Niekomaptybilność w chorobie

28.01.2015
Nie rysujesz? Nie idę z Tobą do łóżka.

Bebe: Nie jestem dobra w chorowaniu.
Wiewiór: Nie można być dobrym we wszystkim.
 
W chorobie jesteśmy nader niekompatybilni.

Wiewiór przy byle katarze pogrąża się w nirwanie. Nie ruszać, nie zagadywać, nie dogadzać. Zamknąć w ciemnym pokoju i zapomnieć. Po ośmiu latach wspólnego pożycia zezwala czasem na sugestię wypicia witamin w płynie i zmiany koszulki na suchszą.

Bebe natomiast trzeba wciąż zaopatrywać. W miód, cytryny, mleko bez laktozy, termofory, imbiry, zimne okłady na czoło, uwagę, całusy, gorące kąpiele i filmy hollywoodzkie o wątpliwej renomie.

O ile zadania pielęgniarskie Bebe ograniczają się do ćwiczeń w samodyscyplinie, by czułością nie udusić adresata. Tak Wiewiór przechodzi drogę przez mękę w szybkim kursie pielęgniarstwa doraźnego. Ileż mu czasu zajęło pojęcie, że popytu nie będzie miała czekolada, frykadele i omijanie łóżka pacjentki szerokim łukiem. Ileż to razy wracał rowerem przez pola do wsi obok, by nabyć zapomniany worek czosnku, jakby się przygotowywał do wywiadu z wampirem. Ileż to godzin przemedytował nad kuchenką, by w końcu przyrządzić zdrowotną zupę.

Ćwiczenie czyni mistrza. Przedwczoraj Wiewiór osiągną ten level. Wrócił z pracy ośnieżony po pompon czapki, a za pazuchy wyciągnął mój ulubiony magazyn teutoński o kredkach i różowych okularach. Skąd wiedział? Telepatia? Niemożliwe! Przecież jeszcze tydzień temu nie odebrał wyraźnych sygnałów na temat zwłok skarpet porzuconych na środku sypialni. Hipnoza? Nie przypominam sobie. Pewnie mnie podsłuchiwał w malignie! Otóż, okazało się, że od kiedy hobbistycznie ima się produkcji czcionek, zwraca na nie uwagę:
- A tą z okładki bardzo lubię - stuka palcem w grudniowy numer - Na dworcu zauważyłem magazyn, ale tej czcionki na nim nie było, więc pomyślałem, że musi być nowy.

Takich drobiazgów, jak data wydania oraz brak stajenki ze świętą rodziną na okładce nie zrobił na Wiewiórze wrażenia. Ale kto by się szczegółów czepiał.

p.s. Gorzej być nie może. Czyli idzie ku lepszemu.
10 komentarzy on "Niekomaptybilność w chorobie"
  1. Bebe, dziś odebrałam instrukcje postępowania z wiewióropodobnymi. Psychologia z troską sie nad takimi pochyla, pochylmy sie i my :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziel się Jarecka, na pożytek dla narodu będzie.
      Czy egzemplarze Wiewióropodobne także i w Twoim domu?

      Usuń
    2. Długo by gadać. Powiem Ci tylko, że przez przypadek okazaliśmy się idealnym środowiskiem dla dziecka nadprzeciętnie zdolnego. To cudownie, że każemy mu wynosić śmieci, ganiać do sklepu i zajmować się rodzeństwem. Tylko przy frazie "musi smażyć siostrom naleśniki" cień paniki przemknął po psychologicznie gładkim obliczu.
      Powiadam Ci, Pan Bóg to wszystko mądrze urządził!
      Którą to myśl haftuję tutaj wirtualnym złotem.

      Usuń
    3. Może nieprzeciętna zdolność idzie w parze z niekompatybilnością chorobową.... bo ja tu też mam taki egzemplarz. Ten egzemplarz dziecięciem będąc z premedytacją oblał egzamin do szkoły dla nieprzeciętnych, bo zobaczył blade twarze intelektualistów na podwórku i stwierdził, że nie chce wyglądać jak oni.

      Usuń
    4. Mieszkałam w internacie nad taką szkołą. Widziałam tych ludzi skoro świt idąc do piekarni i późnym wieczorem gdy wzywano mnie na portiernię bo Jarecki dzwonił. W nocy nie sprawdzałam ale możliwe że też tam byli. Ale zawsze wyglądali na zadowolonych i żywo zainteresowanych tym, mają w zeszytach.

      Usuń
    5. Wiewiór mówił, ze te dzieciaki blade, nieszczęśliwe i z piłką apatyczne były. Pewnie im Fish&Chips nie dawali.

      Usuń
  2. W tej odmienności jesteście dopasowani jak JIN i JANG! Jedyne co to musicie planować choroby w innym terminie, bo trudno heroicznie umierać w samotności na katar i robić jednocześnie za Samarytanina z cytryną...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzyło nam się chyba tylko raz. Co spędziliśmy w jednym barłogu, kontemplując jacy jesteśmy biedni i lewitując w przestrzeniach kosmicznych wraz z Kapitanem Piccard. Wiewiór miał łatwiej i wyzdrowiał szybciej - oszust!

      Usuń
  3. O, ja mam jak Wiewiór. Zniknąć z audiobookiem pod siedmioma pierzynami i wychylać czubek nosa jedynie na moment, gdy wabi aromat herbaty z malinowym sokiem.

    Zdrowiejże nam zdrowiej, Bebeluszku w łóżku :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdróweczka, kochana! :***

    OdpowiedzUsuń

Auto Post Signature

Auto Post  Signature