce. Pijemy zatem za jego zdrowie. W Bangladeszu whisky jest jak piwo w Polsce, najbardziej popularne. Łatwej to pić potajemnie. Pierwsze w życiu Rez czerwone wino wytrawne smakuje jej na tyle, że butelka świeci dnem w ekspresowym tempie. Dobrze, że jest jeszcze chilijskie różowe.

Rez opowiada dalej jedząc palcami ryż z mięsnym sosem; jeśli może, nie używa sztućców. Bebe udaje że to normalne i siłą woli powstrzymuje się, by jej te place nie zahipnotyzowały.

Rezwana, pod pretekstem edukacji na nowojorskiej szkole prawa, uciekła z kraju przed zaaranżowanym małżeństwem. Chciała być artystką, więc po roku w Stanach przyjechała na wymianę do Yam-Yamowa. I tak już mieszka tu od sześciu lat.

Na stole mała kolacja dla dwojga: dwa półmiski z mięsami w ostrych, tłustych sosach, ryż z migdałami i warzywne pakory. A na deser yam-yamowym już zwyczajem marchewkowe ciasto i hity bengalskie lat 60tych. Ze względu na bebeluszkową promocję zdrowia, Rezwana podobno powstrzymała się ilościowo, do ciasta dodała tylko jedno jajko, a jagnięcina jest z ziemniakami zamiast bez.

W poniedziałkowy poranek Bebe obudziła się w łóżku z kacem. Kacem potworem, kacotworem. Kanapki słowne najlepiej smakują na bani. Bengalskie jedzenie, mimo niewątpliwej kaloryczności, nie dorównuje magii ukraińskich podkładek z chleba, słoniny, czosnku i pietruszki. Bania niedzielna jest do bani, zwłaszcza gdy w poniedziałkowy poranek trzeba się spotkać z profesorem.

p.s. 
Bebe zgłosiła bloga do konkursu literackiego. 
Oprócz jury, głos mają też internauci. Jedną z nagród jest publikacja w formie książki lub e-booka. Zapraszam wszystkich przyjaciół Bebeluszka do klikania, wspierania i przesyłania wieści dalej. Może sen o Bebe w origami z papieru i liter jednak się ziści. Głosowanie odbywa się tutaj:

p.s.s.
Do Wiewióra 19 spań.
5 komentarzy on "Bengalska bania"
  1. zaglosowane -powodzenia zycze

    OdpowiedzUsuń
  2. od cancri głos oddany ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy23:38

    No to jeszcze jeden głos. Pisz jak najczęściej bo się fajnie czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy08:57

    Zagłosowawszy z przyjemnością. Oby się spełniło Twoje marzenie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję wszystkim za oddane głosy. Aż się łza w oku kreci :)

    OdpowiedzUsuń

Auto Post Signature

Auto Post  Signature