Olimpiada i pomarańczowa tapeta

27.07.2012

Siódma rano. 27 stopni w cieniu. Tubylcy z teutońską dokładnością koszą trawę, jak w każdy piątek. Wyjątków nie ma. W pokoju półmrok pod zaciągniętymi roletami. Wiatrak miesza ciepłą zupę powietrza. Kolejny litr wody z sokiem jabłkowym poci szklankę na zimno. A jeszcze przed chwilą, Bebe w długich spodniach, kurtce i zimowych butach trzęsła się na wyspowym wietrze.

Wyspy Brr w nastroju olimpijskim.

W mieście stołecznym Londyn gorączka igrzysk rozprzestrzenia się jak Euro po Warszawie. Flagi w kółka zakwitły na lampach i w witrynach. Różowe kółka uzupełniły plany metra stacjami dyscyplin sportowych. Wyspiarze przędą czarne wizje, zwłaszcza w obliczu braku ochrony w ostatniej chwili. Burmistrz o twarzy szaleńca klepie po plecach zastępczych bodyguardów w moro. Drogowcy po nocach zwężają drogi malując olimpijskie kółka specjalnie dla  sportowych VIPów. Śmiertelnicy stoją w korkach. A niecierpliwi płacą po 130 funtów za dwie minuty po pasach ruchu dla wybranych. Olimpiada na plecakach, koszulkach, breloczkach i jogurtach. Znicze olimpijskie osiągają kosmiczne sumy na eBayu. McDonald patronuje racje żywnościowe. Dumne matki i zachłyśnięci emocją fani krzyczą z ekranów. A tubylcy masowo bukują bilety lotnicze, byle dalej od Wyspy. Na przykład do Grecji. Niech kolebka olimpijska, atrakcyjna z racji widma bankructwa, też coś zyska. Tych, którzy w igrzyska pracować muszą, przestrzega się przed najazdem Hunów i proponuje alternatywne środki transportu, jak na przykład własne nogi (plakaty Transport for London, projekt: M&C Saatchi)





Im dalej od stolicy, tym ogień olimpijski płonie mniejszą ekscytacją. W Krainie Yam Yam już tylko Bebe wspina się mozolnie na doktorancki Olimp. Droga przed nią jeszcze długa i wyboista, ale Bebe osiąga już pewne naukowe wyżyny i rokuje na zdobycie szczytu zgodnie z planem. Mikołaju, Mikołaju czy ty z lasu cz ty z.... Do kolejnego etapu doktoranckiej olimpiady Bebe przeszła z maszynopisem wytapetowanym na pomarańczowo samoprzylepnymi karteczkami. Teutońska profesorka  miała tylko kilka uwag. Zagorzałe dyskusje rozwinęły się, ku uldze Bebe, jedynie na temat kwadratury nawiasów i pewności siebie autorki (a raczej jej braku). Meritum nikt się nie czepiał. Uff.




21 komentarzy on "Olimpiada i pomarańczowa tapeta"
  1. niech ginie kwadratura nawiasów!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech! Tymczasem tropię różnice między "trend" a "pattern".

      Usuń
  2. Kamila11:24

    ojjjj Bebe co tam meritum...nawiasy ważne w nawiasach często zawarte to co ważne...i wiesz co???? ----> JA KOCHAM LETNIĄ OLIMPIADĘ!!! cmoki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja! Że też ominą mnie w tym roku złote buty sprinterów.

      Usuń
  3. Bebe, jak dobrze znów Cię czytać. Plakat ze zdziwionym koniem wymiata.
    Gratuluję doktoranckiego wykarteczkowanego maszynopisu! Byle do przodu. Nieść ten... no... znicz, znaczy kaganek ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lecę z lampionem produkcji własnej na roraty mego doktoratu (na znicz mnie nie stać, najtańszy ma trzy zera po przecinku) p.s. Na zakupach z nową torbą była?

      Usuń
    2. Z torbą nie była jeszcze, ale z bebeguzikami chodzi. I się zachwycają ludziki :).

      Usuń
    3. To niech pójdzie, a myśli, że kto był inspiracją ich stworzenia, no kto?

      Usuń
  4. Anonimowy12:51

    Z rozkoszą czyta się kolejne wersy. Miły jest brak uwag w sprawie meritum :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Meritum bylo takie dobre, ze tylko do nawiasow mozna sie przyczepic?
    Czy kogos tutaj to zdziwilo?
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie dziwi, że tylko mnie dziwi :)

      Usuń
    2. mnie dziwi, że jednak Ciebie dziwi! weź ten brak odrzuć i poczuj tylko pewność (siebie)! :)

      Usuń
    3. Dziwine to zdziwienie ;)

      Usuń
  6. Cudna grafika (twoja). Plakaty też fantastyczne!:) Mnie olimpiada jakoś nie ekscytuje, ale cóż:) Fajnie, że jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się chyba starzeję, bo mnie takie zbiorowe imprezy zaczynają wzruszać. Chlip chlip...zwłaszcza jak nie mogę śledzić ich na bieżąco, bo telewizora brak. A może to ten duch olimpijski działa?

      Usuń
  7. Meritum najważniejsze, a nawiasy, to wybór autora. Pozdrawiam serdecznie z równie upalnego wybrzeża. Paczucha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawiasy to wybór gramatyki angielskiej. Studiuję z uwagą i pełną pokorą. Ukochy ukochy z górskich wyżyn!

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Jest więcej, dużo więcej! Sama przyjemność polowania na nie na ulicach stolycy :)

      Usuń
  9. Proszę bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń

Auto Post Signature

Auto Post  Signature