Na początku chciałabym przeprosić wszystkich czytelników za przerwę w transmisji tej serii opowiadań. Pamięć mam słabą (pozytyw: bez tego ten blog by nie zaistniał). Musiałam zatem udać się na retrospektywną naradę z bohaterem drugoplanowym. Po ustaleniu faktów i spisaniu ich czerwonym flamastrem, wznawiam kronikę wydarzeń. Tradycyjnie, kolejne odcinki będą ukazywać się w weekendy.
Poprzednie odcinki i odcinki pokrewne dostępne są tutaj (początek jest na końcu): Wiewiór i Bebe.
Dwa dni później dzwon na wieży romańskiej katedry wybijał właśnie dwudziestą trzecią, kiedy Bebe i Wiewiór wyprowadzili rowery na rozgrzany bruk starego miasta. Wronka musiała zostać z madonnami, które smażyły się w ceramicznym piekle. Kocie łby emitowały przyjemne ciepło. Cyklady zagłuszały myśli. Na zachodzie niebo jeszcze zaciągnięte różem, aż szkoda było jechać do domu. Wieczór idealny na nocną kąpiel w jeziorze.
Dojechali na dziką plażę przez labirynt z wybujałej roślinności. Mikro plaża pod dziką wiśnią z zadeptanym skrawkiem trawy. Co chwila słychać plusk wpadających do wody owoców. Na środku stoi ławeczka z trzech kawałków drewna. Perkozy, jak chłopaki na dzielni, uprawiają pełen lans, z kuprami ponad taflą przeźroczystej wody. Nie mieli strojów kąpielowych ani ręczników. Nigdy też nie byli wobec siebie nadzy . Mała katoliczka tupie nóżką w bebeluszkowej głowie, a Bebe wystawia jej zawiadomienie o eksmisji. Zawsze chciała to zrobić, popływać w jeziorze o zmroku. Nago. Mała katoliczka grozi Bebeluszkowi losem madonn z pieca. Ta nagość jest jednak konieczna. Tylko nagłe onieśmielenie odebrało im mowę. Jakoś tak niezręcznie i nieskładnie się zrobiło. Trema, jak na chwilę przed otworzeniem prezentu. Radość z oczekiwanego i strach przed rozczarowaniem. Avanti! Będzie o czym opowiadać wnukom - pomyślała Bebe, rozebrała się szybko i nie patrząc na Wiewióra, schowała się w wodzie.
Jezioro było jak talerz zupy, ciepłe i gęste z zieleniną wodorostów dryfującą na powierzchni. Bebe wypłynęła na sam środek. Odwróciła się i widzi, że Wiewiór stoi w wodzie po pas.
- Chodź do mnie! - krzyknęła do niego. On pomachał jej ręką, odkrzykną coś, co utonęło w falach i nadal z miejsca się nie ruszał. Bebe podpłynęła do brzegu. Stał tam, nagi i trochę zagubiony.
- Dlaczego nie pływasz?
- Nie potrafię.
- Jak to, nie potrafisz? W ogóle?!
- W ogóle. Kiedyś morze wciągnęło mnie na głębinę. Dotarłem do brzegu skacząc po dnie. Boję się wody - niebieskie oczy krótkowidza uśmiechnęły się przepraszająco.
Bebe podeszła do niego, przytuliła i nic nie mówiąc, wyprowadziła z wody. Suszyli się na brzegu między pocałunkami. Rowerami pojechali do wiewiórowego akademika, by jak nastolatki do rana słuchać "Smells like teen spirit" i zapleść początek wspólnej historii. Jak na wakacyjną miłość przystało, miała ona duszę szaleńca i bardzo krótkie nogi.
c.d.n.
°°°
A teraz proszę się przyznać, który z czytelników przebywa właśnie w Argentynie, który w Katarze, a który na Wyspach Guernsey? Rosja też mignęła na zielono. A reszta? Gdzie otwiera swojego internetowego Judasza? Statystka podpowiada mi, że niezłe z Was obieżyświaty! Jeśli ktoś się wybiera do Peru, to proszę o zdjęcie Machu Picchu.
Meldunek z placu broni: Miejsce 5 utrzymane. Ostatnie 48h głosowania rozpoczęte. Konkurencja nie śpi i atakuje. Byle do wtorku! Howk!
Poprzednie odcinki i odcinki pokrewne dostępne są tutaj (początek jest na końcu): Wiewiór i Bebe.
°°°
Dwa dni później dzwon na wieży romańskiej katedry wybijał właśnie dwudziestą trzecią, kiedy Bebe i Wiewiór wyprowadzili rowery na rozgrzany bruk starego miasta. Wronka musiała zostać z madonnami, które smażyły się w ceramicznym piekle. Kocie łby emitowały przyjemne ciepło. Cyklady zagłuszały myśli. Na zachodzie niebo jeszcze zaciągnięte różem, aż szkoda było jechać do domu. Wieczór idealny na nocną kąpiel w jeziorze.
Dojechali na dziką plażę przez labirynt z wybujałej roślinności. Mikro plaża pod dziką wiśnią z zadeptanym skrawkiem trawy. Co chwila słychać plusk wpadających do wody owoców. Na środku stoi ławeczka z trzech kawałków drewna. Perkozy, jak chłopaki na dzielni, uprawiają pełen lans, z kuprami ponad taflą przeźroczystej wody. Nie mieli strojów kąpielowych ani ręczników. Nigdy też nie byli wobec siebie nadzy . Mała katoliczka tupie nóżką w bebeluszkowej głowie, a Bebe wystawia jej zawiadomienie o eksmisji. Zawsze chciała to zrobić, popływać w jeziorze o zmroku. Nago. Mała katoliczka grozi Bebeluszkowi losem madonn z pieca. Ta nagość jest jednak konieczna. Tylko nagłe onieśmielenie odebrało im mowę. Jakoś tak niezręcznie i nieskładnie się zrobiło. Trema, jak na chwilę przed otworzeniem prezentu. Radość z oczekiwanego i strach przed rozczarowaniem. Avanti! Będzie o czym opowiadać wnukom - pomyślała Bebe, rozebrała się szybko i nie patrząc na Wiewióra, schowała się w wodzie.
Jezioro było jak talerz zupy, ciepłe i gęste z zieleniną wodorostów dryfującą na powierzchni. Bebe wypłynęła na sam środek. Odwróciła się i widzi, że Wiewiór stoi w wodzie po pas.
- Chodź do mnie! - krzyknęła do niego. On pomachał jej ręką, odkrzykną coś, co utonęło w falach i nadal z miejsca się nie ruszał. Bebe podpłynęła do brzegu. Stał tam, nagi i trochę zagubiony.
- Dlaczego nie pływasz?
- Nie potrafię.
- Jak to, nie potrafisz? W ogóle?!
- W ogóle. Kiedyś morze wciągnęło mnie na głębinę. Dotarłem do brzegu skacząc po dnie. Boję się wody - niebieskie oczy krótkowidza uśmiechnęły się przepraszająco.
Bebe podeszła do niego, przytuliła i nic nie mówiąc, wyprowadziła z wody. Suszyli się na brzegu między pocałunkami. Rowerami pojechali do wiewiórowego akademika, by jak nastolatki do rana słuchać "Smells like teen spirit" i zapleść początek wspólnej historii. Jak na wakacyjną miłość przystało, miała ona duszę szaleńca i bardzo krótkie nogi.
c.d.n.
°°°
A teraz proszę się przyznać, który z czytelników przebywa właśnie w Argentynie, który w Katarze, a który na Wyspach Guernsey? Rosja też mignęła na zielono. A reszta? Gdzie otwiera swojego internetowego Judasza? Statystka podpowiada mi, że niezłe z Was obieżyświaty! Jeśli ktoś się wybiera do Peru, to proszę o zdjęcie Machu Picchu.
Meldunek z placu broni: Miejsce 5 utrzymane. Ostatnie 48h głosowania rozpoczęte. Konkurencja nie śpi i atakuje. Byle do wtorku! Howk!
Przenosisz mnie w lepszy świat. Wasza historia jest tak niesamowita. tak nierzeczywista nieralna , doskonała, taka prawdziwa :) O jakiej się marzy . To cudowne że się spotkaliście - idealnie dopasowani, dla siebie stworzeni. Uwielbiam Was i proszę o więcej . dziękuję że dzięki Tobie potrafię latać ... Buziaki dla Ciebie i Wiewióra.. Piękna historia Pozdrawiam ciepło Igniss
OdpowiedzUsuńDziękuję. Myślę, że na świecie jest całe morze takich historii. Trzeba je kiedyś spisać! A Tobie życzę własnej historii i to niebawem! Pozdrawiam ciepło.
Usuńja z Polski ale czasem w pracy jako przerwę na kawę Cię poczytuję a wtedy IP ze Szwecji :)
OdpowiedzUsuńPrzerwa na kawę w Szwecji?? Ale paczkę-niespodziankę-wygrankę wysłałam do Polski. Hmmm??
UsuńHeeeee własnie wczoraj ją odnalazłam w skrzyneczce .... Ty wiesz jakim wysiłkiem woli o 22 nie rzuciłam się na to czekoladowe cudo ???
UsuńFirma jest szwedzka i wszystkie połączenia wychodzące idą przez serwer szwedzki, wiec na wszystkich stronach wykrywa mnie jako Szwedkę :D
Fantastycznie! A lizak czekoladowy pochodzi z londyńskiego Festiwalu Czekolady :D Smacznego!
UsuńMmm, jak się romantycznie zrobiło :):):) hehe, i takie ciepłe morze - co za wspomnienie, w taką mroźną zimę :)
OdpowiedzUsuńOk, trzymamy się dzielnie, byle do wtorku, damy radę!
To na prośbę czytelników, którzy w zimę odmówili czytania o choinkach :D Niech nam wszystkim będzie trochę cieplej.
UsuńOd razu się tak czuję:) Dziękuję za to :*
Usuńzesz Ty! Ty to umiesz budowac emocje i napiecie! Az sie wzruszylam! I teraz natychmiast chce plywac o zmroku nago w jeziorze!! Ja tez chce!!!!!
OdpowiedzUsuńPięnie :)) .. Jak zawsze
OdpowiedzUsuńNo cóż hmm cóżź :( ..słabo słabo .. słabieńko ten styl trąci mni odr,,ą"biną Frantszachtu - Bruderszaftu -Bradenhołr of men egalite liberte uncowajter czymś tam :)) ha ha :)))Kocham Cie BEBE i dam się za Ciebie pokroić!! :))
OdpowiedzUsuńValdi, bruderszaft to wypijemy sobie przy najbliższej okazji :)
Usuńahh porównanie wody do zupy jest boskie ;D kocham Twoje słowa :D
OdpowiedzUsuńooobombakalorycznaooo
no i, kurde bele, po co tu przylazłam?? i teraz całe archiwum mam prześledzić?? a koty kurzu w oczy zaglądają, czasu ni ma ;)
OdpowiedzUsuńbardzo smaczne słowa, pyszne!
:) Na początek wpadnij po prostu na kawę. Będzie mi bardzo miło. Koty i kurze, daj im pożyć.
UsuńZ Argentyny to nie ja :-)
OdpowiedzUsuńBebe, jak Ty pięknie piszesz. Z każdym kolejnym postem zadziwiasz i zachwycasz mnie na nowo. Zabrzmiało patetycznie, nie miało, ale myślę, że Ty wiesz, co chciałam powiedzieć :).
OdpowiedzUsuńI książkę bym chciała mieć z tymi historiami. Blisko, na półce. Ale by była zaczytana, oj ;).
:) to się rozmarzyłam.
Usuń