Co kraj to obyczaj. W Krainie Yam Yam biegaczy było jak na lekarstwo. Drużki wydeptywali Azjaci w spacerowych orszakach. Ciche żony owite chustami od stóp w adidasach po głowy w kolczykach otwierały pochody. A stateczni przedstawiciele patriarchatu matrymonialnego kroczyli tyłami wystukując rytm laską w postaci parasola. Zamiast pozdrowień, samotni wujkowie w turbanach sypali oświadczynami jak z rękawa.
W Czarnym Lesie biegają pokolenia. Ojciec z córką. Matka dzieciom. Blondynki z tipsami. Macho z kaloryferami. Grubi, chudzi, zielonoocy, niscy i wysocy. Starsza pani z siwą czupryną pod opaską Nike zdecydowanie wymiata. Drobi przeraźliwie, a wyprzedza wszystkich za każdym razem. Jeśli tak wygląda nowa generacja emerytów, Bebe nie może się już doczekać drugiej wiosny życia. Biegają wszyscy, a pozdrawiają tylko właściciele psów. Stają zawsze na środku ścieżki i mówią tylko do czworonogów, nie unosząc wzroku powyżej pasa. Biegacze natomiast nie odrywają wzroku od twarzy Bebe. Jakby miarowy ruch wprawiał ich w hipnozę. Tri, dwa, adin - metry zmniejszają się drastycznie. Bebe ryzykuje uśmiech, a nawet i werbalne pozdrowienie. Wpatrują się intensywnie, po czym mijają bez słowa i zmarszczki. Teutońska powaga w każdej sferze życia. Wyjątkiem jest tylko matka dzieciom w podkoszulku w kwiaty poruszająca się spoconym truchtem. Wymienia z Bebe uśmiech, jakby cieszyła się, że jeszcze żyje.
p.s. Oklaski oklaski! Pokonane wczoraj, pierwszy raz od roku, 90 (słownie: dziewięćdziesiąt) minut ciągiem (a do tego w pełnym słońcu) bez uszczerbku na zdrowiu psychofizycznym zasługuje co najmniej na medal z ziemniaka. Witaj kondycjo!
Podziwiam! 90 minut to niewyobrażalnie dużo!
OdpowiedzUsuńI oczywiście piękna opowieść :D Sama prawda.
6 razy po 15 minut łatwiej sobie wyobrazić :)
UsuńWow Bebe - ciekawe czy ja to kiedyś osiągnę...zawsze mam jakieś ale...a to pogoda...a to trzeba pranie zrobić jak na porządną kurę domową przystało...a to w sumie może za 2 msc będzie brzusio zamieszkały i już biegać nie wypada...
OdpowiedzUsuńWymówka zawsze się znajdzie :) cały las wymówek. A znam takie co i z zaawansowanym kosmosem biegają, a jak!
Usuń90 min w pełnym słońcu?!
OdpowiedzUsuńja się dziwię nawet spacerowiczom w upalne dni, a co dopiero biegającym...
medal z kalarepki! :)))
Kalarepkę przyjmę w każdej ilości.
UsuńBebe, jesteś moją olimpijską mistrzynią:)
OdpowiedzUsuńPodwórkową ;)
UsuńBebe wow 90 minut????? no pogratulować kondycji.....może ty się z powołaniem minęłaś hę?? jakiś medal być z Londynu przywiozła hę??
OdpowiedzUsuńNie biegam w deszczu. Ale jak otworzą konkurencję dla szybkich inaczej to się zgłoszę, bo szanse mam niezwykle duże. Niezwykle.
Usuńpodziwiam samozaparcie ..... bieganie jest poza moim zasięgiem :)
OdpowiedzUsuńGrunt to mieć coś czego nie chce się robić, a przy czym bieganie wydaje się opcją nader atrakcyjną :)
UsuńO rany, Bebe, ja to w swych treningach chyba nawet do 30 nie dociągnęłam...
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam. Lepszy rydz niż nic.
UsuńBebe jesteś mistrzynią olimpijską :)
OdpowiedzUsuń;) W kategorii stonka amerykańska w prędkościach rozkojarzony ślimak.
UsuńJuż samo czytanie o biegu w ten upał mnie zmęczyło. Uff wolę rower, ale gratulacje przesyłam i biegiem na działkę, z przeszkodami, z torami przez drogę, i od wczoraj z kałużami na drodze.Paczucha
OdpowiedzUsuńRewelacja! Też muszę dziś na kogoś "nawarczeć" ;)
OdpowiedzUsuńSuper blog :D
OdpowiedzUsuńZapraszamy na naszego :D
http://lucjan-i-ferdek-komiks.blog.onet.pl/
90! 90! 90!
OdpowiedzUsuńzatkało mnie
:)