Image Slider

wyniki, czyli jest galaktycznie!!!!!!!!!!!!!!!!!

30.03.2011
ZAWODY KOLOROWYCH 23 - 30 MARCA 2010

MIEJSCE: VITALIA
FORUM: SPORT
WĄTEK: MILION SPALONYCH KCAL


WYNIKI: Wygranymi sa wszytskie druzyny, bo... nie umarly w miedzyczasie z wysilku!!!!!

KLASYFIKACJA DRUZYNOWA:



        min         kcal
1
turkusowa galaktyka
bebeluszek 1 671 14 467
adador 1 042 10 919

RAZEM

2 713

25 386
2
rurzowi
matkaspzoo 805 10 376
haanyz 1 179 10 742

Razem

1 984

21 118
3
selediniowi

dziejka

1 154

10 341
aganarczu 912 10 399

Razem

2 066

20 740



KLASYFIKACJA INDYWIDUALNA:




       min         kcal
1.  bebeluszek 1 671 14 467
2.  adador 1 042 10 919
3.  haanyz 1 179 10 742
4 . aganarczu 912 10 399
5.  matkaspzoo 805 10 376
6.  dziejka 1 154 10 341

bebe z adadorem wymiataja! bebe zaskoczyla sama siebie! bebe jest prezes na medal! to bedzie rok chudego sledzia!!!!! to trzeba opic!

tymczasem z dedykacja dla wszystkich druzyn:


a teraz wlaczamy glosniki na maksa i swietujemy!!!!


zawody sponsorowali:

finito!!!!!!


wczoraj o północy czasu polskiego nastąpił wielki finisz mulionowych kolorowych zawodów na kto spali więcej. na mecie radość nieograniczona i lekka konsternacja. bo jak to? dzisiaj już nie trzeba zmuszać obolałych mięśni do wysiłku??? można się wyspać? pójść po pracy na zakupy lub kawę? a wieczorem do łóżka i poczytać książkę?  bebe z ulga leży futrem do góry i czeka na ostateczne wyniki.

jak to dobrze, że adador wymyślił te zawody. gdyby nie ten tydzień, to bebe żyłaby w niewiedzy, że:

1. może spalić w jednym tygodniu 14 467kcal, co daje średnią 2 066kcal dziennie.
2. jest w stanie ćwiczyć średnio 3,8h każdego dnia, niezależnie czy jej się chce czy nie
3. ciało jest zdolne do wysiłku choć boli, piecze i zalewa się oceanem potu - i że od tego się nie umiera.
4. można nie użyć babodni jako wymówki dla braku ruchu, i czuć się lepiej niż zwykle.
5. intensywny ruch działa na obcego jak morfina
6. przekroczyć granice fizyczne, to ma więcej wspólnego z psychiką niż mięśniami.
7. zostanie mulionową ironmenką (co następuje po terminatorze, king kongu, kosmicie i galaktycznej dziurze)
8. ma twarde zawodniczki u boku, a z takimi to konie kraść i chudnąć!
9. każdy, ale to ABSOLUTNIE każdy, może biegać. dowodem nie jest już tylko bebe, ale i haanyzka, która jeszcze kilka miesięcy temu zapierała się wszystkimi kończynami, że biegać nie lubi, nienawidzi i nie będzie.

z punktem ostatnim wiąże się decyzja. decyzja chuchana już od kilku miesięcy a teraz definitywna. bebe przebiegnie maraton. wraz z adadorem i haanyzką stworzą mulionową grupę. a może i inni się przyłączą? wszystkie chętne foki i śledzie niech czują się zaproszone do wspólnego biegu lub wymachiwania stanikami na trasie i robienia pamiątkowych zdjęć przekraczania mety jeszcze w październiku tego roku w polskiej stolicy rogalowej. będzie się działo!

simply the best

27.03.2011
biegnie bebe po bieżni. łydki palą jak babilon, a bebe podwyższa nachylenie. jeszcze 3 minuty na poziomie 15....jeszcze 2 i pół minuty...jeszcze.....bebe patrzy w lustro na swoje łydki. ładne te łydki. zgrabne takie. ani grube ani chude. łydki w sam raz sprzedam od zaraz. nie, nie sprzedam! przecie to najładniejsza część mego boskiego ciała! łydki godne tiny turner! tina ma łydki legendarne! jeszcze półtorej minuty na poziomie 15......tina śpiewa w bebeluszkowej głowie, a bebe razem z nią:


łydki twarde jak stal, ale dobiegną do końca trzeciej minuty, a potem co 2 minuty o dwa poziomy w dół. i tak doniosą bebeluszka do mety. nie ma to jak dobry soundtrack do codziennych epickich dokonań. bebe patrzy na siebie w lustro. gdy widać tylko łydki i głowę to jestem naprawdę gorący kurczak***! wysportowany gorący kurczak! i pomyśleć, że półtora roku temu zapierałam się, że NIGDY nie będę biegać!

*** określenie zaczerpnięte z historii z sierpnia 2010 "gorący kurczak" (przyp. autora)

doping

gdyby nie kariera naukowa, mogłabym zostać oddaną sportsmenką - pomyślała bebe wyciskając siedemnaste poty i pięć odcisków na wioślarzu. było to po godzinie biegu i godzinie bokserskich sparingów.

niektórzy zaczynają się o bebe martwić, inni pytają skąd ma tyle energii. a bebe po prostu lubi przekraczać granice własne i śmiało wkraczać w nieznane. mniej się wtedy boi. poza tym bebe jest na dopingu, która to prawda może doprowadzić do dyskwalifikacji w zawodach mulionerskich. ale prawda wyzwala, a przynajmniej pozwala dojrzeć pozytywy w pozornej niedoli.

natura obdarzyła bebeluszka jajnikami w rzucik. a te oprócz insuliny w chaosie, zapewniają poziomy testosteronu poza granicami żeńskich normalności. skutkiem czego bebe jest jabłkowa a wałek niezmącony skutecznie zakrywa jej widok stóp. są jednak i plusy: galaktyczne pokłady energetyczne oraz wytrzymałość godna ironmana. na każdych zajęciach bokserskich bebe ogląda zdziwione oczy samców alfa. że bebe daje radę. że się słodko uśmiecha, po czym wali po workach z pełną mocą, a zamiast głaskać je rękawicą jak inne przedstawicielki swej płci. że bebeluszkowych uderzenia czuć a nie tylko widać. bo boks to jest to co bebeluszki lubią. nawet bardzo. co nawet samego bebeluszka wprowadza w zdumienie i podziw!

bebe na naturalnym dopingu od środy bebe spaliła sportowo 8003kcal.
to średnio 2 tysiące kalorii dziennie.
waga tego nie widzi. wagi są gupie.
a bebe i tak pływa w endorfinach i jest ironmanką.
zakwasy traktuje sauną, yerbą mate i magnezem.
i jeszcze może sama założyć stanik i wysuszyć włosy.
nie jest źle.
bebe jest na samym szczycie konkursowej tabelki.
bebe zaczyna się siebie bać!

coś za coś

26.03.2011
bebe w londynie. samotny krążownik uliczny późnym sobotnim popołudniem. zachodzące słońce, na małych sklepikach tłumy, drzewa w pąkach i kwiatach a na niebie błękit skalany wstążkami samolotów. wieczorem ma być wspólna kolacja z przyjaciółmi i może nawet  na obcasach ciał cięcie gięcie w pobliskim klubie.a bebe jest głodna tu i teraz. bo obiadu nie było. idzie do supermarketu i kupuje kanapkę. bardzo nie teges jak na bebeluszkowe warunki insulinowe. biały wyspiarski chleb, ser żółty i ogórek. tania była. a bebe ma węża w kieszeni, jeszcze przez 2 tygodnie. bebe wychodzi ze sklepu i tuż na zewnątrz otwiera opakowanie mijając młodego mężczyznę w ortalionowej kurtce. kontakt wzrokowy i bebeluszkowy uśmiech przełamał lody. mężczyzna z wyspiarską nonszalancją przeprasza za zakłócanie bebeluszkowego spokoju i jednym tchem wyłuszcza prośbę o drobne na jedzenie.

bebe w czerwonym płaszczu na parkingu supermarketu w centrum wyspowej stolicy. w ręce dzierży właśnie otwarte opakowanie z kanapką. ptaki zagłuszają nawet pobliski ruch uliczny. a młody mężczyzna wpatruje się w nią wyczekująco. piękne ma te oczy. modro-szare, akwarelowe. czyżby nawet bogowie czuwali nade mną? bebe nie wierzy sytuacji. wręcza kanapkę mężczyźnie uśmiechając się zachęcająco. on skonfundowany, przyjmuje podarunek z ociąganiem. może liczył na pieniądze. ale bebe już się tym nie przejmuje. bebe uśmiecha się i odchodzi z pustymi rękami. współczesne anioły mają dziwną pracę.

pół godziny później, bebe otrzymała w antykwariacie prezent. dwie części "mrocznych materii" pullmana ("his dark materials") w cenie jednej. bebe szukała ich od miesięcy. a zawartość portfela pozwoliła wyskrobać równowartość tylko jednej z nich. pan antykwariusz machną ręką: oddasz następnym razem.

podobno dostajemy tylko tyle ile dajemy....

prezenty

25.03.2011
oprócz ciężarówki dobrych życzeń i dwóch wagonów pozytywnych myśli z całego świata, bebe dostała na tegoroczne urodzino-imieniny:

- nową tożsamość w różowej książeczce! urząd miał starą zieloną książeczkę przez cały czas, tylko bebe się o tym zapomniało. pani w okienku z szerokim uśmiechem zrobiła w niej dwie idealne dziury na przestrzał, po czym wręczyła bebeluszkowi różowo-zielony zestaw. i hajda! przez krótką chwilę bebe zastanawiała się czy to aby ambasada polska. pani z okienka zażądała od bebeluszka dowodu wpłaty, który to służył bebeluszkowi jako zakładka w nader fascynującym zbiorze opowiadań z gatunku fantastyki urbanistycznej. pani z okienka dowód wzięła, a za chwilę przesuwała przez szparkę pod-okienkową inny karteluszek, "to zamiast zakładki".

- obieraczkę do cytrusów! hit designerskiego sezonu, co wygląda jak metalowa łza zakończona harpunem. mała rzecz, a jak podwyższa znacznie jakość bebeluszkowej codzienności.

- spotkanie z samym adadorem! przepytlowały dobre dwie godziny w słońcu i przy kawie. okazuje się, że adador nie jest hipopotamem ani kurduplem. ma za to fantastyczny rower, ma moc i piękny głos! i dużo pozytywnej akceptującej energii, która bebe zassała aż do utraty wszelkich wątpliwości. spotkanie dopełniła międzynarodowa konferencja telefoniczna z wariatkami z bydgoszczy. bebe postuluje o powtórkę i powtórki powtórek! koniecznie!

- 5-dniową kartę wstępu do fitness klubu od pomarańczowej telefonii komórkowej. kartę bebe postanowiła wykorzystać tuż po urodzinach, jako prezent dla ciała i ducha. fitnessowe spa jest przydatne zwłaszcza w obliczu konkursu "kto spali najwięcej w tydzień", w którym to bebe stanęła w szranki ze śmietanką śmietanki mulionerskiej. po dwóch dniach szaleństw, pierwsze miejsce obronione. bebe ma pośladki ze stali i wagę w stanie zwyżkowym. gupia waga*.

- zen. spłynął na bebeluszka w urodzinowe popołudnie. w muzeum medycyny. bebe siedziała na białym krzesełku z czarną słuchawką przy uchu, a tam pewna jo-jo odchudzaczka ogłaszała otyłość nową modą, czyli fat is a new black. bo już dłużej nie mogła walczyć sama ze sobą. 3 miesiące później, założyła sukienkę o 3 rozmiary mniejszą! owa odchudzaczka wyluzowała. a bebe razem z nią.

c.d.n. o ile bebe, po tygodniu fitnessowych zmagań, nie pożegna się z tym światem.


*wagi są gupie. wytykają wszystko co się da. nawet małe stadko urodzinowych krówek-ciągutek. gupie są wagi.

urodzinowa niespodziewanka

22.03.2011


wiosna! bebeluszynce ubyło lat! obiecała też, że dziś będzie wyglądać w nowej czerwonej bosko! i obietnicy dotrzymuje! oto chwila, na którą wszyscy czekali! bebeluszynka na bezdechu!




.....a w bebeluszkowej głowie zielono.......i wieje cieplejszy wiatr......nareszcie.

bebe dziękuje wszystkim gościom za bycie i przybycie!
klawo z wami!

howk!

miasto, którego nie ma oraz zaproszenie

19.03.2011


bebeluszkowi też paszport zniknął. ten ze zdjęciem w niebieskim t-shircie, zezem i twarzą jak po nieprzespanej pijackiej nocy, na którym to zdjęciu bebe dziwnym zbiegiem czasowych okoliczności wygląda na wiek kwiecistszy niż w chwili obecnej. bebe miała odebrać paszport nówkę, ale dział paszportowy prowadzi li i jedynie handel wymienny. żąda starego dokumentu lub dodatkowych 60 funciaków. to ostatnie to bebe miała na przeżycie całego marca. cóż....spróbuje na piękne oczu jeziora i dowód osobisty. na którym nota bene bebe wygląda jak własna babcia w ulepszonej popromiennej wersji.

bebe wybywa zatem do miasta, którego nie ma. szukać paszportu. szukać zen. i wiosny.

wróci w okolicach przyszłotygodniowej środy. cyfrowo już podstarzała.ale, miejmy nadzieję, bogatsza w niezbite dowody własnej tożsamości i błogostan duchowy. ale bez marzanny.



22 marca. w drugi dzień wiosny bebe zaprasza wszystkie śledzie przeszłe, przyszłe i teraźniejsze do bebeluszkowa na urodzinową niskokaloryczną niespodziewankę! a co!

gdzie jest zen?!

18.03.2011
bebe jak sinusoida.
wczoraj patrzyła na czubki drzew,
a dzisiaj traci grunt pod stopami.

bo bebe stara się jak może. wychodzi jej różnie.
ale się stara. to trzeba docenić.
a tu dupa blada.
od początku roku stoi wagowo w miejscu.
a właściwie to się buja. zmieniając co tydzień szóstkowo-siódemkowe przednie dekoracje.
bebe wie, że waga to nie najważniejsze.

priorytet to zdrowie.
i ta cholerna insulina,
w anarchii potabletkowej pogrążona.
i to żeby bebe się dobrze czuła.
bebe mantruje to sobie codziennie.
jednak nie tego chce.
i nic na to poradzić nie umie.

no kurde!
frustracja sięga zenitu.
bebe jest emocjonalny baran.
uparty do bólu i impulsywny.
jak jest źle uczuciowo to i cała reszta się kruszy.

smutno bebeluszkowi jak cholera.
i nie wie co mam robić.
może powinna zamknąć się w jakimś słoiku
i przeczekać pod przykrywka,

aż się jej zen odnajdzie?


bebe wie, że monti jej służy.
i czuje się na nim o niebo lepiej.
i sport, jej też służy. zwłaszcza ten w dużych ilościach.
jest medytacją.
codzienną modlitwą wątpiącej odchudzaczki na dożywotnim etacie.

tylko bebe nie wie czy to jest recepta na sukces.

trzeba coś zgubić, by coś odnaleźć

17.03.2011
ustawowo dzień wolny od ćwiczeń. ale rutyna jest rutyną. pozytywka i hulanie są nie podlegają ustawie. poza tym droga na uczelnię pod górkę z plecakiem. czyli bebe idzie a nie wozi czterech liter autobusem z pięterkiem. trzydniowe mgły podniosły się z ziemskiego padołu, tworząc zaprzyjaźnioną już permanentną szarą chmurę. idealne warunki na rower. zwłaszcza w perspektywie wolnego popołudnia, po sześciu bitych godzinach możdżenia naukowego.

bebe pojechała. sprawdzić nową trasę biegową. lajtowo miało być. bebe w yam-yamowie jest relatywnie nowa i niektóre ulice jeszcze się jej kognitywnie nie łączą. droga do parku, zamiast z parkiem, połączyła się z mostem. dziwnie znajomym mostem. bebe patrzy pod most, a tam leśna ścieżka. ta sama leśna ścieżka, co w lewo prowadzi do kanałów z barkami, a w prawo w pola i łąki. ta sama ścieżka, którą bebe przebiegła już chyba z tysiąc razy! ta sama ścieżka, jak dobra przyjaciółka, była domem i ostoją spokoju. bebe nie szukała już parku. były ptaki zachłyśnięte świeżym powietrzem, żonkile i kwitnące drzewa śliwkowe, owce wielokolorowe na soczystych zielonych łąkach, stadniny koni, pagórki uwieńczone krzywymi chatkami, paolo coelho po niemiecku i wiatr we włosach.czysty zen. i już wiadomo co bebe będzie robić w czwartkowe popołudnia :)



dzień wolny od ćwiczeń. spalonych 1444kcal. to już trzeci raz w tych okolicach w tym tygodniu.
bebe zaczyna bać się samej siebie.

makrela, czyli moc rzeczywistości

nagle a niespodziewanie bebe zapadła na trzydniową mózgową depresję. że nigdy nie dojdzie do wagowego celu. że to wszystko nie ma sensu. że już ma siebie dosyć. że to całe odchudzanie jest okropnie frustrujące i że może jedyną słuszną metodą jest smacznie dopasowana. na samą myśl bebe zrobiła się przeraźliwie głodna.

wprost-proporcjonalnie do czarności myśli, wzmagało się wchłanianie, a malało spalanie. apogeum nastąpiło przy wczorajszych plackach z jabłkami w okolicach północy. bebe spożyła. pomedytowała z politowaniem nad sama sobą. i poszła spać.

dziś przyszło wybawienie. nie tylko w postaci smagajączch biczami mulionerek, ale i rzeczywistości.

rzeczywistość każdy widzi inaczej. ba! rzeczywistość jest przeoczana! tak często jedziemy na autopilocie, że nie zdarza się nam widzieć rzeczywistość taką jaka jest. czasem lekko przerażająca to myśl.

ten cenny moment rzeczywistej rzeczywistości zdarzył się dziś bebeluszkowi. tuż przed rozpoczęciem zajęć zumby, siedział na długiej drewnianej ławce w klasycznej szkolnej sali gimnastycznej. drewniane klepki, drabinki i kolorowe linie. bebe przypatrywała się kolejce zumbowiczek ustawionych do zapłaty. foka, foka, słoń morski, foka, wieloryb, szprotka, mniejszy wieloryb, wielka foka, mniejszy słoń morski, śledź, foka..........zaraz zaraz, a gdzie w tym wszystkim jest bebe? bebe jest tłusty śledź! no może makrela! ale bebe NIE JEST najgrubsza! ba! bebe mieści się lekko w chudszej połowie tego zgromadzenia! niech żyje rzeczywistość! niech żyje yam-yamowa kuchnia!

bebe podniosła się z ławki, stanęła w pierwszym rzędzie (bo znowu zapomniała soczewek kontaktowych) i postanowiła dać z siebie wszystko. a co!

jak feniks z popiołów

14.03.2011
bebe zniknęła w piątkowe popołudnie. odnaleziono ją dzisiaj rano z sucharkiem w ręku. o uprowadzenie podejrzewano najpierw marchewkę z supermarketu. ta ma jednak alibi w postaci samego zdrowia. cień zarzutów padł na wodę. w duecie z cytryną, pod przykryciem nawilżania nawiedziła bebeluszkowy żołądek tuż przed tajemniczym zaginięciem. dochodzenie dowiodło, że każde ponowne spotkanie z H2O, nawet w przebraniu herbaty ziołowej, wzbudzało gwałtowny sprzeciw bebeluszkowych wnętrzności.

dzisiaj przeprowadzono ostateczny eksperyment. bebe nawodniona wodą butelkową marki volvic, nie doznała dolegliwości ubocznych do czasu stanięcia usto w brzeg pasiastego kubka z herbatką zdrowotną zaparzoną z wodą z tubylczego rurociągu.

na czas rekonwalescencji zaleca się abstynencję z lokalną przedstawicielką płynu życia. bebe wraca do siebie. oczu jeziora zakrywa przeciwsłonecznym okularem i, jak ten feniks powstały z popiołów, snuje skrzętnie nowy plan. plan 60-dniowy. plan tu i teraz. plan bez głaskania po główce. plan ostra jazda bez trzymanki. w przyszłym tygodniu bebe będzie się cyfrowo starzeć. to zobowiązuje. czas zatem odmłodnieć. choćby fizycznie.

na dobry początek film, który bebe ogląda w chwilach zwątpienia.ku pokrzepieniu muskułów serc!
jeśli chcesz coś zrobić, jedyne co musisz zrobić to: to zrobić!



jeśli on może, to i my możemy*.
mniej gadania, więcej działania!
foki na start! zaczynamy tu i teraz!

to mówił po trzykroć upadły,
a jednak powstały
prezes śledziowy
z zadrapanym kolanem acz piersią do przodu.

howk!

*120 funtów to ok.55kg

buhahaha!!!!!

11.03.2011
szyderczo zaśmiała się bebe, stając dziś w stroju ewy oko w oko z panną kapryśne oczko.
i właśnie dlatego mieszkasz w ciemnej kuchennej szafce!
i właśnie dlatego nie poświęcam ci więcej uwagi, niż te 2 minuty w każdy piątkowy poranek.
masz cyfrowe fiu bździu w głowie i tyle.
a ja mam za to czas.
cały czas na świecie.
a przynajmniej jeszcze 9 miesięcy.
bo to jest moja droga ROK chudego śledzia.
tak! ROK!
nie tydzień!
nie miesiąc!
ale cały rok!
i wcale mi się nie spieszy.
a kung fu panda jest ze mną!

69,1kg

(od zeszłego tygodnia spadek 0,4kg. od poniedziałku 0,9kg. wagi są gupie)

pozytywnie zakręcona

10.03.2011
od połowy lutego bebe jest silnie zakręcona.

zaczęło się od wiewióra, który nadepnął na bebeluszkową ambicję natychmiastowym nawiązaniem bliskiej przyjaźni z hula hupem. bebe nie może być gorsza. będąc jedyną podwórkową istotą niezdolną do tańca w diabelskim kole, bebe postanowiła stawić czoła traumatycznym przeżyciom z dzieciństwa. i chociaż przypominało to bardziej przysiady, niż gorący kubański taniec, to ambicja domagała się straconego honoru. z czasem kilkuminutowe doskoki przerodziły się w systematyczną pracę. sumiennie i po 5 minut każdego dnia.

potem przyszła obtulanka ze swoją spódnicą i wcięciem w talii. bebe jest podatna na wpływy. zwłaszcza pozytywne. pozazdrościła obtulance i puściła się w romans z pozytywką. systematyczność to klucz do niemal każdego sukcesu, więc pozytywkę podpięła pod hulanie i tak bebe zakręciła się już totalnie. kręciło się coraz lepiej, coraz szybciej, coraz dłużej...aż do dzisiaj! gdy nastąpił przełom!

proszę fok i śledzi bebe hulała bezustannie przez  bitych 8 minut! ani razu diabelskie koło nie dotknęło bruku! bebe wypina cycki do przodu! będą z niej ludzie!

co dowodzi faktu, że tak jak każdy może nauczyć się biegać, czego bebe jest najlepszym przykładem. tak każdy może nauczyć się wywijać rumbę w diabelskim kole.

howk!

bebeluchy bywają durne

7.03.2011
durny bebeluch wlazł wczoraj na wagę. o 0,5kg więcej niż w piątek. bezpowodnie.

i dobrze tak durnemu bebeluchowi!

szanujący się odchudzacz waży się tylko raz w tygodniu. bebeluchy w piątko-soboty. a nie, jak ta małolata, co drugi dzień albo i częściej. bo niby co? że ćwiczył ostatnio dużo i systematycznie? że poszedł spać o głodzie? i że kapryśnica szklana miała to wszystko zauważyć? psu na budę! niech się bebeluch uczy pokory. religia niskokaloryczna zakorzeniła się w bebeluchu bardziej niż przewidziano.  trudno to sformatować. potrzebne fakultety u wiewióra. bo odchudzanie to nie matematyka. gdyby była matematyką, to otyłość nie zbierałaby tłustego żniwa. jak zjesz kilo pączków to nie zmagazynujesz kilograma tłuszczu. zmagazynujesz może dwa albo i trzy. a może nic. czynników wpływających jest wiele. a bebeluch w tym roku ani jednego tłusto czwartkowego pączka nie pochłoną. naleśnika tubylczo wtorkowego też nie będzie! takie święta bebelucha nie dotyczą!co nie musi robić wrażenia na pannie szklane oczko.

poza tym co się bebeluchowi uwidziło z tym odchudzaniem? mógłby się w końcu odczepić od tej myśli! puścić ją wolno niech sobie pohasa na łąkach dla frustratów.


bebeluch w obcasach wygląda bosko? wygląda!
czerwona urodzinowa zmniejszyła galaktyki? zmniejszyła!
czerwona urodzinowa dopina się? dopina! (choć jeszcze na bezdechu...)
bebeluch czuje się lepiej? czuje się!
od ponad tygodnia nie było kompulsu? nie było!
insulina w normie? w normie!

no to czego się durny bebeluch stresuje?! że mu waga pokazuje cyferki nie pomyśli?! niech bebeluch dorośnie! i nie wymyśla! niech się uzbroi w cierpliwość! doceni co ma i robi swoje!

howk!

p.s.
czekoladzie i ciastkom śmierdzi spod pachy.

Auto Post Signature

Auto Post  Signature