Sezon ogórkowy #7 i czkawka

21.10.2015
Zebrało mi się pod powieką kilka powidoków.
Niektóre wciąż mi się odbijają.

--- Polska. Stolica.---

[#1]
Spotkałam się z Jarecką na mieście.
[Jarecka bezdzietna! Zjawisko nie  tej ziemi. Fakt ten odbiega zupełnie od tematu poniższego wywodu, ale sami rozumiecie. TO nie zdarza się codziennie.]

W drodze powrotnej zagradzają nam drogę po raz pierwszy:
Czerwone płaszcze, kaptury, białe krzyże.
Skandowali różańcem przez megafon.
Nie, nie tylko emeryci. Przekrój przez całe społeczeństwo szedł w mżawce i domagał się Polski rojalistycznej. W Trójcy Jedynej. Amen. 

Kilkaset metrów dalej druga tama:
Czarne płaszcze, czerwono-białe flagi, jakieś orły, kominiarki, glany.
Mijają nas panowie spędzający dużo czasu na siłowni i przy golonce:
- Ej, patrzcie! Jaki Misiu!
- O rany, jaki słodki!

Grudka rozmiękcza nawet najczarniejsze scenariusze.
Jak dobrze, że nie wiedzieli, że to tylko pół-Polka, a do tego z niemieckim paszportem.


[#2]
Parking sklepu na dzielni podmiejskiej.
Idę z kolegą o modnym wyglądzie miejskiego drwala.
Ze sklepu wychodzi sześciu silnych, łysawych.
Na widok kolegi i krzyczą:
"Wystarczy już nam w tym kraju Talibów!"

[#3]
Znajomi stąd i zowąd, widziani przed chwilą oraz dawno temu, jedno pytanie mają ze sobą wspólne:
- A tam u Ciebie w stolicy Bawarii jak jest? Słyszeliśmy, że straszny Armagedon.

[#4]
Jest takie słowo w niemieckim Fremdschämen.
Czytam polski Facebook, polskie wiadomości, polskie komentarze.
I żyję tym słowem.

Zawartość dziegciu w dziegciu przekracza normy.
Wszelkie normy.

[#5]
Wiewiór z bawarskiej hacjendy donosi:
Spokój. Pociągi jeżdżą jak zwykle. Oktoberfest, lederhosen, precle.

Do domu naprzeciwko wprowadzili się uchodźcy.
Dotąd doliczył się ośmiorga dzieci.
W niedzielę nasza ulica już nie zapada w śpiączkę.
Nareszcie.

[#6]
Strach Polaków jest wyczuwalny wręcz fizycznie.
Przełykam go z rozczarowaniem.

[#7]
GOŚĆ-INNOŚĆ
Jak światełko w tunelu.

--- Wieś Mała. Bawaria. ---

[#8]

Każdy dzieli się tym, co ma.


Sobota, ale jakby niedziela.
Dzień Zjednoczenia Niemiec.
Święto Państwowe. Zobowiązuje.

Piekę babeczki z malinami.
Sztuk trzydzieści kilka.
Powinno wystarczyć dla wszystkich.

Przekraczamy rzekę ulicy, wspinamy się po schodach na balkon.

Chwilę na twarzach wszystkich dzieci okruchy.
Grudka jest w osobistym raju. Tylu tu małych człowieków.
Piętnaścioro.

Zapraszają nas do środka.
W pustym pokoju rozstawiają krzesła.
Ktoś przynosi wodę w kubkach.
Jeden z chłopców tłumaczy dorosłym z angielskiego na inne.
Dorośli dorosłym dalej.
Afganistan, Syria, Pakistan,Erytrea, Irak.
Głuchy telefon na Wieża Babel.


[#9]
Czytam w lokalnej gazecie:
Wieś Mała przyjęła 57 uchodźców. Ktoś przerobił biuro na mieszkanie. Ktoś udostępnił pokoje w swoim gospodarstwie. Ktoś przysposobił kilka pomieszczeń w ratuszu. Ktoś pomaga z biurokracją. Ktoś przynosi koce. Ktoś jabłka. Ktoś udziela lekcji niemieckiego. Ktoś pokazuje jak używać komunikacji podmiejskiej. Ktoś podarował używane rowery, a ktoś inny je naprawił.

Wolontariat na każdą kieszeń.

[#10]
Pukanie do drzwi.
Otwieram. Na oko ma lat 11.
Pokazuje mi pełen talerz.
Kurczak i ryż zawinięty w liście winogron.
"Syrian food. Good. You probably never eat such a thing before. Good."
Najadamy się z Wiewiórem do syta, dwa dni z rzędu.
Rozmazujemy się w konturach ze wzruszenia - znacznie dłużej.

[#11]
Widzę przez okno, jak grywają na parkingu w krykieta.
Oswajają nowe.

Chodzą z telefonami szukając zasięgu do starego świata.
Patrzą w dal. Ocierają twarze. Uśmiechają się do dzieci.
Tęsknią.

[#12]
Co rano, gdy wychodzę na balkon, pozdrawia mnie ktoś z balkonu z drugiej strony ulicy.

Are you good? Grudka good?
Yes! And you? Good?
Good.
25 komentarzy on "Sezon ogórkowy #7 i czkawka"
  1. I u mnie, od tego, co napisalas 'Good'. A nawet 'very good'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Very good, że mogą to powiedzieć.

      Usuń
    2. Czasem się zastanawiam, jak oni potrafią się jeszcze uśmiechać.

      Usuń
  2. Ten tekst jest very good. Very.

    OdpowiedzUsuń
  3. Napiekłabym z Tobą tych babeczek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przybywaj Joanno-Czarodziejko!
      Zwłaszcza, że miksera nie posiadam i trzeba się trochę nakręcić.

      Usuń
    2. Babeczek się nie kręci mikserem!

      Usuń
    3. Miesza się łychą :-)

      Usuń
    4. Chyba trzeba tej Bebe mikser kupic to nakreci babeczek na cala dzielnice :-)

      Usuń
    5. Oj tam oj tam, łychą.
      Ale do kremów do babeczek to już niezłe muskuły trzeba posiadać.

      Usuń
  4. ach, ta czkawka odbija mi się już 1,5 roku, więc rozumiem bardzo

    OdpowiedzUsuń
  5. Strach przed nieznanym:-) Przecież żyliśmy jak w zamknięciu przez prawie pół wieku. W zamknięciu, pod obserwacją, ktoś nam mówił jak żyć, kogo kochać, o czym śnić. 50 lat to dwa pokolenia...musi jeszcze upłynąć dużo wody w naszych coraz czystszych rzekach, żeby zmiany w naszych głowach naprawdę zaistniały.
    Dla Grudki misiaczek:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najczarniejsze komentarze pochodziły od ludzi młodszych ode mnie, tych jeszcze pod kreską trzydziestki. Im nikt nic przecież nie dyktował.

      Usuń
    2. Ale Ci przed trzydziestką mieli od kogo się uczyć:-) Poglądy często wynosi się z domu, czasem bardzo trudno od tego uciec. A czasem powtarza się głupoty jak mantrę, bo samemu myśleć to już nadmierny wysiłek.

      Usuń
  6. Niech Ci te babeczki wracają bumerangiem:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciły! Kurzym udkiem i ryżem :D
      Oraz piętnaściorgiem potencjalnych kolegów i koleżanek dla Grudki.

      Usuń
  7. Wzruszyłam się. Zbyt dobrze człowiek wie, jak to jest nie być u siebie.

    (My też jesteśmy rozczarowani. Nie wiem, czy to dla nas lepiej, czy gorzej, że ten strach obserwujemy z daleka.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej w tym wszystkim boję się o nas właśnie.
      Że ten kulturowy amalgamat, który tworzymy we Trójkę z Wiewiórem i Grudką, mógłby stanąć komuś solą w oku, gdyby się czara dziegciu kiedyś przelała. Że granice i obrazek na okładce paszportu mogą nas rozdzielić.

      Tym bardziej dziwi mnie też ta postawa właśnie w Polsce, w kraju w którym niemal każdy ma w rodzinie lub kręgu znajomych kogoś żyjącego poza granicami kraju.

      Usuń
  8. Genialne , pozwoliłam sobie udostępnić na Facebooku . Ze smutkiem , bo nie sadze ze dużo moich kolegów czy raczej znajomych , (bo po 10 latach emigracji relacje sie nieco rozluźniają ) to zrozumie .....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamina bierz śmiało!
      Żeby zrozumieć trzeba chyba jednak przeżyć. Otworzyć drzwi, wyciągnąć rękę, poznać tę inność.

      Usuń
  9. Dwa domy od nas wprowadzili się ukraińscy uchodźcy, z Mariupola. Sześcioro dzieci. Już okna wymienili, jeżdżą starymi rowerami w deszcz do szkoły. Dzisiaj jedli rybe od nas, a my w sobote biszkopt z jabłkami od nich. Jabłka są od sąsiadów. Rower od pana od techniki. Drzewo dała gmina. Dom pani Bożena. Pozdrawiam z kresowej Polski, u nas tez nie jest źle:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bebe, tylko to nie jest takie proste, ani biało czarne, ani zero jedynkowe.

    Tylko od września do 15 października - zarejestrowano 400 tys. imigrantów, a nie wszystkich zarejestrowano. 80% to młodzi mężczyźni.

    Chcesz wiedzieć - jak wygląda tutejszy Armagedon? zgłoś się jako woluntariusz. Freilassing czy Salzburg - bardzo potrzebują.
    http://www.salzburg24.at/fluechtlinge-salzburg-braucht-mehr-freiwillige/4488678
    Pomiędzy Monachium i Salzburgiem/Wiedniem nie kursują żadne pociągi. Od września - do odwołania. Do niedawna - zamknięta była autostrada, w tej chwili - chyba - otwarli, ale jest kontrola i korki.

    To nie jest tak - ze Ty jesteś dobra bo obok ciebie zamieszkały dzieci imigrantów - a tamci w glanach chcą napaść na Ciebie, bo tata Grudki jest Irlandczykiem. Nie wiem, jaka to była demonstracja, ale niewykluczone ze ja lub wielu moich znajomych tez by się tam znalazło.
    Jeżeli - to była demonstracja przeciwko 8% Kopacz - to na pewno.

    Wierz mi, nie napadnę ani Ciebie, ani żadnej syryjskiej czy afgańskiej rodziny. Zarówno ja, jak i moi znajomi (a nie sa to osoby w glanach ;)) jak i - jestem pewna - zdecydowana większość owych demonstrantów pomogłaby udzodzcom. Tylko tu nie przyjeżdżają uchodźcy. Jeżeli - to jest to niewielki procent. W rzeczywistości - nie wiadomo kto tu przyjeżdża. Napisałam obszernie o tym u siebie, z bardzo licznymi linkami do artykułów z niemieckiej prasy, które - być może jeszcze uzupełnię.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy09:16

    Bebeluszku, czy mogę Cię uściskać?

    OdpowiedzUsuń

Auto Post Signature

Auto Post  Signature