Przyjechała. Z przysiółkiem i walizkami, które dawały złudną nadzieję, że zostaną na minimum tydzień. Do tego pięć kilogramów kaszy gryczanej, pół tony siekierkowskiej herbaty w piramidkach i deska serów produkcji rosyjsko-czeskiej. Na okrasę mikro-moda - nader delikatnie maczana w różu (doceniam!) - dla Potomka, który będzie jej czwartym wcieleniem. Dozgonnie wdzięcznim, choć nadal czekamy na rachunek i szykujemy się na skomplikowany system spłat w naturze, złocie i mirze.
Tymczasem wykarmiłam całą ferajnę banoffee pie ze spodem odpornym nawet na piłę łańcuchową. Gdy młodzież oddała się Morfeuszowi, rozłożyliśmy plansze, podlaliśmy trunkami i urządziliśmy międzynarodowe wyścigi robotów. Norweski chciał lewitować nad czarnymi dziurami, Kaczka strzelała ogniem z kupra, Bebe z każdą rundą przeżywała reinkarnację, a Wiewiór toczył się w samotnym peletonie od chorągiewki do chorągiewki. Frustrację z tour de robot zużyliśmy w recydywie zamachów na życie niejakiego Doktora Lucky, który najczęściej padał ofiarą ciężkiej ręki ciężarnej. Oh well.... Materiał dowodowy zarchiwizowała Kaczka.
Następnego poranka obudziło mnie dźgane oko: "Tante, you have to come! Come and draw!" Mijając po drodze truchła rodzicielskie zawinięte w kołdry i Biskwita eksplorującego wnętrze wiadra na klocki, półprzytomna dałam się zaciągnąć do deski kreślarskiej. Zarobiłam krocie punktów bonusowych wykreśliwszy kilkanaście stron kolorowanki For Dynia Only, która zawierać musiała zdefiniowane przez zleceniodawczynię elementy w dowolnych konstelacjach, a najlepiej dokładnie tych samych.
Dynia not impressed |
- Resztę dnia spędziliśmy łażąc i o suchym pysku - powiedziałaby Dynia, gdyby nagle nie zapomniała narzecza "Tak" i nie zasnęła pociągu.
Skończyło się, jak zawsze, tą samą obietnicą:
Ale następnym razem, Kaczko, to się w końcu nagadamy.
Oj zazdraszczam, zazdraszczam ;)
OdpowiedzUsuńTen portret rodzinny .. bajka :) Weekend pełen wrażeń znaczy się udany był :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko Was
Portret rodzinny:) Nie inaczej!
UsuńPodpinam się pod zachwyt, bajka!
Następnym razem zamiast jedwabnego czepka na włosy, przed snem koniecznie gogle na twarz! Lżejsza wszak Ci będzie utrata garści włosów, niźli wyszkolonego przez lata oka rysowniczki.
OdpowiedzUsuńA Dyni zaproponuj aby Cię budziła subtelnym dźwiękiem trójkąta. Przyjemne z pożytecznym:)
Rozplanszowany wieczór Wasz wzruszył i ucieszył. Nic tak pięknie nie integruje towarzystwa, jak porządne mordobicie na kolorowej tekturce:)
Uściski!
Wyznaczajcie sobie realne cele. Np.: powiemy sobie "dzień dobry" i "do widzenia" ;)
OdpowiedzUsuńTo jest level master!
UsuńAle jakby nie bylo, udaje nam sie juz spotkac w tej samej czaso-przestrzeni! Cwiczenie czyni miszcza ;)
Poza tym jestesmy coraz sprytniejsze. Rezygnujemy z nastepnej kolejki w (z gory przegranej grze) na rzecz pospiesznej wymiany informacji :)
UsuńA ja bym bardzo-strasznie-okropecznie chetnie zobaczyla kolorowanki... Najlepiej juz pokolorowane! Bebe, Kaczko, jest szansa na ujrzenie wspólnych dziel obu twórczyn?
OdpowiedzUsuńZleceniodawczyni wszystkie dziela wraz z prawami autorskimi zabrala do prywatnego archiwum. Ale moze udzieli audiencji :)
UsuńPrzeszukam portfele i portfolia malarki :-)
UsuńKtóry pan jest który?
OdpowiedzUsuńWiewiorowi zawsze jakosc wlosow brak ;)
UsuńWyzsza od Wiewiora jest tylko ta wieza w Dubaju. A gdybyz obaj panowie staneli jeden na drugim mogliby aplikowac o posade pomywaczy szyb w tejze. Drabiny bylyby im zbyteczne. Potomek Bebe bedzie pierwszym przedszkolakiem ot, tak po prostu od niechcenia zrywajacym kasztany :)
UsuńWygląda na to, że świetnie było:)
OdpowiedzUsuńPrawdziwie zacna fotografia rodzinna! :)
OdpowiedzUsuńPamiątkowe foto <3
OdpowiedzUsuń