Nikt nie chce umrzeć. Nawet ci, którzy chcą pójść do nieba.

20.10.2011
Problemy, jak bańki mydlane, rosną nadmuchane wyobraźnią, by chwilę później, zostać mokrą plamą na dywanie.

Jak pisać o weekendzie w Wielkim Mieście? O kanciastej wystawie postmodernizmu i kolczykach z płatków bratka zatopionych w przezroczystym plastiku? Lub o radosnym odkryciu, że wyobrażone gabaryty ciała  przekraczają te realistyczne? Jak pisać o kolacji w chińskiej restauracji, o pierwszych w życiu wygodnych obcasach, Dekalogu Kieślowskiego zapijanego wódką z sokiem, nocach nieprzespanych na romansach z polską prasą kobiecą?

Jak pisać o wałku pod-pępkowym, który mimo starań spuchł zamiast zniknąć? O strachu irracjonalnym, że w szafie nadal rozmiar 42 zamiast 38? O pozostałych trzech nocach do przespania pod zimną kołdrą, o ekscytacji i strachu czy aby Wiewiór rozpzna to ciało i duszę?

Jak pisać o tym wszystkim, kiedy ktoś bliski zmierza się właśnie z ostatecznością.

Chciałoby się zatrzymać ten pociąg i wysiąść. Dać sobie czas na wszystko. Memento mori, powtarzał Steve Jobs, niemal wszystko, czego chce od nas świat - nasza duma, nasze obawy przed zbłaźnieniem się i porażką - nikną w obliczu śmierci, a zostaje tylko to, co naprawdę ważne*.


°°°
Alutko, dziś myślę o Tobie i Twojej Mamie.



* Więcej... http://wyborcza.pl/1,98077,10180702,Badz_glodny__badz_glupi.html?as=2&startsz=x#ixzz1bJWPRRCA
2 komentarze on "Nikt nie chce umrzeć. Nawet ci, którzy chcą pójść do nieba."
  1. Anonimowy12:46

    Bebeluszku uśmiechnij się choć na chwilę proszę:))

    OdpowiedzUsuń
  2. kurczę, faktycznie ponury wpis, ale jest w nim wiele prawdy!

    OdpowiedzUsuń

Auto Post Signature

Auto Post  Signature