A już myślałam, że do mety 2018 dobiegnę bez balastu w postaci wirusów i bakterii... O naiwna matko dziecka w wieku przedszkolnym! Nie nauczyłaś się jeszcze, że co dziecko z ochronki przyniesie, odda tobie z wszystkimi bonusami?! Samo oczywiście umywszy od tego ręce.
Zatem od dziesięciu dni porozumiewam się ze światem tylko teatralnym szeptem. Za to w nocy potrafię tak kaszleć, że budzi się ze mną pół dzielnicy.
Podobno na tablicy ogłoszeń w przedszkolu wywiesili ogłoszenie o krótkiej treści: "Grypa żołądkowa". Podobno, bo boję się nawet na nie spojrzeć.
To idę sztachnąć się tymiankiem z solą, a tymczasem.....
-----
Tymczasem....
Na podłodze piłki futbolowe kurzu.
Wiewiór w delegacji.
Grudka pod niewątpliwym natchnieniem świątecznego ducha przejęła kontrolę.
Ozdobiła już stół w salonie naklejkami ze Świnki Peppy. Nie, nie kilkoma. Wykleiła na blacie całą książkę.
Ozdoby choinkowe skumulowała na drzwiach wejściowych, żebyśmy słyszeli, kiedy do domu wtargnie Mikołaj z prezentami.
Upiekła ciasteczka z ciastoliny (w kształcie samolotów), umyła jedną ścianę w łazience (ale piętnaście razy!) i nauczyła się fałszować mój podpis (no i co, że jest to jedynie litera A, a do tego w do góry nogami. Wszak listonosz i tak się nie zorientuje).
Wyprodukowała armię Świętych Mikołajów i portretów Bambi z rodziną na pocztówkach do Niegowa.
Wysłała rodzinie i przyjaciołom królika po świątecznym vlogu. Nie pytajcie..... I obejrzała każdy mulion razy za każdym razem klaszcząc z radości.
Ćwiczy codziennie pompatyczne arie. Wprawdzie nieco eklektyczne o gwiazdach, latarniach Świętego Marcina, kołach autobusu, ogórkach w garniturze i o tym, że la la li li nie będziemy się martwili.... ale zrzucam to na uduchowiony freestyle i słucham z przyjemnością... o ile nie jest akurat 4:30 rano. A na ogół niestety jest.
Ułożyła drogę od przedpokoju do sypialni z muszli i kamieni. Żeby szczęśliwie powrócony ojciec mógł się odnaleźć w ciemnościach.
Zdecydowała się już nawet na menu świąteczne: Jabłka, ogórki i duże lody.
Słowem: Gotowe!
Święta mogą przyjść!
----
Post dedykowany Joannie w Kolorze, która właśnie założyła właśnie bloga "Miejsca Miejsca" z fajowymi zdjęciami o Warszawie i świecie.... i przypomniała mi dzisiaj, jak fajnie jest po prostu coś stworzyć. Dziękuję.
Zatem od dziesięciu dni porozumiewam się ze światem tylko teatralnym szeptem. Za to w nocy potrafię tak kaszleć, że budzi się ze mną pół dzielnicy.
Podobno na tablicy ogłoszeń w przedszkolu wywiesili ogłoszenie o krótkiej treści: "Grypa żołądkowa". Podobno, bo boję się nawet na nie spojrzeć.
To idę sztachnąć się tymiankiem z solą, a tymczasem.....
-----
Tymczasem....
Na podłodze piłki futbolowe kurzu.
Wiewiór w delegacji.
Grudka pod niewątpliwym natchnieniem świątecznego ducha przejęła kontrolę.
Ozdobiła już stół w salonie naklejkami ze Świnki Peppy. Nie, nie kilkoma. Wykleiła na blacie całą książkę.
Ozdoby choinkowe skumulowała na drzwiach wejściowych, żebyśmy słyszeli, kiedy do domu wtargnie Mikołaj z prezentami.
Upiekła ciasteczka z ciastoliny (w kształcie samolotów), umyła jedną ścianę w łazience (ale piętnaście razy!) i nauczyła się fałszować mój podpis (no i co, że jest to jedynie litera A, a do tego w do góry nogami. Wszak listonosz i tak się nie zorientuje).
Wyprodukowała armię Świętych Mikołajów i portretów Bambi z rodziną na pocztówkach do Niegowa.
Wysłała rodzinie i przyjaciołom królika po świątecznym vlogu. Nie pytajcie..... I obejrzała każdy mulion razy za każdym razem klaszcząc z radości.
Ćwiczy codziennie pompatyczne arie. Wprawdzie nieco eklektyczne o gwiazdach, latarniach Świętego Marcina, kołach autobusu, ogórkach w garniturze i o tym, że la la li li nie będziemy się martwili.... ale zrzucam to na uduchowiony freestyle i słucham z przyjemnością... o ile nie jest akurat 4:30 rano. A na ogół niestety jest.
Ułożyła drogę od przedpokoju do sypialni z muszli i kamieni. Żeby szczęśliwie powrócony ojciec mógł się odnaleźć w ciemnościach.
Zdecydowała się już nawet na menu świąteczne: Jabłka, ogórki i duże lody.
Słowem: Gotowe!
Święta mogą przyjść!
----
Post dedykowany Joannie w Kolorze, która właśnie założyła właśnie bloga "Miejsca Miejsca" z fajowymi zdjęciami o Warszawie i świecie.... i przypomniała mi dzisiaj, jak fajnie jest po prostu coś stworzyć. Dziękuję.
Pisz mi tutaj regularnie! Chcę być na bieżąco z Grudką :-)
OdpowiedzUsuńNie obiecam, ale jakaś klapka się otworzyła i mam już włoszczyznę na dwa kolejne posty :D
Usuń