Zaklinanie teutońskich biegaczy

29.07.2012


Co kraj to obyczaj. W Krainie Yam Yam biegaczy było jak na lekarstwo. Drużki wydeptywali Azjaci w spacerowych orszakach. Ciche żony owite chustami od stóp w adidasach po głowy w kolczykach otwierały pochody. A stateczni przedstawiciele patriarchatu matrymonialnego kroczyli tyłami wystukując rytm laską w postaci parasola. Zamiast pozdrowień, samotni wujkowie w turbanach sypali oświadczynami jak z rękawa. 

W Czarnym Lesie biegają pokolenia. Ojciec z córką. Matka dzieciom. Blondynki z tipsami. Macho z kaloryferami. Grubi, chudzi, zielonoocy, niscy i wysocy. Starsza pani z siwą czupryną pod opaską Nike zdecydowanie wymiata. Drobi przeraźliwie, a wyprzedza wszystkich za każdym razem. Jeśli tak wygląda nowa generacja emerytów, Bebe nie może się już doczekać drugiej wiosny życia. Biegają wszyscy, a pozdrawiają tylko właściciele psów. Stają zawsze na środku ścieżki i mówią tylko do czworonogów, nie unosząc wzroku powyżej pasa. Biegacze natomiast nie odrywają wzroku od twarzy Bebe. Jakby miarowy ruch wprawiał ich w hipnozę. Tri, dwa, adin - metry zmniejszają się drastycznie. Bebe ryzykuje uśmiech, a nawet i werbalne pozdrowienie. Wpatrują się intensywnie, po czym  mijają bez słowa i zmarszczki. Teutońska powaga w każdej sferze życia. Wyjątkiem jest tylko matka dzieciom w podkoszulku w kwiaty poruszająca się spoconym truchtem. Wymienia z Bebe uśmiech, jakby cieszyła się, że jeszcze żyje.

p.s. Oklaski oklaski! Pokonane wczoraj, pierwszy raz od roku, 90 (słownie: dziewięćdziesiąt) minut ciągiem (a do tego w pełnym słońcu) bez uszczerbku na zdrowiu psychofizycznym zasługuje co najmniej na medal z ziemniaka. Witaj kondycjo!


20 komentarzy on "Zaklinanie teutońskich biegaczy"
  1. Podziwiam! 90 minut to niewyobrażalnie dużo!
    I oczywiście piękna opowieść :D Sama prawda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 6 razy po 15 minut łatwiej sobie wyobrazić :)

      Usuń
  2. Wow Bebe - ciekawe czy ja to kiedyś osiągnę...zawsze mam jakieś ale...a to pogoda...a to trzeba pranie zrobić jak na porządną kurę domową przystało...a to w sumie może za 2 msc będzie brzusio zamieszkały i już biegać nie wypada...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wymówka zawsze się znajdzie :) cały las wymówek. A znam takie co i z zaawansowanym kosmosem biegają, a jak!

      Usuń
  3. 90 min w pełnym słońcu?!
    ja się dziwię nawet spacerowiczom w upalne dni, a co dopiero biegającym...
    medal z kalarepki! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalarepkę przyjmę w każdej ilości.

      Usuń
  4. Bebe, jesteś moją olimpijską mistrzynią:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kamila08:57

    Bebe wow 90 minut????? no pogratulować kondycji.....może ty się z powołaniem minęłaś hę?? jakiś medal być z Londynu przywiozła hę??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie biegam w deszczu. Ale jak otworzą konkurencję dla szybkich inaczej to się zgłoszę, bo szanse mam niezwykle duże. Niezwykle.

      Usuń
  6. podziwiam samozaparcie ..... bieganie jest poza moim zasięgiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt to mieć coś czego nie chce się robić, a przy czym bieganie wydaje się opcją nader atrakcyjną :)

      Usuń
  7. O rany, Bebe, ja to w swych treningach chyba nawet do 30 nie dociągnęłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam oj tam. Lepszy rydz niż nic.

      Usuń
  8. Anonimowy12:19

    Bebe jesteś mistrzynią olimpijską :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) W kategorii stonka amerykańska w prędkościach rozkojarzony ślimak.

      Usuń
  9. Już samo czytanie o biegu w ten upał mnie zmęczyło. Uff wolę rower, ale gratulacje przesyłam i biegiem na działkę, z przeszkodami, z torami przez drogę, i od wczoraj z kałużami na drodze.Paczucha

    OdpowiedzUsuń
  10. Rewelacja! Też muszę dziś na kogoś "nawarczeć" ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super blog :D
    Zapraszamy na naszego :D
    http://lucjan-i-ferdek-komiks.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  12. 90! 90! 90!

    zatkało mnie

    :)

    OdpowiedzUsuń

Auto Post Signature

Auto Post  Signature