Tour de Pologne [2]

23.10.2013
[5]
Wiewiór: Twoja rodzina to Hobbity! Wszyscy z metra cięci, a do tego drugie śniadania, grzybobranie, domowy wypiek chleba, przetwory, nalewki, ogródki, mleko od krowy i ser własnej produkcji.


[6]
Najbardziej stresująca myśl na wakacjach: Za mało odpoczywam.

Przejechać wyczute dwa tysiące kilometrów, by obierając ziemniaki na kartacze w domu rodziców poczuć się szczęśliwym człowiekiem.

[7]
Zakup pierników w sklepie firmowym Kopernika przypomina sceny Bitwy pod Grunwaldem. Pod kostką piernikową kłębi się grupa seniorów pod dowództwem Wielkiego Emeryta, przy katarzynkach w defensywie wycieczka szkolna z Ciałem Pedagogicznym na czele. W samym środku tego obrazka Mamusia Bebeluszka celuje ze spokojem w mieszankę serduszek z nadzieniem. Tatuś Bebeluszka, zakapturzony jak Stańczyk, obserwuje całe zajście z ulicy w towarzystwie kierowców autobusów: Zaraz wyjdą. Jak tylko zobaczą ceny.

Wieczorem aroniówka z nowożeńcami, którzy zdradzili w sekrecie acz w półsłówkach, że po "tamtej stronie" obrzędy ślubno-weselne już nie są takie zabawne. Uroczysta wymiana obrączek, zwłaszcza w tradycyjnej obwolucie z kościołów i kredytów, urasta do rangi tematu przewodniego. Przy stole niby sami artyści i wolnomyśliciele, a na językach te same od lat, pokoleń i sfer: wypada czy nie wypada. Rzucamy monetą obyczajów. Ważymy: bezy z gorsetem vs. kolorowe tiule, zimna płyta vs. pizza, pociotki vs. przyjaciele, orkiestra vs.dj, ołtarz vs. latarnia morska o niskim metrażu. Wypadam z tego korowodu z myślą, że ślub jest jak rodzicielstwo - doświadczeniem indywidualnym. Że alternatywnych rytów nadal brak. Zwłaszcza na wyciągnięcie ręki, dla tych co nie chcą się mentalnie i finansowo gimnastykować. Że za dużo w tym logistyki a za mało radości.


[7 i pół]
Poniedziałek. 3 nad ranem, blokowiska toruńskie. Wino z Bied-y smakuje wybornie.
Sąsiadka: Proszę przyciszyć! Ja rozumiem gdyby to był weekend.
Bry: Włączcie Weekend!*

*Sejneńskie klimaty na polskiej ulicy. Przystanek autobusowy.
Polifonicznym dzwonkiem z kieszeni kobiety: "....ja uwielbiam ją. Ona tu jest i tańczy dla mnie, bo dobrze to wie, że...."
Ona odbiera i krzyczy do telefonu: Heniek, kurwa, czego chcesz?


[8]
Klin klinem. Piwo z Pysigundą., herbata z Wronką, nalewka z Hanyzką.
Wciąż w ciągu.

19 komentarzy on "Tour de Pologne [2]"
  1. Anonimowy15:22

    Welcome :D

    OdpowiedzUsuń
  2. hihihi taka barwna ? ta nasza rzeczywistość Twymi słowy opisana :))

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany - aż mi zapachniało moim Toruniem :* Dzięki! ...i tak sobie czytam, uśmiecham od ucha do ucha, a refleksję mam a'propos ślubu - rada jedna: zróbcie TYLKO i WYŁĄCZNIE tak, jak SAMI macie na to ochotę! :* /W razie wątpliwości jestem gotowa służyć pomocą via mail - pisz śmiało, opowiem jak bylo :)/ Czuj duch! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ Toruń jest mój! ;) Z powodu jednego małego elementu zwanego Wiewiórem nasze ewentualne zaślubiny nie odbędą się w polskich tradycyjnych ramach. A na maila uderzę, z czystej bebeluchowej ciekawości! Szykuj się z opowieścią. Czuj czuwaj!

      Usuń
    2. Bebe - zbiorę jeno myśli i się odzywam :*

      Usuń
  4. Ja też jestem bitym hobbitem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bitym jak śmietana, mam nadzieję ;) Hob-bit.

      Usuń
  5. Ależ ja czekałam na ciąg dalszy! Rodzinne hobbitowo :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błogosławieni czekający, albowiem będą mieli co czytać.
      C.d.na pewno n.

      Usuń
  6. Anonimowy21:28

    uwielbiłam toruńskie sklepiki z toruńskimi piernikami od drugiego wejrzenia. panie rozpoznały tam klientkę już drugiego razu i pytały - "czy to co zawsze?" :)
    pozdrawiam - katarzynka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co było zawsze?
      U mnie jednak z nadzieniem. I te w białej czekoladzie ;)

      Usuń
  7. Dzwonki telefonu wiele mówią o człowieku....... Czasami zaskakują............

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejska Mądrość Ludowa! W punkt. Tylko co mówi o mnie rechot żab?

      Usuń
  8. Ta nasza Polska, ja właśnie z Krakowa wróciłam i już tęsknie na nowo..... Autobus z Katowic się spóżnił godzinę ale przynajmniej sobie z nowymi ludzmi na przystanku pogadałam, a w sklepiku pani powiedziała" no nie mam kochanieńka tych wstążeczek, ale mam inne o takie ":) i pijany pan na przystanku przez dobre 15 min opowiadał mojemu chłopakowi, który nie zna j.polskiego jaka to ja ładna jestem :) ......ah stęskniłam się na nowo.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swojskie klimaty ;) Z Wiewiórem też się nad Wisłą chętnie rozmawia. Zwłaszcza wolno i wy-raź-nie. Zatęskniam i ja, za ludźmi ale i ogórkami kiszonymi, twarogiem i grzybami.

      Usuń
  9. No to kac gigant się zapowiada:)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekhem...ekhem.....gigantycznie było. W rzeczy samej. Ekhem..ekhem...

      Usuń
  10. Ja tu chyba już kiedyś bylam, a potem długo nie. I teraz wpadłam i już zostanę, bo pięknie piszesz.

    OdpowiedzUsuń

Auto Post Signature

Auto Post  Signature