Mój pierworodny, w bólach poczęty i (nadzieja w Wiewiórze*) jedyny. |
Nie ma eleganckiej okładki ze skóry, ani złotem grawerowanych liter. Ma 214 dwustronnie drukowanych stron, Cambria New Roman, podwójną interlinię i oprawę z plastiku dla wygody egzaminatorów. Oraz jedną zbyteczną kropkę wytropioną za późno. Kropkę na szczęście.
Ku mojemu zaskoczeniu, świat nie przystanął z wrażenia w momencie, gdy wrzucałam to wiekopomne dzieło naukowe opakowane pancernie do pocztowej skrzynki. Za to ręce mi się trzęsły, gdy odbierałam je z drukarni, pachnące farbą, nieskażone ludzką linią papilarną. Masz go w plecaku - powtarzał Wiewiór w drodze do domu. Pomyśleć, że nie tak dawno wątpiłam, że ten moment kiedykolwiek nastąpi. Nadal masz go w plecaku!
Obrona pewnie w okolicach Bożego Ciała. Tymczasem rozwijam zaawansowany syndrom opuszczonego gniazda. Wiewiór podlewa je winem i nawozi domowym sernikiem na zimno. Tygodniowy turnus odwykowy dla byłych doktorantów i ich rodzin zaczyna się jutro w sanatorium w Stumilowym Lesie. Czas odpocząć.
A tymczasem: Fanfary! Werble i meksykańska fala! Udało się przecież!**
* Przykazałam Wiewiórowi w chwili mentalnej przytomności:
- Jeśli kiedykolwiek zacznę formować choćby myśl o kolejnym doktoracie, złóż votum nieufności, veto, abdykację i podwójną apelację w trybie pilnym.
** Według optymistycznych inaczej statystyk Yam Yamowego Uniwersytetu z zaczynających doktoraty w tym przybytku, kończy je zastraszające dwadzieścia procent. Z czego większość odpada na ostatniej żmudnej prostej, którą ja mam właśnie za sobą. Ufff....***
*** Niniejszym chciałabym podziękować (w kolejności przypadkowej): Gordonowi Ramsey i Carrie Bradshow , Channel 4 wyspowej telewizji za "Come Dine with Me" i "Four in the Bed", załodze Star Trek pod dowództwem kapt Kathryn Janeway, American Next Top Model, Kung Fu Pandzie, doktorom House i Who, Hiro Nakamura - za niestrudzoną straż nad moją poczytalnością. Oraz Wam: dzięki Blogu, że jesteście!
Gratuluje! Nie ściemniam, bo wiem, że to nie tak łatwo (sama rzuciłam studia, a nowe doktoranckie nie wiem, kiedy rozpocznę). Ściskam!
OdpowiedzUsuńAniu, nie dziwię ci się...do tego każdemu bardzo blisko. Ukochuję!
Usuń"Come Dine with Me" UWIELBIAM :) Mój ulubiony bohater jednego odcinka to "fekalny Barry" (tak go nazwaliśmy, bo wszystko mu się z g.... kojarzyło ;, oglądałam ze trzy razy ten odcinek). Buziolaki z Torrronto śle Patrycja :*
OdpowiedzUsuńTrzeba zamówić koszulki: ""Come Dine with Me" UWIELBIAM" :)
UsuńBebe kochana - ślę całusy, cmokasy i przytulasy! Ale jestem dumna :) i tym bardziej bo dziś i Twoje i moje marzenia się spełniają - zobacz sama na bloga :)
OdpowiedzUsuńNa pohybel! Na pohybel! I do dzieła! Dumnam za dwie!
UsuńG R A T U L A C J E!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńGratulacje :) Rozumiem, że niedługo wracasz dla świata :)
OdpowiedzUsuńNajpierw do realnego....
UsuńCo za dzień, tylko chodzę po blogach i GRATULUJĘ!!!
OdpowiedzUsuń:) A kto jeszcze?
UsuńBrawo!
OdpowiedzUsuńGratuluje, bardzo, bardzo mocno... zwłaszcza, że sama jestem poniekąd na ostatniej prostej, na której końca wciąż nie widać. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBo przed samą metą, tłumy zasłaniają linię końca. Trzymaj się tam i nie poddawaj! Ostatnia prosta jest najtrudniejsza, przed samym szczytem zawsze najstromiej. Służę moralnym wsparciem! ukochy!
Usuńdziékuje! Bede pamietac ;)
UsuńCudnie moja przewspaniała. Nie mam słów. Jestem dumna i gratulacje!
OdpowiedzUsuńBRAVO
OdpowiedzUsuńTo się nazywa kawał dobrej roboty. Podziwiam za nerwy zszargane, ale i mocne jak postronki ... i GRATULUJĘ!
OdpowiedzUsuńNerwy??? Chyba już nic z nich nie zostało ;)
Usuńpięknie! gratulacje:)
OdpowiedzUsuńno bo kto jak nie Ty :))))))
OdpowiedzUsuńOtoz wlasnie!
UsuńChoc nie mozna tu pominac, ze to Dynia naniosla naistotniejsze poprawki! :-)
Indeed!
UsuńPękam z dumy!
OdpowiedzUsuńNapisać doktorat w narzeczu obcym to trzeba być naprawdę zdolną bestią :)
Albo mieć dobrze zadomowionego native speakera ;)
UsuńOgromnie się cieszę, że tak pięknie pływasz w narzeczu i że imponującym szczupakiem wrzuciłaś się do skrzynki i posłałaś Uniwersytetowi i że teraz rozpoczynasz kwarantannę dla byłych doktorantek. Każdy z tych nanizanych na sznurek koralików ładniejszy od drugiego, a teraz wiosna, słońce i czas. Uściskuję!
OdpowiedzUsuńTyle słońca w całym mieście. Czasu na wiadra. Spokój ducha tylko gdzieś po opłotkach lata, ale wróci :) Teraz twoja kolej!
UsuńGratulacje!!!!! :D
OdpowiedzUsuńGod damn it! I to się nazywa wiadomość!!! :) Uściskuję z gratulacjami i życzę wypoczynku do bólu! :* :*
OdpowiedzUsuńOdpoczynek boli....nie potrafię już chyba??
Usuń214! dwustronnie drukowanych! powiedz mi, Bebe, ile to znaków? tak ze spacjami? :) Gratuluję!
OdpowiedzUsuńze spacjami: 348 739
UsuńBez obrazków przecież się nie obeszło ;)
Duma mnie rozpiera, że znam wirtualnie taką zdolną bestię :)
OdpowiedzUsuńGratuluję Bebe
Basiaaak
Basiaak! Ha! Ty żyjesz! Jak miło, że końce budzą też zaświaty! :*
Usuńa gdzie pingwiny? ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się z Tobą Bebe :)
Na Antarktydzie?
Usuńwitaj bebe kochana zawitałam na vitalię i nie można nawet zaglądnąć do twojego pamiętnika szkoda. bardzo się cieszę, że wiekopomne dzieło już ukończone i że wkrótce obrona jeśli pamiętasz jeszcze starą MATE1 to daj znać buziaki i tęsknoty przesyłam ogromne
OdpowiedzUsuńAhoj ahoj! Jak miło! Zamknięty, bo nic w nim nie ma ;) Czas było ruszyć do przodu. Uściski!
Usuń:) Brawo! Fajnie czytać o szczęściu, wytrwałości i ... sukcesie :)))))
OdpowiedzUsuńWitam! Dziękuję! ukochuję!
Usuńa ile kosztuje jeden doktorski egzemplarz?
OdpowiedzUsuńzawsze mnie zadziwiało, czemu ja nie mogę ich sobie poczytać, a CHCĘ :)
meksykańska proszęęęęęę! tamtara dam!
Maryś egzemplarze znajdziesz w bibliotekach, a coraz częściej online. Mój też będzie, po obronie. A koszt druku jednego egzemplarza to jakieś 50 litrów mleka ;)
UsuńBebe, jakaż jestem z Ciebie dumna!!! :)
OdpowiedzUsuńTa duma zaczyna mi się udzielać ;)
UsuńCudownie!! Gratulacje!! I ja też będę chciała poczytać!:-]
OdpowiedzUsuńZółwico, dam znać jak dzieło wiekopomne uświeci internetowe łącza. Bukuj 2 dni z rzędu, bo lektura dłuuuga ;)
Usuńi pomyśleć, że inni takie nudne te doktoraty piszą!
OdpowiedzUsuńAle to już koniec, czy trzymać kciuki za recenzje?
Hermi, na Wyspie proces jest bardziej skomplikowany, pt. "poprawek nigdy za wiele". Zatem po obronie możliwości są 4: Zdane, Zdane z 3 miesiącami na dodatkowe poprawki; Zdane z 12 miesiącami na poprawki; oblane. Także kciuki trzymać, trzymać!
UsuńZartujesz? Naprawde? W NL, przynajmniej w tematach biologicznych, jak juz napisane i termin obrony jest, to juz zdane. Obrone mozna oblac w zasadzie tylko jak sie zemdleje, bo warunkiem jest odpowiedz na pytanie- czyli czesto stosowane ''no niestety Szanowna komisjo, nie wiem!"
UsuńSerio serio. Na moim wydziale wyrok dwunastomiesięczny jest notoryczny (śni mi się już po nocach). Może ze względu na wielowarstwowość, a za nią morze interpretacji, dziedziny: Art & Design się kłania.
Usuń