Trzy światy

31.03.2015
Czekam na wiosnę

°°°°
Ku naszemu zaskoczeniu: Mamy w rodzinę Niemca. Niewyględnym listem w Times New Roman Teutonia powitała Grudkę, jako pełnoprawną obywatelkę. Może po to wysyłali nasze metryki do ministra spraw wewnętrznych i potrzebowali 1,5 miesiąca, by Grudce potwierdzić istnienie na piśmie. Sfotografować proszę, tu podpisać, zapłacić trzynaście ojro i wydrukujemy paszport na miejscu.

Grudka jest też Irlandką. Czy tego chce czy nie. Wiewiór wykonał jeden telefon do konsulatu w Belinie. Trzy dni później formularz (zielony!) leżał na naszym stole. Wypełnić smolistym długopisem. Zrobić Potomkowi zdjęcia, może być domowym sumptem na przykład na łożu madejowym. Wydrukować na czarno biało, potwierdzić autentyczność pieczątką społecznie uznanej osoby. Tu lista sugerowanych prominentów: lekarz, policjant, prawnik, księgowy. Wybraliśmy bramkę numer jeden. Hanriku złóż tu proszę swa sygnaturę, wszak jesteś jedyną osobą w tym kraju, która spełnia wymagania prawa irlandzkiego oraz zna naszą trójkę bardziej niż osobiście. Okazało się, że Henrik kryje pod pazuchą pół Szweda, gdzie system ten sam. Zdjęcia opatrzył autografem, otatuował pieczątką. Nie mrugnął nawet okiem.

Grudka też jest Polką. Paszport polski daje wrażenie, że... Polska tylko dla Polaków, tych zameldowanych w kraju, a najbardziej tych mieszkających w jej granicach. System nie podążył za emigracyjnym trendem. Pan z urzędu paszportowego w mieście XY nad Wisłą kazał do siebie zadzwonić, a nie załatwiać dokument za pośrednictwem Mamy Bebeluszka. Dzwonię zatem w godzinach urzędowych, by usłyszeć: "Nie wiem proszę pani jak to jest. Pesel będzie potrzebny, ale skąd to i jak. Niech pani zadzwoni do konsula". Internety głoszą, że do konsula proszę nie dzwonić. Bo zajęty. Proszę sobie jednak wydrukować wirtualny numerek i stawić się na obdukcję wraz z małżonkiem. No i cóż, że konsulat też otwarty tylko w godzinach urzędowych - dziwnie nakładających się z czasem pracy innych ludzi. Ten komu uda się przebyć biurokratyczne zasieki, uiszcza opłatę bagatela 70 ojro i może się cieszyć fantastycznymi ilustracjami na stronach słowiańskiego paszportu (zwróciliście uwagę, że na każdej stronie inna?). Przyjdzie nam na własny egzemplarz poczekać.
5 komentarzy on "Trzy światy"
  1. Anonimowy07:31

    jeszcze 6 lat temu wyrobienie paszportu dla malucha w Polsce to bylo prawdziwe wyzwanie,. Bo unia kazała...
    OBOJE rodzice musieli stac w kolejce paszportowej od godziny 6 po numerek i liczyc ze się nie skonczą o 6:10. W tym czasie modlic sie, zeby urzednik nie zakwestionowal zdjęcia niemowlaka bo UNia... restrykcyjne bardzo przepisy ma drogi rodzicu.
    No i oczywiscie trzeba bylo stac z tym niemowlakiem, bo potencjalnie kazdy jest oszustem, wywożącym cudze dzieci do .. (unii?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Na okrasę dodam, że przepisy znowu się zmieniają a urzędnicy paszportowo-dowodowi zaczynają już teraz hiperwentylować się w torebkę. Petentom każą czekać do wakacji i modlić się do św. Nepomucena, by się do tego czasu urząd nie zawalił.

      Usuń
  2. I mnie zaskoczyla roznica z paszportem niemieckim na miejscu i na wynos. Na miejscu trzynascie ojro i zdjecie wykonane wzgledem przescieradla na podlodze, a na wydruk nie trzeba nawet czekac na zewnatrz, pani ten paszport rysuje od reki. Na wynos - nalezy umowic sie na termin, najblizszy za trzy miesiace, (dopiero interwencja Hauptcioteczki, ktora znala kogos, kto znal kogos, kto mial telefon do swietego Mikolaja...) okazac niemowle przez pancerna szybe w ambasadzie, zaplacic trzy razy tyle (plus koszta podrozy calej rodziny do Londynu, plus nocleg) i otrzymac identyczny paszport. A jeszcze uslyszec, ze to aj waj w drodze wyjatku, bo normalnie nie wydaja tego samego dnia :-)
    Co i tak bylo lepsze niz stanie w ogonku, w lipcowym upale, na chodniku przed polska ambasada bez dostepu do toalety i przewijaka. O obywatelstwie Dyni zadecydowaly wiec okolicznosci sanitarne :-) Ach! pierwsza wizyta w niemieckim urzedzie z paszportem Dyni wystawianym zagranica. Urzedniczka chwycila dlugopis i wykreslila miejsce zamieszkania wpisujac dlugopisem obecne. Dlugopisem! Wykreslila! W urzedowym dokumencie! Zemdlalam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejka pod ambasadą polską w Londynie to jest jak dobro narodowe. A znajomi Anglicy pytają się, co tam rozdają i czy 2 w cenie 1?

      A niemiecka urzędniczka życie na krawędzi prowadzi!
      Jesteś pewna, że była Niemką?

      Usuń
  3. Mieszkamy w Irlandii, corka pol Irlandka ale wlasnie przez te ceregiele tylko irlandzki paszport ma wyrobiony. Bede teraz latem w PL i zastanawiam sie czy moze by w koncu PESEl wyrobic.. ;)

    OdpowiedzUsuń

Auto Post Signature

Auto Post  Signature