chlebem i solą

18.07.2011
Welcome! Jak mówi londyńska Babcia, z którą w zamierzchłych czasach młodości Bebe studiowała sztuki mniej lub bardziej piękne w Mieście Pierników. Babcia jest babcią, bo już po dwóch (z przewidzianych czterech) godzinach kwitnięcia przy sztaludze siadała na kubikach z ciężkim stęknięciem masując obolałe plecy. A wieczorem w domu, kładła się z Bebe na tapczanie z nogami do góry i przysięgała, jak co tydzień, że się zapisze na basen. Zatem welcome! Bebe wita was własnoręcznie upieczonym chlebem z pełnego przemiału i mąk różnistych (żyto, pszenica i cieciorka). Soli w nim całe dwie i jedna ósma łyżki:



Wojaże były bujne w wydarzenia, przemyślenia, ciekawych ludzi, pyszne potrawy, inspiracje, zieloną trawę, morski piasek, wiatr we włosach, naukowe wynurzenia i pracę od świtu do zmroku. Czy uda się zachować to wszystko od niepamięci, czas a właściwie wiekopomne dzieło naukowe pokaże. To ostatnie rozpycha się w Bebeluszkowym życiu łokciami. Bebe karmi je solidnie, bo przecież przez żołądek do naukowego serca. A dzieło rośnie jak na drożdżach, głaszcze się po coraz tłustszym brzuchu i domaga się coraz dłuższych kontemplacji siebie. Bebe znosi to z pokorą, tylko czasem pochlipując nocami w poduszkę.

Już długo jednak, bo bilet do kraju już wykupiony. Jeszcze tylko 8 spań.
Bebe zatem spina naukowe mięśnie na mózgu, by móc bez wyrzutow sumienia porzucic wiekopomne dzieło naukowe na całe dwa tygodnie. Jest w tym jakieś radosne oczekiwanie, trochę jak przed świętami. Hanyzka chłodzi węgierskie wino. Bebeluszkowi rodziciele kiszą już ogórki.. Bułka Starsza z Młodszą aż piszczą z niedoczekania. Bebe zaczyna śnić o chrupiącej kalarepce i soczystych marchewkach.
1 komentarz on "chlebem i solą"

Auto Post Signature

Auto Post  Signature