[1]
Polska zaczyna się pod bramkami LOTu, tłumem pingwinów szeleszczących w wiślanym narzeczu przez komórki. Ku rozczarowaniu żołądka, na pokładzie nie serwuje już kanapek. Żadnych. Nawet tych z sałatą, musztardą i makiem włażącym reprezentacyjnie między przednie zęby. Wylądowałam wieczorem w stolicy, a szwagier następnego ranka z kacem.
[2]
Zielona Polska Jesień:
[3]
Podsłuchane na mazowieckiej wsi:
- O grzyb!
- Jaki?
- Duży!
- Biegnij siostrzeńcze za piłką chyżo, azali chcesz być jak piłkarze z Borussii a nie Legioniści*.
*Jedenastka z Teutonii plasuje się na szczytach osobistych tabel latorośli.
[4]
Ciociu poczytaj mi książeczkę, ciociu mogę zrobić ci zdjęcie, ciociu a który samochód najbardziej lubisz, ciociu a dlaczego nie jesz naleśników, ciociu no czytaj dalej, ciociu a po co rysujesz tyle tych ptaków do góry nogami, ciociu ale ty jesteś duża, ciociu czy te jesteś tą samą ciocią co wyjechała za granicę, ciociu a opowiedz jak to tam było w tych innych krajach, ciociu a czy widziałaś Pepę? Świnkę Pepę? Nie, tego piłkarza!
Od 11:30 nieswojo. Cisza echem po kątach.
Polska zaczyna się pod bramkami LOTu, tłumem pingwinów szeleszczących w wiślanym narzeczu przez komórki. Ku rozczarowaniu żołądka, na pokładzie nie serwuje już kanapek. Żadnych. Nawet tych z sałatą, musztardą i makiem włażącym reprezentacyjnie między przednie zęby. Wylądowałam wieczorem w stolicy, a szwagier następnego ranka z kacem.
[2]
Zielona Polska Jesień:
[3]
Podsłuchane na mazowieckiej wsi:
- O grzyb!
- Jaki?
- Duży!
- Biegnij siostrzeńcze za piłką chyżo, azali chcesz być jak piłkarze z Borussii a nie Legioniści*.
*Jedenastka z Teutonii plasuje się na szczytach osobistych tabel latorośli.
[4]
Ciociu poczytaj mi książeczkę, ciociu mogę zrobić ci zdjęcie, ciociu a który samochód najbardziej lubisz, ciociu a dlaczego nie jesz naleśników, ciociu no czytaj dalej, ciociu a po co rysujesz tyle tych ptaków do góry nogami, ciociu ale ty jesteś duża, ciociu czy te jesteś tą samą ciocią co wyjechała za granicę, ciociu a opowiedz jak to tam było w tych innych krajach, ciociu a czy widziałaś Pepę? Świnkę Pepę? Nie, tego piłkarza!
Od 11:30 nieswojo. Cisza echem po kątach.
Meldujemy, ze do nas Swierszczyk juz dolecial :-)
OdpowiedzUsuńAdrenalina mi wzrosła!
OdpowiedzUsuńPolska zakwitła Twoimi koniczynkami, genialny pomysł, swoją drogą, najładniejsza wiosna tej jesieni i kwintesencja Ziemi. Zieleń. Jak czekałam, tak się zachwyciłam. Dziecko złapane na opowieść i na rysunek domu, boskie do oglądania, co kto w którym pokoiku robi. I ta scena zbiorowa, gdzie tyle się dzieje - ekstra do oglądania. No i w ogóle. Dawka zielonego szczęścia.
OdpowiedzUsuńCzterolistnaś.
....i wzruszonam.
UsuńCzterolistnej mamy tyle, że dla całej Polski starczy. Wiewiór suszy nowe łupy w słownikach niemiecko-angielskich. A ta z okładki akurat Schwarzwaldzka.
Zamówiłam sobie już Świerszczyka, bo ja teraz to już wszystko Twoje zamawiać będę!! Cmok!
OdpowiedzUsuńHehe dziś byłam na grzybobraniu, jednego dużego też porwałam z lasu :P
OdpowiedzUsuńHehe, Pepe rządzi :))) A świerszczyk cudny :))))
OdpowiedzUsuńCiociu ale Ty jesteś duża :))). Uściski, Pepe... yyyy... Bebe! :D
OdpowiedzUsuńNo to idę poszukać dzieci cudzych, małoletnich i wyrwać im Świerszczyk z zaciśniętych łapek. Cóż...:)
OdpowiedzUsuń