Wracam. WSZAK (nowe ulubione słowo, bo się naczytałam Piaskowej Góry niejakiej Bator i mi tak już zostało) bez was to jak bez ręki w rękawie. Grudka wie, jakie to niewygodne. Po trzech tygodniach z lumbago w ogonie, szczuta prądem, wygniatana masażem - czuję się jak nówka, nieco tylko wyśmigana.
Oprócz sklejania (się) cementem w ostatnich miesiącach zajmowałam się też tym, co na pierwszy rzut oka nie powala ogromem:
Ale proszę sobie ten ogrom powielić razy trzy.... wirtualne kartki, WSZAK pracuję pół na pół analogowo i wirtualnie. Wiem matematyka zupełnie nielogiczna, ale tak to już bywa u artystów. Ta skromna kupka mogłaby wyścielić mi salon, którego to pomysłu Grudka wielkim propagatorem jest:
W zbliżeniu wygląda zaś tak:
Zważywszy fakt, że większość owego ogromu wydziergałam podczas bytności Grudki już po naszej stronie brzucha, chylę przed sobą czoła i poklepuję po pleckach. No dobra, tak naprawdę robi to Wiewiór, bo ja przecie nie potrafię. Zwłaszcza z tym czołem. Chwilowo więcej pokazać nie mogę, WSZAK jest to część owego projektu z Wydawnictwem Nowa Era, który spędzał mi resztki snu z powiek Matki in spe, a potem Matki-Nowicjuszki (choć ta już nie ma za wiele na tych powiekach, bo i czasu brak na nałożenie maskary).
Pyszny to był projekt dla ilustratora, przyznam. Nie dość, że była (i jest) pani Tereska, co biczem i marchewką umiejętnie smagała (pozdrawiamy! pozdrawiamy!) to miał człowiek możliwość narysowania niemal wszystkiego. Od fauny ujeżdżającej pędzle, przez społeczeństwo na przestrzeni wieków, po demonstrującą florę z transparentami. Wyżyłam się ołówkiem i tuszem, wyrabiając (o zgrozo!) ochotę na więcej.
Tymczasem sączę wodę z cytryną na tym finiszu i spoglądam w horyzont w poszukiwaniu nowych wyzwań. A jak Wam w to lato?
°°°°
Z radością też donoszę, jakem donosicielka, że aukcja w sprawie turbodoładowania dla Antka zaznała wartkiej zmiany akcji. Na tyle wartkiej, że wystąpi w niej także ten oto jakże odświętny landszafcik, w sam raz na obecnie nam panujące upały:
Zobowiązałam się także, jakom dziewczyna ze Świerszczyka, że jeśli wystawione przeze mnie fanty uzyskają zawrotną kwotę 200zł, to dorzucę do każdego po autorskim egzemplarzu owego magazynu z autografem. Co tam z autografem, z autografem i z imienną dedykacją. A co! Kto bogatemu zabroni? WSZAK może się okazać, że nabywca inwestuje we własną przyszłość, a po mojej śmierci sprzeda nabytek na allegro za grube muliony. No to co? Młotki w ruch, rozbijamy skarbonki i tędy proszę: klik! klik! klik!
A komu za gorąco, żeby się w przebijanie bawić, to może też na skróty wrzucić złotóweczkę (a każda się liczy jak-bogusia-kocham) wprost do skarbonki Antosia: O TUTAJ!
Oprócz sklejania (się) cementem w ostatnich miesiącach zajmowałam się też tym, co na pierwszy rzut oka nie powala ogromem:
Ale proszę sobie ten ogrom powielić razy trzy.... wirtualne kartki, WSZAK pracuję pół na pół analogowo i wirtualnie. Wiem matematyka zupełnie nielogiczna, ale tak to już bywa u artystów. Ta skromna kupka mogłaby wyścielić mi salon, którego to pomysłu Grudka wielkim propagatorem jest:
W zbliżeniu wygląda zaś tak:
Zważywszy fakt, że większość owego ogromu wydziergałam podczas bytności Grudki już po naszej stronie brzucha, chylę przed sobą czoła i poklepuję po pleckach. No dobra, tak naprawdę robi to Wiewiór, bo ja przecie nie potrafię. Zwłaszcza z tym czołem. Chwilowo więcej pokazać nie mogę, WSZAK jest to część owego projektu z Wydawnictwem Nowa Era, który spędzał mi resztki snu z powiek Matki in spe, a potem Matki-Nowicjuszki (choć ta już nie ma za wiele na tych powiekach, bo i czasu brak na nałożenie maskary).
Pyszny to był projekt dla ilustratora, przyznam. Nie dość, że była (i jest) pani Tereska, co biczem i marchewką umiejętnie smagała (pozdrawiamy! pozdrawiamy!) to miał człowiek możliwość narysowania niemal wszystkiego. Od fauny ujeżdżającej pędzle, przez społeczeństwo na przestrzeni wieków, po demonstrującą florę z transparentami. Wyżyłam się ołówkiem i tuszem, wyrabiając (o zgrozo!) ochotę na więcej.
Tymczasem sączę wodę z cytryną na tym finiszu i spoglądam w horyzont w poszukiwaniu nowych wyzwań. A jak Wam w to lato?
°°°°
Z radością też donoszę, jakem donosicielka, że aukcja w sprawie turbodoładowania dla Antka zaznała wartkiej zmiany akcji. Na tyle wartkiej, że wystąpi w niej także ten oto jakże odświętny landszafcik, w sam raz na obecnie nam panujące upały:
Unikat z autogramem i paspartutkiem! Może być Twój! |
Zobowiązałam się także, jakom dziewczyna ze Świerszczyka, że jeśli wystawione przeze mnie fanty uzyskają zawrotną kwotę 200zł, to dorzucę do każdego po autorskim egzemplarzu owego magazynu z autografem. Co tam z autografem, z autografem i z imienną dedykacją. A co! Kto bogatemu zabroni? WSZAK może się okazać, że nabywca inwestuje we własną przyszłość, a po mojej śmierci sprzeda nabytek na allegro za grube muliony. No to co? Młotki w ruch, rozbijamy skarbonki i tędy proszę: klik! klik! klik!
A komu za gorąco, żeby się w przebijanie bawić, to może też na skróty wrzucić złotóweczkę (a każda się liczy jak-bogusia-kocham) wprost do skarbonki Antosia: O TUTAJ!
Genialne!! A kosmici i rakieta wymiataja!! Wielkie cmoki dla Cię. Poklepuchy. I gilgotki na stópki Grudki :* no i orzeszek dla Wiewióra! ;)
OdpowiedzUsuńKosmitom dane mi było wyposażyć całą rakietę i dokonać designu rakietowej obwoluty!
UsuńCaaaałe naręcza Beberazków! Raj!!! :)
OdpowiedzUsuńAż szkoda je zamknąć w archiwum..... może wzorem Lookarny z Galerii pod Chmurką zacząć je na ulicach uwalniać.
UsuńKiedy Ty to ten tego.... Grudka wśród bebebrazków widok cudny ❤
OdpowiedzUsuńUściski i uśmiechy dla Was :)
W międzyczasie Olga, w międzyczasie. Co terminem jest nader zmiennym i grudkozależnym.
UsuńChoć bez Wiewióra to by się nie udało..... oraz tych okładzin z kurzu, którymi pokryły się wszystkie nieotwarte poradniki dla rodziców w nowicjacie.
UsuńNiech Ci się ta ochota ładnie skropli pod rysikiem :)
OdpowiedzUsuńNie przestawaj!
Grudka wśród beberazków to widok absolutnie powalający:)))
Siedzę i myślę, w co by tu teraz palce włożyć. I zdecydować się trudno. Ale! Jest to stan dużo lepszy od tego: siedzę i myślę, że chciałabym a boję się. Alcydło przeszłam niniejszym na drugą stronę rzeki. Podążasz?
Usuń