coś za coś

26.03.2011
bebe w londynie. samotny krążownik uliczny późnym sobotnim popołudniem. zachodzące słońce, na małych sklepikach tłumy, drzewa w pąkach i kwiatach a na niebie błękit skalany wstążkami samolotów. wieczorem ma być wspólna kolacja z przyjaciółmi i może nawet  na obcasach ciał cięcie gięcie w pobliskim klubie.a bebe jest głodna tu i teraz. bo obiadu nie było. idzie do supermarketu i kupuje kanapkę. bardzo nie teges jak na bebeluszkowe warunki insulinowe. biały wyspiarski chleb, ser żółty i ogórek. tania była. a bebe ma węża w kieszeni, jeszcze przez 2 tygodnie. bebe wychodzi ze sklepu i tuż na zewnątrz otwiera opakowanie mijając młodego mężczyznę w ortalionowej kurtce. kontakt wzrokowy i bebeluszkowy uśmiech przełamał lody. mężczyzna z wyspiarską nonszalancją przeprasza za zakłócanie bebeluszkowego spokoju i jednym tchem wyłuszcza prośbę o drobne na jedzenie.

bebe w czerwonym płaszczu na parkingu supermarketu w centrum wyspowej stolicy. w ręce dzierży właśnie otwarte opakowanie z kanapką. ptaki zagłuszają nawet pobliski ruch uliczny. a młody mężczyzna wpatruje się w nią wyczekująco. piękne ma te oczy. modro-szare, akwarelowe. czyżby nawet bogowie czuwali nade mną? bebe nie wierzy sytuacji. wręcza kanapkę mężczyźnie uśmiechając się zachęcająco. on skonfundowany, przyjmuje podarunek z ociąganiem. może liczył na pieniądze. ale bebe już się tym nie przejmuje. bebe uśmiecha się i odchodzi z pustymi rękami. współczesne anioły mają dziwną pracę.

pół godziny później, bebe otrzymała w antykwariacie prezent. dwie części "mrocznych materii" pullmana ("his dark materials") w cenie jednej. bebe szukała ich od miesięcy. a zawartość portfela pozwoliła wyskrobać równowartość tylko jednej z nich. pan antykwariusz machną ręką: oddasz następnym razem.

podobno dostajemy tylko tyle ile dajemy....

1 komentarz on "coś za coś"
  1. bo życie jest dobre :) zwłaszcza jak się traktuje je z dobrocią ;)

    OdpowiedzUsuń

Auto Post Signature

Auto Post  Signature