Tymczasem w pracowni... więcej zdradzić nie mogę ;) |
----
Z pisaniem, wychodzi na to, jest jak z każdym sportem. Im rzadziej się uprawia, tym trudniej się do tego zabrać. Im trudniej się do tego zabrać, tym większe przerwy. Im większe przerwy, tym mniejsza kondycja. A im mniejsza kondycja, tym rzadziej się uprawia. I kółko mojej pisarskiej fortuny zamyka się. Nieuchronnie.
Rysuję za to. W kwietniu będzie pewna premiera na pewnych Empikowych półkach ;)
----
Nie umiem kupować bluzek*. Albo mi się nie podoba fason/kolor/materiał (niepotrzebne skreślić) albo zwyczajnie się nie mieszczę. Zderzaki mam wypasione. Niestety. A rynek, zwłaszcza teutoński, produkuje okrycia wierzchnie na niewiasty górno-płaskie. Tym samym, nie zrozumiem nigdy kobiet, które życzą sobie większych melonów. Moje drogie, małe w tym zakresie jest zdecydowanie piękne. A na pewno praktyczne! Nie zbiera się wam żaden wypiek okruchami na balkonie. Nie potrzebne wam pancerne oprzyrządowanie antywstrząsowe dostępne tylko na czarnym rynku. Możecie leżeć na plecach z widokiem na stopy, których nie przysłaniają wam dwie rozpłaszczone góry. Koszule nie strzelają guzikami. Staniki wiązane na karku nie przeżynają wam owego na pół. W ogóle możecie kupić stanik w każdym sklepie.
Stoję zatem w H&M. Przede mną morze wieszaków pełnych bluzek, sweterków, koszulek, t-shirtów, żakietów i bluz. Trzymam w ręku jedyny czarny sweterek, który spełnia wszystkie warunki akcesorium egzaminacyjnego, mieści się w wąskim przedziale mojego gustu i portfela. I już mam przymierzyć tę zdobycz, gdy wpycha się przede mnie mała ruda w marynarce w kratkę. Talię ma osy. Zderzaki jak jabłka. Figurę klepsydry. Waga oczna 55 kg. Wygina się przed lustrem. Kołnierz marynarki stawia na sztorc.Wygląda przy tym pięknie. Zjawiskowo wygląda. Prywatny gach rudej zapewnia o doskonałości jej wyboru. Ruda zdejmuje marynarkę, niemym fochem strzela. Marynarkę na wierzch innych rzuca. Wychodzi. Stoję nadal ze sweterkiem w ręku. Patrzę w odbicie w lustrze. Nienawidzę siebie. Że mimo uwielbienia dla różnorodności rozmiarów i kształtów ciał ludzkich. Mimo otwartej wojny z ideałami urody (nuda, nuda! Paczka takich samych cukierków nawet mi się w końcu przeje). Uparcie przykładam do siebie miarkę stereotypu. Że wałek brzuszny niezmienny, że za łydka za gruba, że grzywka za długa, że melony dorodne.
Przed lustrem w H&M stałam i płakałam.
Nad głupotą własną.
p.s. Sweterka nie kupiłam. Za duży był. Nie taki. Na egzamin pojadę w sukience. Czy wypada przyszłemu doktorowi występować publicznie w kolorowych rajtkach?
* Stąd w szafie zdecydowana przewaga sukienek nad spódnicami. Spodni na stanie posiadam sztuk 1 (słownie: jeden).
Mimo, że ja jestem typem kobiety, która nosi rozmiar z literką S, to zawsze uważałam, że kobiety, które mają więcej ciałka niż ja są zabawniejsze, inteligentniejsze i posiadają cudowny dystans do samej siebie. Zawsze zazdrościłam wielkiej pewności siebie i samozadowolenia.
OdpowiedzUsuńO przeszkadzającej wielkości biustu słyszałam już wiele razy. Kręgosłup boli, nic nie pasuje, przy bieganiu skaczą na lewo i prawo.. I fakt, zgadzam się z tym - to potrafi być straszliwie uciążliwe.
Jako kobieta z przeciętnym rozmiarem biustu śmiem stwierdzić, że my również mamy z nimi problem. A to są za małe, a to nie tak sterczą.. a to bluzka nie pasuje, bo nic nie widać albo wręcz przeciwnie widać aż zanadto.
Tak więc wnioskując, nieważne jakiej wielkości byłyby kobiece piersi, zawsze będzie źle. ;)
Życzę dużo wytrwałości z nimi i ja uważam, że po części jesteś szczęściarą. :)
Ciekawe, że "źle" jest tylko wobec siebie ;) Spójrzmy na się cieplejszym okiem, nawet w przymierzalni. Pozdrawiam z obszarów L :*
Usuńczy wypada? to tak jakbyś się zapytała, czy jesteś "normalna" no wiesz... Definicje maja to do siebie, że mieszczą tylko schematy, wąskie, wybiórcze grono, a TY jesteś wyjątkowa - dowodzi tego również fakt, że się zderzakami w rozmiary nie mieścisz :))))))))
OdpowiedzUsuńZłamać schemat Maryś? Na moim zacnym kierunku to byłyby: cieliste rajtki, biała koszula, czarna ołówkowa, wysokie obcasy i makijaż!!!! ;D
UsuńEhh Bebe czy już Ci mówiłam, że Cię normalnie i jawnie uwielbiam? Po pierwsze: jaka premiera i czemu ja nic a nic nie wiem - pisać mi tu na fb ino już! Po drugie - ja należę do tych co nie chcą mieć melonów! Już moje co nieco większe pomarańcze dają mi się we znaki podczas biegu tudzież podskoku, a co dopiero większe! Moje są w sam raz - przynajmniej jak na wymiar do dłoni męskiej szeroko otwartej :P Po trzecie - wiesz kiedy ja byłam na zakupach? Nie kłamiąc chyba w lipcu bądź sierpniu! Powaga! Unikam tego jak ognia!
OdpowiedzUsuńP.S. Spodni mam sztuk trzy bodajże!
A i teraz widzę: w pasku po prawej ja już nie Bella in Funky World - trzeba zrobić update :)
UsuńMyślałam, że samo się uaktualni. Niedoskonałość techniki. Już poprawiam ;)
UsuńA poza tym, nabieram wody w usta. Powiem tylko, że nie chodzi o Ryms. hihi.
A ja wiem, ale nie poooowiem :D
Usuń;) cicho sza! Zaklinam!
UsuńA to dlaczego jedni wiedzą a inni nie...buuuuu...ryczę w poduszkę cały wieczór...a nawet wina brak!
UsuńW internecie wszyscy po równo obdzielani.
UsuńAle są niektórzowie, którzy istnieli zanim Pambuk wymyślił blogaski ;)
Jako posiadaczka 85 DD powiem Ci tak : duże piersi są szalenie pomocne kiedy trzeba na jodze zrobić skłon w przód - one "dobiegają" do podłogi albo do kolan (zależy jak się zginasz :o) siłą grawitacji , więc nie trzeba bardzo giętkiego kręgosłupa i stawów, poza tym pozycja Kobry - to bajka spokojnie wspierasz się na dekolcie i dłoniach , i głowa do góry. Serdecznie Cię pozdrawiam - początkująca joginka :o)) Ala
OdpowiedzUsuńO błogosławiona Alicjo (piękne imię! wyborne!) Skoro tak, to widzę przed sobą karierę joginki. Czas się zapisać do jakiegoś guru. Ommmm ;)
UsuńHeh, no a ja za to same spodnie mam w szafie... :)
OdpowiedzUsuńTy zdolniacho!
UsuńWypada. Ja wystapilam na pistacjowo i tlo do prezentacji mialam pod tenze kolor :-)))
OdpowiedzUsuńKaczka w pistacjowym kostiumie? To musiał być widok! Jakieś zdjęcia w archiwum są?
Usuńteż mam spore zderzaki... niestety inne części jeszcze większe...
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki
Proporcjonalność w cenie! Obtulam :*
Usuńwypada, a jakże:))
OdpowiedzUsuńa zaoszczędzone pieniądze wydaj na przyjemności, żeby zatrzeć niemiłe wrażenie zakupów (których sama unikam jak mogę;))
oraz zdradź choć słówko na temat premiery!!
Wydałam na nowe ołówki ;). Premiera z tym nieco spokrewniona. Więcej naprawdę już nie powiem. A właściwie powiem, ale niebawem. Bo to zasługuje na osobną notkę :D
UsuńŁączę się w bólu i rozpaczy. Pomarzyć mogę o koszuli, o leginsach z tuniczka, o pięknych modnych wdziankach, t-shirt z elastyna i sportowy stanik.....o to smutna rzeczywistość 80 E/F
OdpowiedzUsuńPolecam wyjazd na Wyspy. Plasujemy się tam nadal w dolnej części skali ;) Ukoch!
UsuńSukienka - tak! Rajtki - według wyboru!
OdpowiedzUsuńMnie w sklepie tej samej sieci przebiegła ostatnio przed oczami chuda blondynka w wieku licealnym, wyglądająca w kiecce idealnie, krzycząca "jest zajebista! biorę!". Też płakałam. Przed innym lustrem, w innym sklepie ;).
Tulaski!
Suknia w tęczę. Na wiekopomną chwilę ugnę się może nawet i kupię rajtki w kolorze smoły, bez wzorka.Żeby komisja szanowna kociokwiku ocznego nie dostała ;)
UsuńAch te blondyny...
Kochana Bebe :)
OdpowiedzUsuń<3
UsuńDoktorowi wszystko wypada :D
OdpowiedzUsuńBędę doktorem, będę doktorem. Mantruję za Liroyem w imię filozofii afirmacji.
UsuńMachamy Irlandii łapką, zamawiając wyspową herbatę dla prywatnego Irlandczyka.
Oddaj trochę mi z tych zderzaków, ja mam ich za mało !!!!! Buziak i doceń, że je masz:))
OdpowiedzUsuńPaczuszko, bierz! Ale pamiętaj, reklamacji nie uwzględniam ;)
Usuńdr Bebeluszek, nawet chwilę przed obroną i w trakcie takowej, może mieć kolorowe rajty. nie wypada wręcz, by inne były!
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam taką egzaminacyjną sukienkę: Czerwoną w białe kropki. Magisterkę ze mną zdawała. Wyróżniałam się w tłumie niewątpliwie. ;) Kolor być musi!
UsuńW cudownym UK=owskim kraju wszystkie rozmiary są ludzkie i lustra w sklepie jakby wyszczuplające, i mini w rozmiarze xxxxxl :) A po powrocie w kaaaaażdym sklepie dla dziewczyn tfu Pań w moim wieku mam wrażenie, że to rozmiary dziecięce. Dziwy dziwy w tej Polsce :) Podobno Francuzki mają gorzej ;)
OdpowiedzUsuńOtóż to! Wyspa to piękny kraj ;) zwłaszcza gdy nie pada. Ukoch!
UsuńOch Bebe skąd ja znam ten "ból". Mnie też natura wyposażyła, że tak powiem gratis. Kiedyś miałam do tego afekt, bo i z sukienkami było trudno w biuście (choć w talii nawet luźniejsza), i zwłaszcza z białymi bluzkami na zakończenia roku szkolnego. Jednak z czasem się go wyzbyłam. A wszystko dzięki pewnej kobiecie, która stwierdziła, że to tylko moja ozdoba, a jak trafie na odpowiedniego sprzedawce, to i on pomoże. Odtąd kiedy wybieram się na jakieś ważniejsze uroczystości czy po prostu szukam czegoś, w cym będę wyglądała inaczej niż na co dzień, lubię się wybrać do tej Pani w maleńkim sklepiku, z którego płynie tyle ludzkiej życzliwości ;D
OdpowiedzUsuń:) Dodam, że profesjonalna brafitterka to człowiek na wagę złota. Biję pokłony przed takowymi i jeżdżę nawet tysiące kilometrów do tej najbardziej uwielbionej. Niech żyją małe sklepiki!
UsuńUważam, że kolorowe rajtki do Bebe pasują :)
OdpowiedzUsuńI pamiętaj w chwilach zwątpienia - cała komisja siedzi na nocnikach!
Każdy jeden jej członek i członkini.
Tak przynajmniej myśl dla odstresowani się!
Powodzenia :)
O Tatusiu, bo się zaczerwienię.
UsuńBoję się, że się obudzę z ręką w takim nocniku ;)
'na dorodne melony" - ha, będę sobie używała...jako prze(fajne)kleństwo :) Powodzenia przed ludżmi na nocnikach!
OdpowiedzUsuńMelonów u mnie brak. Ale zmieścić się w spodnie, z zadkiem jak arbuz (nie, zebym biodra miała krąągłe) w spodnie i aby one były dobre w pasie, a nie tak samo duże jak parowów w pasie... No. Paski i szelki bez liku piętrzą się wczędzie. To mówiłam ja, posturą przypominająca patyk, dziewczyna chłopczyca z pupą jak arbuz.
OdpowiedzUsuńChwala Ci za ten tekst...bo juz czasem mysle, ze ze mna jest cos nie tak...ugrr. Witam w klubie 'dorodnych melonów"... znam oj dobrze znam ten ból..ech
OdpowiedzUsuńrewelacyjny tekst. oczywiście zgadzam się co do melonów. zawsze mówiłam wszystkim... duże piersi sa piękne, wspaniałe.. dopóki nie byłam w ciąży.. i te staniki wielki, ramiączka grube żeby ramiona się nie pourywały. no męka pańska! a do tego zawsze pracowałam w brańzy motocyklowej więc Ci faceci się gapili w dekolt. dlatego przestałam nosić. miałam zawsze pod szyję zapięte. teraz mam normalne. nie małe, nie duże. normalne. i chwała Ci Panie za to. ale tekst bomba. lece dalej nadrobić zaległości... i w końcu znalazam sekunde żeby komentarz zostawić..
OdpowiedzUsuń