Pozdrowienia z Pojezierza Kuchennego! |
Kraj leży odłogiem z powodu Wszech Panującego Piekarnika, a Grudka tymczasem dokonuje rewolucji rozwojowych na miarę przewrotu* Kopernikańskiego.
I tak:
Komunikacja z Potomką nabrała rumieńców za sprawą przejawów wolnej woli, która nota bene jest szybka i bardzo konkretna: To chcę. Tu i teraz. Łeeeeeeee!!!
*Z pleców na brzuch, z pleców na brzuch, z pleców na brzuch, z.... - potrafi nawet we śnie.
Gdyby nie silnie irytujący brak koordynacji kończyn dolnych z górnymi - Łeeeeeeee!!!! - już by raczkowała - Buuuuu!!!!**
**To od matki, która stoi w rozkroku między: "Nie rośnij tak szybko", a "kiedy skończy się ta faza".
My w tej samej fazie. Nie wiem, kto bardziej trenuje - ona, robiac te przewroty, czy ja, odwracajac ja z powrotem do punktu wyjscia po kazdym 'leeeee!'. Wesolo jest!:-) Usciski dla Grudki i reszty!
OdpowiedzUsuńCzyżbym w swej pomroczności niedospanej matki nie zauważyła, że pojawiło się żółwiątko?! Meksykańska fala!
UsuńNiech żyją przewroty w przód i w tył!
Sie pojawilo dwa tygodnie po Grudce, ale jak Grudka byla juz na swiecie, to ja jeszcze nie wiedzialam, ze za dni bodajze 17 urodzi sie nasze dziecie, sie dowiedzialam, kiedy Zolwiatko mialo 3 dni. (Strasznie mnie ubawilo to zdanie!:-)) Wiec skoro ja porod przegapilam, to co sie dziwic Tobie!;-) Mowiac jasniej - mamy adoptusia w rodzinie. Meksykanska fala!!
UsuńZolwico! Ciaze tez przegapilas, ale to sie zdarza na swiecie, tak donosza rozmaite czasopisma ilustrowane ;-) Zolwiatku Adopciatku, hip hip, hurrrrrrra! kaczka przepycha sie przez tlum spoznionych gratulantow!
UsuńŻółwiątko aż spąsowiało od tych gratulacji!:-) Dziękujemy!!!:-)
UsuńObtulamy i my! Całą nieśmiganą rodzinę żółwiową! Ale heca! To dopiero musiał być przewrót kopernikański :D
UsuńZawsze chcialam miec taki zlew, zeby w nim kapac dzieci! :-)
OdpowiedzUsuńLub dzieci w rozmiarze zlewu :)
UsuńW sumie tak. Zawsze rodzily mi sie takie niedopasowane do lazienkowej i kuchennej armatury!
UsuńGrudka z Twoim obecnym zlewem była nader kompatybilna.
UsuńMoja ulubiona faza w rozwoju dziecka to....dziecko poszło do pracy! Hurrraaa....
OdpowiedzUsuńTa fraza jeszcze nawet nie majaczy na moim wąskim horyzoncie. Ale dziękuję ci Wieprzu za rozwinięcie nowych perspektyw. Jest na co czekać :)
Usuń