W kierat etatu weszłam jak Grudka w ochronkę. Gładko i bezboleśnie. Aczkolwiek z miesięcznym poślizgiem. Zaostrzyłam ołówki, wyszorowałam klawiaturę, ustawiłam zdjęcie rodziny na katafalku, wypiłam siedem herbat, przeczytałam kilka
brifów i zaznajomiłam się z
piczami, przedyskutowałam z kolegą (jedyny dostępny) sytuację turystyczną w Bawarii, stan śniegu na najwyższym szczycie tego kraju i zaskakujący deficyt dżenderów w tej części świata, zauważyłam brak spożywczaka i jego pijanej świty po drugiej stronie ulicy, wyczyściłam skrzynkę pocztową z wiadomości z 2014…. I już trzeba było biec na pociąg, wsiąść na rower, przedrzeć się przez zaspy i pola do ochronki, odebrać Potomkę, wrócić do domu,
ugotować odgrzać rozmrozić obiad (
Kaczce niech będą dzięki!), zadbać, zapewnić, zaopiekować, narysować, ogarnąć, wyrobić się. Na możliwie wielu zakrętach.
Byle tylko wiatr mieć w plecy.
(...)
Na marginesie ekscytacji życia, biorę udział w wystawie wiejskich artystów hobbystów.
Jeśli szanowny Naród miał widzimisię przechodzić w piątkowy wieczór przez Wygwizdowie, zapraszam na wernisaż. Finisaż już w niedzielę, ale za to z kawą i ciastem, bo to wystawa dla widzów wykazujących się refleksem. Także tego.... tu spoiler:
(...)
Ochronka zapewnia Grudce osobliwe rozrywki. Na przykład pół godziny przez zamknięciem przybytku wyprowadza wszystkie dostępne dzieci do szatni i każe ubierać buty. Może stąd zadziwiający postęp Grudki z operowaniu rzepami. O ile Grudka nie do końca pojmuje, co ten proceder oznacza, tak inni adepci, zwłaszcza ci 2+, po pięciu minutach siedzą w butach i nosami przylepionymi do szyb. Czekają. Na każdy dzwonek ruszają gromadnie do drzwi. Piski, łokcie, darcie włosów, podstawianie nóg - kto szybciej. Większość biegnie tylko po to, by nos na nowo zwiesić na kwincie szyby.
Ćwiczenia z doświadczania wieczności?
Ochronka powinna to opatentować.
(...)
Spadło. Białe Gówno.
Dzięki temu moja i tak długa droga do pracy trwała dziś jeszcze dłużej.
Że pozwolę sobie zrobić luźny cytat z Barbarelli.
Zaskoczyło drogowców. Matce na rowerze w oczy wiało, duszę na ramieniu posadziło. A już stokrotki kwitły, wróble wiły gniazdka a ja witałam się z gąską. Doprawdy. Nie dość tego objawiło się reprymendą ze strony ochronki. Wszak to moja wina, że NaszPani nie mogła w spokoju wypić kawy, bo MUSIAŁA zostać z moim dzieckiem (0,8 metra w czapce) w ochronce, gdyż nie miało odpowiednich butów na metrowe zaspy. Bardzo proszę JUTRO (a najlepiej wczoraj) ubrać dziecko w porządne buty, najlepiej kozaki z wykładziną,
z foczej skóry? No i cóż, że we wsi jeszcze nikt nie otworzył obuwniczego.
(...)
Narodzie! Niech Ci będą dzięki! Kaczka przechodzi do kolejnego etapu loterii zwanej
Tekstem Roku. Fanfary, konfetti, tutii frutti! Teraz wszystko w rękach Tomasza R.
(...)
Na telefonie w drodze z pracy można wystukać zaskakująco długą notkę.