Tymczasem w mieście stołecznym Berlin... |
Wycieczka do Hauptstadtu. Autobusem*. Partyzanckie siedem godzin w atmosferze kawy z termosu i kanapek z jakiem. Zentraler Omnibus Banhof wita -15 i śniegiem po kolana. To takie zimy jeszcze robią?!
Kreuzberg - trójkąt bermudzki hipisów ze Stumilowego Lasu. Zjazd przyszywanej rodziny. Na rozgrzewkę podano zupę z buraków, potrawkę z kalafiora i cukierki ze sznapsem. Ą i ę.Gdy znajoma kuratorka zdmuchiwała czterdziestą świeczkę, sączyłam wino wciśnięta między rysownika komiksów a aktorką teatralną. Bohema artystyczna bywa kserem korporacji: Mieszkasz na wsi? Jakie to egzotyczne! Ale dlaczego tak daleko? Musisz się przeprowadzić! Wyjść z domu! Samotność to zuo! Musisz bywać! Poznawać! Działać! Dążyć! Zdobywać! Pokazywać! Wymieniać! Dyskutować! Publikować! Organizować! Przecierać szlaki! Zarabiać, zarabiać, zara....
Wychodzę nad ranem. Odurzona.
Radosną kalkomanią wątpliwości uprawianej na mej osobie.
Frotażem cudzych obaw.
Do dziś noszę żałobę pod paznokciem.
Autobus powrotny jakże swojski. Zepsuł się zanim podjechał na przystanek.
Po godzinie podstawiono zastępczy ogórek bez papieru toaletowego (Nie szkodzi, bo toaleta też nie działa), obiecanego wi-fi (Państwo ze sobą porozmawiają w zamian) i ogrzewania, które pasażerowie wyłudzali od kierowcy logiką: Niech pan podkręci, będzie cieplej to i sikać się nie będzie chciało.
Na okrasę, na granicy z Bawarią przeszukuje nas para policjantów: Na wypadek przemytu przez pobliską granicę czeską. Tych kiełbas nabytych w polskim sklepie? Żurku z torebki? Pasztetu z drobiem o podejrzanie wysokiej zawartości wieprzowiny? Wystarcza obca rycina na okładkach paszportu. Pasażer po lewej podpadł kolorem skóry, a pasażerka z końca bujnymi lokami w kolorze hebanu. Niechciane obrazy z lekcji historii stają mi gulą w gardle. Hiperwentyluję się myślami biegu ku tęczy i wafelkiem kokosowym prosto znad Wisły.
*Teutonia, po zeszłorocznej reformie przepisów i zezwoleń, goni Europę Wschodnią w rozbudowie linii autobusowych na trasach dalekobieżnych. Te same trasy, często w tym samym czasie, za jedną czwartą ceny bilety kolejowego. Ahoj przygodo!
Bajka! Uwielbiam bebizm.
OdpowiedzUsuń:*
UsuńBebizm ;) blisko mu do fowizmu, tylko wyznawców znacznie mniej.
Wpadłam w notkę, zachwycona, tarzam się w Twoich obrazkach grzejących od ceglanej czerwieni jak ostatni golden retriever i morda obłocona zimą mi się śmieje, byłaś i widziałaś i mówili do Ciebie i przyniosłaś pod paznokciem i wróciłaś do siebie i napisałaś, rysując, co mogło być piękniejszego!
OdpowiedzUsuńAleż korpo-echa słychać było, jak Ci teraz??
(wesoło mi się zrobiło okropnie, wariackie opisy, z ochwaconą kobyłą historii na koniec, co już mniej zabawne, ale - mocne w barach.)
Yours,
G. Retriever
Drogi mój Kudłaty,
UsuńSłońca mi potrzeba. Podświadomie, intuicyjnie wyłazi mi w kredkach. Zaklinam je w ołtarzach z kresek. Przybywaj fanaberio!
Korpo-echa wybrzmiewają, umacniają w korzeniach, trzciną mnie czynią myślącą a niezłomną jednak w przeczuciu, że jak jest jest bardzo dobrze. Uff.
Yours,
Trzcina z zastępami brzmiących chrząszczy
Lem z Mrozkiem mogliby sie od was uczyc sztuki pisania listow!
UsuńErrrrmmmm...idę postudiować mistrzów.
UsuńI Miron!
UsuńBo to okropna mironia losu jest.
UsuńZnaczy działo się .... :)
OdpowiedzUsuńBania u Cygana, niemal.
UsuńTy musisz czesciej tym autobusem skoro w nim takie slowa mozna pozbierac. Przyjezdzaj!
OdpowiedzUsuńA choc poslizgalas sie na tym berlinskim lodzie?
Ślizgałam się w TYCH różowych trzewikach od West- do Ostbanhof, jak Berlin długi lub szeroki :)
UsuńLiteratura autobusowa - nowy żąre.
Literatura autobusa, aż poczułam zapach tego 'ogórka', termos i kanapka z jajem, to praiwe jak u nas- aczkolwiek autem wczoraj do Polski zajęchaliśmy. Na wakacje, bo jakże przecież my się chyba nigdy stamtąd nie wyprowadzimy (jak tak dalej.. :)
Usuńpiękny wpis Bebe! I że tak jeszcze tu przykleję - Dziewczyny mam kuferki i na dniach będę posyłać!
Usuń@Mamajagody: Jak tak dalej pójdzie.....to przyjadę do was na rowery, stemple i książki z obrazkami :) Tymczasem, regeneruj się doktorze! Kuferku, pójdź no w me ramiona.
UsuńOdtąd Berlin będzie się do mnie uśmiechał ceglastą facjatą:)
OdpowiedzUsuńOraz całe szczęście, że ogórek podołał!
Kokosowy wafelek dobry na wszystko :).
OdpowiedzUsuńO tak! Opis hipsterskiej spiny wspaniały i jaki uważny! nie chcę uogólniać, ale coś w tym jest, jednostka ''ja, obywatel świata'', ma się tu bardzo dobrze!Aż strach być normalnym człowiekiem!
OdpowiedzUsuń