bebe się buja

25.06.2010
waga poniedziałkowa polizbońska haniebna. choć nie-niespodzankowa. 64,3 . bebe się kaja. choć pysznie było......bardzo pysznie....

od poniedziałku bebe nad wyraz grzeczna. dni bezsłodyczowe na pęczki.brak kasy (tym samym na transport miejski) objawia się wzmożoną ruchliwością kończyn dolnych.wczorajszy przymusowy spacer na siłownię i z powrotem (2h) poskutkował zawrotną liczbą 1844 spalonych kcalów. king kong z kosmicznymi czółkami!!!

waga piątkowa: 61,7kg
o 2.6 mniej niż w poniedziałek (zdecydowany spadek wody i zmagazynowanych resztek).
o 0,6 więcej niż w zeszłym tygodniu. suma summarum: nie jest źle.

ale bebe się buja. to już nie waga. i jej widzimisię. to bebe. bebe dochodzi do magicznych 61 i ani rusz w dół. ani kroczek. co się na chwile zerowy środek pojawi, to bebe popada w kompulsy. tak jakby środkowa zerowa chudość przerastała bebeluszkowe poczucie bezpieczeństwa. brzytwa ratunkowa. bebe żre jak opętana przez tydzień, a potem płacze nad własną marnością. marność nad marnościami. bebe marność. bo bebe się z tych upadków niczego nie uczy. frustracja sięga zenitu. no bo jak można się tak z tą środkową jedynką przez 2 miesiące bujać? meta majaczy na horyzoncie już od maja...w maju był pierwszy planowany koniec...dziś jest już koniec czerwca, a bebe nadal w tym samym miejscu.....beduini mówią o śmierci na ostatniej prostej....gdy oaza w zasięgu wzroku karawany....a ta umiera przez odwodnienie tych kilkaset metrów przed osiągnięciem celu....czy bebe też polegnie?

z odchudzaniem, jest jak ze wspinaczką w górach.
na początku idzie się lekko i przyjemnie...łatwo jest pokonywać przeszkody i kilometry...ale im wyżej, tym trudniej....każdy kamień, każda kłoda...a z czasem każdy krok, to wielki wysiłek.....

tuż przed szczytem jest najtrudniej...brak oddechu...zmęczenie...ciało krzyczy, że już dość...głos wewnętrzny powtarza "nie dasz rady...po co ci to...już wystarczy.....".....gdy jednak przemóc tą niemoc....zebrać się w sobie...i zrobić te ostatnie kroki.....wolno, mozolnie, jeden za drugim....lecz dotrzeć na sam szczyt....stanąć w najwyższym miejscu....można wtedy odetchnąć pełną piersią i podziwiać widoki!!!! bebe trzyma się tej wersji....na bebelowym szczycie będzie widok nadzwyczajny...a nawet atrakcyjny. a wiewiór już tam czeka:


howk!
1 komentarz on "bebe się buja"
  1. to ino prędziutko, bo go tam przewieje od czekania.

    OdpowiedzUsuń

Auto Post Signature

Auto Post  Signature