Tu się buduje gniazdo |
Jest poniedziałkowy poranek. Wiewiór majówkowo w pracy, a Bebe na dywanie pośród rozpakowywanych kartonów. Patchwork z książek obrazkowych, poradników dla biegaczy i albumów o instalacjach interaktywnych piętrzy się w wieżach wątpliwych konstrukcji. Rolki filmów obok rentgenowskich zdjęć kręgosłupa. Korale ze skorupki kokosu przypominają o Lizbonie sprzed dwóch lat.
Świat był wtedy inny. Dwanaście kilo lżejszy świat początkującej doktorantki. Pierwsza w życiu konferencja. Drżenie rąk przed międzynarodową publicznością naukową i mała czarna w bardzo małym rozmiarze dziesięć. Bebe, jak zawsze chyba, niepewna przyszłości, i na pewno trochę nieszczęśliwa. Jedząc grillowane sardynki podczas samotnych spacerów w mieście tramwajów, nawet nie przypuszczała, że dwa lata później wybierze się na kolejną wycieczkę. Pozornie zwyczajną, ale równie ekscytującą. Do Ikei, po nowe zielone ściereczki, słoik do herbaty i zestaw poszewek do pierwszego wspólnego mieszkania z Wiewiórem.
Pierwsze wspólne. Jest poddaszowe i tak małe, że Wiewiór przemieszcza się tylko środkiem. Przytulne, mówi Bebe, masując Wiewiórowi czoło, które po raz kolejny zaatakował skos. Pierwsze wspólne ma białe ściany, dwa i pół pokoju. Ta połówka tylko dlatego, że gdyby wstawiono w niej drzwi, miejsca starczyłoby jedynie na podwójny piruet w miejscu. Nad łóżkiem szklane serce i owalne lustro ze Stumilowego Lasu. Coś nowego, coś starego. Coś pożyczonego, coś niebieskiego. Meble wynajęte razem z mieszkaniem, drobnomieszczańska eklektyka. Nie przeszkadza im, Bebe jest nadal studentką.Najpiękniej jest leżeć na fioletowej sofie pod oknem.Tu i teraz, pod błękitnym niebem wije się nowe gniazdko. Bebe patrzy na białe nitki samolotów. Kto w nich siedzi? Dokąd podąża? Co tam zobaczy? Bebe im nie zazdrości. Tu i teraz wystarczy. Nareszcie.
Ahh jak ja pamietam nasze pierwsze wspolne...rozmarzylam sie bebe :)
OdpowiedzUsuń:) a jakie było Wasze?
Usuńniech tak się dzieje teraz najlepiej, najcieplej, naj naj naj w tym gniazdku :-)
OdpowiedzUsuńDzięki, choć ciepło już jest. 30 stopni i brak wiatru.
Usuńufff! nareszcie! znalazles swoj zen i ommmm. Ukochuje! i tesknie
OdpowiedzUsuńja też! zamawiam rozmowę między-krajową!
UsuńTo niech sie szczesci Wam w tym gniazdku Bebe kochana:*
OdpowiedzUsuńDziękować i wzajemnie! Cóż za oryginalny nick! Lubię :)
UsuńDzień dobry:) Od dłuższego czasu zaczytuję się w "bebeluszkowych" słowach. "Bebeluszkowe" słowa dodałam do ulubionych, bo za każdym razem jak nie uśmiech, to rozbudzone wspomnienia, nowe marzenia! Dziękuję. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńm.
Dzień dobry M., że się czerwienię to Twoja wina! To ja dziękuję, bardzo. Głupio się przyznać, wzruszyłam się. :)
OdpowiedzUsuńJa wciąż jestem na pierwszym własnym i oderwać się nie mogę. Kocham szczerze...
OdpowiedzUsuńSuper, zwłaszcza że znalazłaś spokój i szczęście. Racja to co tu i teraz jest ważne :)
OdpowiedzUsuńPierwsze wspólne - całe 200 dolarów za rok:)Dwa pokoje, w tym jeden 30 metrów z tarasem. No..luksusy były:)) dwa materace, taboret jako stół, książki, sztalugi, pędzle w słoikach na podłodze i lodówka za oknem na papapecie - walczyliśmy z ptactwem o przetrwanie:)
OdpowiedzUsuńSzczęścia:)
:) no to Howk!
OdpowiedzUsuńPiękne słowa- bebe zajrzyj na vitalie bo nam Cię brakuje :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudnie, Bebe. Słodkiego, miłego nowego :)
OdpowiedzUsuńjakie to fajne, jakie ciepłe :)
OdpowiedzUsuńOh, jak bardzo chciałabym mieć pretekst do zrobienia zakupów w IKEI! Cała przyroda wiosną wije sobie gniazdka. Powodzenia w rozpakowywaniu!
OdpowiedzUsuńtak niedawno to było, Portugalia... nadrabiam czytanie:-)
OdpowiedzUsuń