Kaloryfer

10.11.2011
Ani wina ani lodów nie było, bo Bebe nie miała ochoty. Poza tym to takie zwyczajne, a okazja ponadto. Bebe zaszalała na całego. Włączyła ogrzewanie! Nawet termofor zwerbowała, żeby jej stopy grzał w znowu zimnej i samotnej kołdrze. Wiatr w skrzydłach sztormowy. Pomysły na nowe słowotwórstwo nie dają zasnąć, potrzeba dopracowania istniejących maszynopisów rośnie. Tylko dlaczego właśnie teraz każą pisać wiekopomne dzieło naukowe? I czy lutowanie sensorów do płytek prototypowych nie może poczekać do wiosny?? Praca naprawdę potrafi przeszkadzać w tworzeniu rzeczy ważnych.

A jak już jesteśmy przy ogrzewaniu. Bebe znowu czuje się gruba, choć wie dobrze, że grubość to nie uczucie. Wszystkiemu winna jest koleżanka w doktoranckiej niedoli, która rozebrała się do naga przed komisją egzaminacyjną grając Ewę z jabłkiem. To się nazywa sztuka, zwłaszcza jak się uprawia performance naukowy badający interpretacje intelektualne widza w kontakcie z aktorem. Koleżanka ma nieprzyzwoicie fantastyczny kaloryfer brzuszny (prawdopodobnie norma u tancerek - przyp. autorki), co unaoczniło siedzącej pół metra dalej Bebe własne braki. O ile takowe  mięśnie środka też posiada, to przykrywa je pierzyna wałka. Debatę o interpretacjach działań koleżanki z kaloryferem Bebe dzielnie przemilczała w akompaniamencie męskiej części widowni.

----

Jeszcze raz dziękujemy za wsparcie i liczne gratulacje przesyłane drogą portali społecznościowych i nie tylko. Milo, aż do łez wzruszenia. Co będzie dalej, nie wiadomo. Organizator konkursu milczy jak zaklęty. Zatem czekamy. Tymczasem z niedowierzaniem spoglądamy na licznik odwiedzin Bebeluszkowa, który zanotował w ostatnich dwóch dniach ponad 3 tysiące turystów. A przecież Bebe nawet nie wie jaka będzie jutro pogoda ani kim była niejaka H.Mostowiak!

Tym serdeczniej witamy nowych czytelników pełnoetatowych, przypadkowych, tych dorywczych i tych od czasu do czasu. Zapraszamy do lektury bloga od początku, czyli jego końca oraz na bieżąco!

----

Blog w nagrodę dostał nową szatę graficzną. Szykuje się też premiera fejsbookowa oraz nowe działy na blogu, jak odsłonięty już "O autorce" . Zmiany nastąpią nagle a niespodziewanie, czyli niebawem.
3 komentarze on "Kaloryfer"
  1. Bebe - nowa odsłona jest przecudowna :) nie mogę się napatrzeć normalnie - i tym bardziej natchnełas mnie abym mojego cud miod mezczyzne wykorzystala do zmian u mnie bo pomysl jako taki jest :) a Ty dla mnie nieustannie jak talizmam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. @Bella in funky world Dzialaj dzialaj Bella! Zima to fantastyczny czas na zmiany! W dlugie zimowe wieczory mozna sobie do woli majsterkowac! Howk!

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy18:06

    Bebeluszkowa szata graficzna jest przepiękna. Nie mogę się napatrzeć :). I te małe stworki wcale nie potrzebują kaloryfera brzusznego, by być uroczymi. Śmiem twierdzić, że Bebe też nie potrzebuje.

    OdpowiedzUsuń

Auto Post Signature

Auto Post  Signature