pierwsza część planu restrukturyzacyjnego rozpoczęta. bebeluszek obudził się o nieprzyzwoicie wczesnej porze. wszystko przez wiewióra. lepszy jest niż budzik. podstępnie zabrał bebeluszkowi kołdrę. opatulony milusio chrapie w najlepsze. bebeluszkowi zimno. ale nie ma co walczyć o kołdrę, bo budzik się właśnie obudził. ptaki jak wariaty. wiewiór mrucząc przewraca się na drugi bok. bebeluszek na autopilocie. z okiem lekko skacowanym po wczorajszym opijaniu magisterek, tudzież brzuchem nadal w rozmiarach kilimandżaro. wbija się w strój kąpielowy...trampki, szorty....nadal się dopinają! bebeluszek z zaskoczeniem stwierdza, że nie wrócił jeszcze do dawnych rozmiarów belwederu.....ręcznik, okulary....i rower. bebe jedzie. koło przednie lekko chybotliwe. ale bebe jedzie. na szczęście do jeziora można się sturlać z górki. po drodze tylko jedne światła. bebeluszek nie ryzykuje. czeka na zielonego mena. i 3 minuty później stoi już po kolana w wodzie. plaża dzika. emeryci w negliżu sztuk dwie już się pluskają w oddali. bebeluszek nie zdradzi swej polskości. kostium zostaje na beblowym ciałku. nad jeziorem jeszcze lekka mgiełka. czapla gapi się z brzegu. ryby skubią bebelowe pięty. słońce w pełnej krasie. i bebe też. kolano pozwoliło tylko na 40minut żabki. bebe dodała do tego 10min kraulowych nóżek. na początek wystarczy. i tak jest bosko! nie ma to jak zamienić poczucie winy na coś dobrego dla siebie. jutro powtórka z rozrywki. jezioro z rana jak śmietana! hołk!
2 dni temu
Post Comment
Prześlij komentarz