Czekam i wypatruję. Podobno już tylko 41 dni do wiosny. |
Nie ogarniam*.
To fakt.
I choć tutaj już od 3 tygodni cisza, to napiszę to wyraźnie:
PRZERWA. Od bloga.
Dalej czytać nie trzeba.
Zwłaszcza obywatelce Jareckiej zaleca się dietę od pozostałych liter.
Zatem tak. Przerwa. Post i wycieczka na pustynię.
Słowem: asceza internetowa.
Bo
chcę w końcu narysować książkę. A właściwie te dwie, co leżą na
warsztacie. Jedna w kooperacji z Wiewiórem. Druga w zupełnie
niespodziewanym trójkącie. Obie bardzo obrazkowe, choć od siebie
zupełnie inne.
Nie mówię: koniec, adios, ciao.
Będę się tu pojawiać.
Możliwe jednak, że bardzo nieregularnie.
Próbowałam
pogodzić wszystko, ale nie potrafię. Trudna prawda, której moja
wewnętrzna prymuska nie potrafi przełknąć. Potrzebuję jednak tej przestrzeni w
głowie, by wpuścić w końcu nowe. By przestać robić i żyć ZAMIAST.
Trzymacie kciuki.
Niniejszym ogłaszam sezon realizacji swojego.
I to jest radosna wieść.
Jeśli nie wrócę tutaj w grudniu 2017 z narysowaną książką - upoważniam
Was do pociągnięcia mnie do odpowiedzialności i nałożenia embargo na
Malibu.
Boję się.
Ale: Na pohybel!
I heeeeja! Z przytupem w nowe!
A każdego 13-tego dnia miesiąca roku pańskiego 2017 też na Wortal Ryms, gdzie co miesiąc spełniam swoje marzenie i wypytuję nowego ilustratora o kulisy i ilość kubków na rysunkowym stole. Pod sztandarem zmajstrowanym w kooperacji z Elą Wasiuczyńską nas znajdziecie:
*nie do ogarnięcia w obecnym wymiarze jest zwykłe życie matki na etacie z zajmującym hobby: w pracy do lipca cztery otwarcia, w tym jednego muzeum poza granicami Republiki, a jak niektórym wiadomo - jestem w tym cyrku jedynym grafikiem. Co w połączeniu z Grudką w kolejnym starciu z mikrobiologią chorób odżłobkowych i rysowaniem po nocach.... no kurde, nie zostawia wiele czasu na myślenie, a tym bardziej na spisywanie tych myśli. Próbowałam. Bez skutku. Będę tęsknić!