dla ludzi o mocnych nerwach....

8.04.2011
to miała być miła rowerowa wycieczka.

zwłaszcza, że tuż po porannym bieganiu we mgle, co potwierdza prawo murphiego, wyszło na yam-yamowym niebie piękne słońce w zupełnym negliżu a lazurowym tle. bebe miała dwa wezwania na pocztę główną po odbiór paczek, jak się później okazało jedną z nich był urodzinowy prezent od didka, który to jest wariatką niesamowitą i bebe aż zaniemówiła z wrażenia na widok tego pudla!!!!!! nie wspominając zawartości.....bosko! didku już zaparzam zioło!!!!

dwa wezwania na pocztę + poczta na drugim końcu miasta + warunki pogodowe sprzyjające = idealna sytuacja rowerowa!

miała bebe nawet podwyższyć wartość jednośladu montażem najnowszej produkcji lidlowej prosto od haanyzki, ale cierpliwości jej nie starczyło na walkę z mocowaniem. było po raz ostatni bez licznika. relaks. ptaki. drzewa obsypujące głowę biało-różowymi płatkami. pierwsze liście jarzą się neonową zielenią. panowie trąbiący lub wykrzykujący pochlebstwa w stronę bebeluszkowych nóg odzianych w różowe rajtuzy też poczuli wiosnę. ach bebe! dlaczego właściwie nie jeździsz rowerem na uczelnie?



po drugiej stronie miasta jest długa ulica. prosta jak drut. jedna z głównych w yam-yamowie. jedzie bebe poboczem. stara się nie zabierać czterokołowym kolegom miejsca. ale kolegom dać palec....bebe na składaku, a tu niemal ociera się o jej but srebrny mercedes próbujący wepchnąć się na trzeciego.....bebe oddycha głęboko....tylko nie wpaść w panikę...nie bać się, nie bać się - mantruje coraz bardziej nerwowo. kolejny kierowca zajechał bebeluszkowi drogę, tak że omal nie wyryła zębami w nierówny asfalt. a na wisienkę, wielka ciężarówka przetoczyła swe wielkie i grzmiące cielsko o 3cm od bebeluszkowego ramienia. to był ten moment. bebe przestraszyła się. uderza pedałem o krawężnik. traci kontrolę nad kierownicą. przed oczami ma twarz wiewióra, gdy nachyla się by pocałować ją w sam środek czoła. a w głowie historię z wioski babci jadzi, której sąsiad został wciągnięty podmuchem powietrza pod koła tira wraz z rowerem. nie przeżył. a kierowca nawet nie zauważył nieszczęścia. ta ciężarówka jest mniejsza. bebe udaje się skręcić kierownicę od czarnych zakurzonych kół i złapać równowagę...


ktoś by zapytał, dlaczego bebe nie jeździ chodnikiem skoro na ulicach yam-yamskich jest tak niebezpiecznie. chodniki otóż nie są wcale lepsze. technicznie jazda nimi jest utrudniona, bo średnio co 50 metrów poprzecinane są maleńkimi przecznicami, na których to trzeba przepuszczać wszelkie pojazdy. ale to nie wszystko. największym niebezpieczeństwem są sami piesi, którzy zdają się rościć wyłączne prawo do chodników. zajmując całą ich szerokość lub stając grupowo na ich środku i blokując możliwość manewru. czasem  patrzą na nadjeżdżającego bebeluszka i nie raczą  ruszyć się z miejsca. lub też obrzucają go obelgami, bo przecież ma do dyspozycji cała (?) ulicę!!!! dochodziło nawet do rękoczynów. łapania bebeluszka za ramię lub popychanie w stronę jezdni!!!!! bebe boi się jechać po chodniku bardziej niż po ulicy.

wniosek: yam-yamom, tak pieszym jak i zmotoryzowanym, brakuje wyobraźni.

tak oto bebe zamiast się zrelaksować dwugodzinną jazdą w słońcu, wróciła z przejażdżki z palpitacją serca. i już wie dlaczego, zamiast rowerem, na uczelnie maszeruje te 40 minut pod górkę.
8 komentarzy on "dla ludzi o mocnych nerwach...."
  1. Łoj, ale stresowo dzisiaj.Za to kalorie podwójnie spalone.Podziwiam , przy takiej motywacji dasz radę, a ja....z niecierpliwością czekam na nową porcję Twoich przygód.

    OdpowiedzUsuń
  2. to w twoim kraju wolno jeździć po chodnikach? fajnie masz. w moim (z małymi wyjątkami) nie wolno. a konfrontacja z pieszymi to coś, co podnosi mi ciśnienie każdego dnia. rowerem do i z pracy jeżdżę od jakiegoś miesiąca i jeszcze się nie zdarzył ANI JEDEN dzień, w którym przynajmniej kilku kretynów nie lazłoby mi po ścieżce rowerowej jak święte krowy. jak ja ich nienawidzę to nie masz pojęcia. a jak im przez zaciśnięte zęby pokazuję gdzie jest chodnik, to jeszcze się potrafią wykłócać. codziennie mam ochotę porozjeżdżać na miazgę tych debili, którzy nawet nie mają pojęcia, że za samo znalezienie się na ścieżce obowiązuje ich mandat.

    OdpowiedzUsuń
  3. @karina

    twoj kraj postepowy! sciezki rowerowe wymslil! jak milo!

    OdpowiedzUsuń
  4. ale za mało! i pieszych nie wyedukowali! to jest najgorsze. jak się sama w końcu tym zajmę, to się krew poleje, bo normalnie NIE WYCZYMIĘ! ;P
    a w ogóle, to pamiętam jak mnie zawsze straszyłaś tą historią o wciąganiu pod ciężarówkę, jak czekałyśmy na pasach i byłam za blisko krawędzi.

    OdpowiedzUsuń
  5. @karina tu sciezek nie ma (ale gdyby byly to foki wyspowe tez by pewnie na nie wlazily). ewentualnie za maistem. za miastem to moge i po polu jezdzic...grrrr......a chodnikami nie wolno. mozna dostac mandat. tylko ze jazde ulica mozna przyplacic zyciem. treaz rozumiem dlaczego foki nie jezdza rowerami!.....tesknie za Niemcami......

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy13:52

    bebeluszek ma też zdolność budowania napięcia. turlaczek też ma palpitacje teraz ;)
    dobrze, że się szczęśliwie skończyło!

    OdpowiedzUsuń
  7. dołożyłaś kamyczek do mojej upki z napisem stolica B-W w DE!!!! Żadnych tam "brigbrimbammm..." bez codziennego rowerowania z sarenką na bagażniku uschnę, umrę i mnie pochowają na emigracji!

    OdpowiedzUsuń
  8. :)
    Bebe Kochana! bardzo, bardzo Ci dziękuję, za ciepłe komentarze, za wsparcie i w ogóle. Bardzo przepraszam, że nie odpisywałam na bieżąco. Ale to nie znaczy, że olewałam, o nie! I cieszyłam się z każdym komentarzem i nadrabiam zaległości i w odpowiedziach i w Twoich wpisach. W końcu! można by rzec! Mam nadzieję, że się nie gniewasz na mnie, żem ucichła :(

    Wyczytałam u Ciotki, że w Wawie będziesz - damy się radę spotkać?

    podziwiam za rowerowanie, ja cykor jestem, ja się boję i ja nie jeżdżę :(

    OdpowiedzUsuń

Auto Post Signature

Auto Post  Signature