Drogi czytelniku,
Jestem na bloxowej planecie Ojca Karmiącego w odległej galaktyce Rodziców Dzieci Chorych. Trafiłam tu przypadkiem, przy okazji wojaży konkursowych, bo spodobała mi się nazwa na drogowskazie. Na pierwszy rzut oka jest tu szaro, jak na polskim blokowisku. Inni turyści mówią, że nawet trochę smutno, ale chyba nie mieli tego szczęścia, spotkania Ojca na zwykłym szarym chodniku.
Obrazek jak z Wolfa Elbrucha: kroczy Ojciec prowadząc King Konga z przedszkola. King Kong ślizga się po kałużach. Ojciec trochę rozmarzony, trochę zamyślony - filozofuje pokątnie. Martwi się też trochę, co z tego King Konga wyrośnie. A King Kong nuci Marchewkowe Pole i ma wyobraźnię. Może jest kwadratowym klockiem, który nie pasuje do okrągłej dziury społeczeństwa, ale potrzebuje trochę więcej czasu i uwagi, żeby się dopasować.
Blogu Ojca daleko do kronikarskiego sprawozdania z przebiegu leczenia. Nie czytam pokaźnych archiwów. Nawet nie chcę. To co Ojciec opisuje tu i teraz wystarcza mi zupełnie. Jest miło, i od razu się w blokowisku robi cieplej. Ojciec w cieniu King Konga nie ginie, choć chętnie ustępuje mu miejsca, bo blog Ojca jest także o postępującym tacierzyństwie. Tacierzyństwie, które cieszy, ale też czasem wkurza na tyle, że Ojcu opadają kończyny i chciałby uciekać. Ojciec przez tą szczerość jest bardzo sympatyczny i daje mi nadzieję, że z potencjalnym potomkiem da się jednak wytrzymać.
Ojciec mówi o sobie, że jest facetem, który "siedzi" z dzieckiem. Zaprosił mnie na herbatę. Posadził na taborecie w kuchni, dał kapusty z grochem. I tak sobie pogadaliśmy:
°°°
Dla zainteresowanych podaję koordynaty na planetę King Kong i Ojciec Karmiący:
http://ojcieckarmiacy.blox.pl oraz hacjenda Ojca na facebooku.
To idę dopijać herbatę i pomiziać Gandalfa. Następna pocztówka już za dwa tygodnie.
Trzymajcie się ciepło,
Jestem na bloxowej planecie Ojca Karmiącego w odległej galaktyce Rodziców Dzieci Chorych. Trafiłam tu przypadkiem, przy okazji wojaży konkursowych, bo spodobała mi się nazwa na drogowskazie. Na pierwszy rzut oka jest tu szaro, jak na polskim blokowisku. Inni turyści mówią, że nawet trochę smutno, ale chyba nie mieli tego szczęścia, spotkania Ojca na zwykłym szarym chodniku.
Obrazek jak z Wolfa Elbrucha: kroczy Ojciec prowadząc King Konga z przedszkola. King Kong ślizga się po kałużach. Ojciec trochę rozmarzony, trochę zamyślony - filozofuje pokątnie. Martwi się też trochę, co z tego King Konga wyrośnie. A King Kong nuci Marchewkowe Pole i ma wyobraźnię. Może jest kwadratowym klockiem, który nie pasuje do okrągłej dziury społeczeństwa, ale potrzebuje trochę więcej czasu i uwagi, żeby się dopasować.
Blogu Ojca daleko do kronikarskiego sprawozdania z przebiegu leczenia. Nie czytam pokaźnych archiwów. Nawet nie chcę. To co Ojciec opisuje tu i teraz wystarcza mi zupełnie. Jest miło, i od razu się w blokowisku robi cieplej. Ojciec w cieniu King Konga nie ginie, choć chętnie ustępuje mu miejsca, bo blog Ojca jest także o postępującym tacierzyństwie. Tacierzyństwie, które cieszy, ale też czasem wkurza na tyle, że Ojcu opadają kończyny i chciałby uciekać. Ojciec przez tą szczerość jest bardzo sympatyczny i daje mi nadzieję, że z potencjalnym potomkiem da się jednak wytrzymać.
Ojciec mówi o sobie, że jest facetem, który "siedzi" z dzieckiem. Zaprosił mnie na herbatę. Posadził na taborecie w kuchni, dał kapusty z grochem. I tak sobie pogadaliśmy:
Bebe: Ojcze Karmiący, a jak to się wszystko zaczęło?
Ojciec Karmiący: Na początku był facet, który nie chciał mieć dzieci. Potem zmienił zdanie diametralnie i postanowił to opisać. Pierwszy blog został usunięty, kiedy zaczęła się diagnoza dziecka. Potem jednak ojciec postanowił zostawić sobie kilka notatek w internecie i tak powstał drugi blog.
Jakie są największe atrakcje na planecie Ojca karmiącego?
Największą atrakcją u Ojca karmiącego jest przyjemność przebywania w pobliżu King Konga. Podobną w pobliżu kota Gandalfa. Hmmm... a może to oni razem są największą atrakcją? Zwyczajne życie rodzinne :)
A co i jak się tutaj najchętniej jada?
Ojciec lubi polskie żarcie, ale jest ono ciężkie... więc Ojciec przekonuje się do kuchni śródziemnomorskiej. Już dawno temu Ojciec stał się sławny na Sycylii wypowiadając zdanie: "Non cze pasta ke ijo non piacze." To prawda, Ojciec uwielbia makarony. Niestety, brak czasu sprawia, że Ojciec jada głównie w biegu. King Kong jedzący staje się żywym kalamburem, który odgrywa hasło z kategorii: "Tytuł filmu zagranicznego", a odpowiedź brzmi: "Samotność maratończyka" (chodzi o tempo i czas trwania, nie ilość).
Co najchętniej czytacie, czego słuchacie?
To nie jest krótkie pytanie. Ojciec czyta głównie literaturę współczesną, poezję i prozę. Ostatnio trafiło się kilka historii wyreżyserowanych przez życie, dotyczących niepełnosprawnych dzieci, albo ludzi ciężko chorych. Może to minie? Słucha ojciec np. Turnaua albo Branduardiego, kiedyś dużo słuchał muzyki poważnej, albo rocka z lat 60-tych i 70-tych. Lubi też ojciec rock progresywny (chciał sam wymyślić regresywny, ale ktoś zrobił to przed nim).
King Kong dopiero uczy się czytać, ale lubi słuchać różnych opowieści. Czytamy mu od urodzenia niemal, więc trochę już przesłuchał. Jeśli chodzi o muzykę, to lubi oczywiście piosenki dla dzieci, ale od małego nie wzgardzi cięższym brzmieniem - na przykład polski punk rock z lat 80-tych bardzo go pociąga i inspiruje.
A macie jakieś rytuały lub specjalne święta?
Można chyba powiedzieć, że rytualnie staramy się przełamywać stereotypowość. Specjalnym świętem jest każdy dzień, w którym mamy okazje być rodzinnie razem. Strasznie tego mało, niestety.
Jakie są Ojca karmiącego ulubione miejsca w blogosferze?
Ojciec ma niestety dość mało czasu, więc w blogosferze czyta ledwie kilka blogów, głównie poświęconych dzieciom niepełnosprawnym. Ale czasem zagląda też i w inne miejsca - historia, literatura, pure nonsens.
Ojcze Karmiący, a właściwie dlaczego King Kong?
Wystarczy spojrzeć na dziecko, które właśnie nauczyło się chodzić i ruszyło w pierwsze wyprawy po otaczającym świecie.
Czy jest jeszcze coś, o czym Ojciec chciałby opowiedzieć?
Hmm... bardzo wiele jest tego, ale o tym ojciec przecież pisze na swoim blogu. Więc tu lakonicznie - czytanie i pisanie, bez tych dwóch życie byłoby o 90% mniej atrakcyjne ;) °°°
Dla zainteresowanych podaję koordynaty na planetę King Kong i Ojciec Karmiący:
http://ojcieckarmiacy.blox.pl oraz hacjenda Ojca na facebooku.
To idę dopijać herbatę i pomiziać Gandalfa. Następna pocztówka już za dwa tygodnie.
Trzymajcie się ciepło,
Bebe
no to miziaj ! i herbapol ,, masztalski
OdpowiedzUsuńi zasmażka! Masztalski niech się trzyma ciepło.
UsuńWspaniała pocztówka:) Pomysł na medal. Pozdrawiam ojca karmiącego :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ojcu przekażę, ucieszy się chłopak :)
Usuńpocztwoka proma sort, zajrze do Ojca kiedys...
OdpowiedzUsuńOjciec jest spoko, i zdradził mi w sekrecie, że archiwa są nawet ciekawsze...trzeba nam sprawdzić! Ahoj!
Usuńteż tam byłam, i fajnie tam. A pocztówka wypasiona. Moheria zapisuje się do kolejki, też chce mieć taki 3,14- ar. Mua.
OdpowiedzUsuńKto wie, kto wie, może moja rakieta i do Moherii doleci! Mua!
UsuńPiekna pocztowka. Czekam na nastepne!
OdpowiedzUsuńNastępna już się piecze!
UsuńFantastyczna pocztówka:)i wspaniały Ojciec Karmiący - podziwiam ludzi, którzy mają w sobie tyle siły i determinacji:)Buziak
OdpowiedzUsuńMieć takiego tatusia to jest szczęście, będę do nich zaglądała.
OdpowiedzUsuńA Tobie, na wyspę, ślę wieeelkie serce z południowej Polski:)
@ Kosia: Wiesz, mam wrażenie, że to nie jest szczególna determinacja, ale po prostu wyciąganie najlepszego z tego co nam dało życie.
Usuń@Magda: Polecam też Ojcowskiego FB z zapiskami dialogów Ojciec - King Kong niemal na żywo :) A Tobie niech będzie ciepło i cynamonowo!
dobra pocztówka! czekam na kolejne :) a tymczasem idę odśnieżać inne wpisy, dżizas potrzebuję z dwóch dodatkowych godzin w dobie...
OdpowiedzUsuń