Ostatnim rzutem na taśmę, dołączam do
Akcji Andrzeja Tucholskiego "Autorzy polecają autorów". Wszak fajowo jest poznawać nowe blogi i blogerów, zwłaszcza bywających w niszach, do których mnie jeszcze nie zawiało. Zatem uwaga, moja blogowa top-trójka (no prawie) na dziś (kryterium: Jakość i Ważność
dla mnie - strasznie mi się to kryterium podoba. Bo ani nie trzeba mieć insta, ani żyć kanałami, ani wysyłać smsów, ani klikać pińćset razy dziennie w obrazek ani podawać i potwierdzać autentyczności swojego maila):
-
Dziennik frazeologiczny - to jest zawsze uderzenie w środek splotu słonecznego. Wirtualna wioska kobiet stworzona przez Katachrezę. Zbiór esejów o aktualnym stanie świata. Gęsto, czasem do przełknięcia trudno, ale tak, że się o tym przez kolejny tydzień myśli. I wraca, wraca, wraca. Na przykład do tego:
"Pamiętajcie, bądźcie gorzej wychowani, proszę. Idźcie na słońce.
Zgłodnieć. Chcieć. Siebie i dla siebie. Poznacie po tym, że będzie
bolało z radości od środka. Kiedy nie można nie mieć uśmiechniętych oczu
i wzrok wszystko wyda. Niech Wam się zrobi kula w brzuchu z radości. I
skacze.
To się nazywa szczęście i nie uczą tego w tym kraju."
http://dziennikfrazeologiczny.blogspot.de/2013/08/fanaberia.html
-
Kaczka - wiem, żadne zaskoczenie, ale cóż zrobić... miłość nie wybiera. Stali bywalcy wiedzą, że ten rodzaj drobiu kocham nad życie. Ptak gospodarski (jeden Mąż, dwójka Kacząt) o lekkim piórze i pysznie tłustej acz chrupkiej frazie. Dobro narodowe. Z nikim innym codzienność i sprawy na pozór mało istotne nie smakują tak pysznie! Kaczkę powinno się narodom przepisywać na receptę. Na przykład:
"Po pięciu latach organizowania imprez urodzinowych dla młodzieży przedszkolnej, człowiek jakby okrzepł.
Nie chodzi już kopać trufli przy blasku księżyca, nie nastawia sufletów z ekologicznej marchewki, nie rzeźbi w pietruszce fair trade, ani nie zastępuje węglowodanów ekstraktem ze stewii.
Po pięciu latach człowiek sypie w miski rumuńskie prażynki z kartofli,
odpala popcorn z mikrofalówki, wciska do kremu z masła kilo cukru pudru i
całą tubkę syntetycznego barwnika o najbardziej nienaturalnym kolorze, a
do tortu rozbija skamieniałe bryły kakao, które przywiózł sobie z
wycieczki do Holandii w czasach, gdy nie miał dzieci i odmienne stany
świadomości musiał osiągać za pieniądze."
http://la-terra-del-pudding.blogspot.de/2015/12/322.html
-
Od środka - czyli Litermatka: Człowiek-Odwaga. łączą nas Potomki w podobnym wieku oraz znajomość codzienności na Wyspach Brr.... Ale, co ważniejsze, nikt inny nie pisał o obcym mi temacie, jakim jest adopcja, w tak poruszający ale nie ckliwy, przystępny, nieobojętny sposób. Blog wielce potrzebny. Pozwala zrozumieć. Bo na przykład:
"Być może jeszcze wróci żal, że jasna cholera, znów musimy coś
udowadniać, stawać na głowie, pisać elaboraty i czekać, czekać, czekać.
Jak nie-normalni ludzie. Ale wiem, że w ostatecznym rozrachunku to nie
ma żadnego znaczenia, że nasza wspólna przygoda nie rozpocznie się od
tamtej strony brzucha, od środka."
http://litermatka.blogspot.de/2016/03/o-tym-ze-nie-jestem-tym-typem.html
-
Melanie Garanin - blog niemieckojęzyczny, ale z wielojęzycznymi ilustracjami dla każdego. Melanie uprawia niemożliwe, publikuje przynajmniej jeden rysunek niemal każdego dnia. Pisze o sobie: "Mam męża i czwórkę dzieci, z których jedno jest aniołem (...)". To zdanie wiele wyjaśnia.
Po prawej w bocznej szpalcie ciąg dalszy... bo poleciłabym każdy, ale Grudka domaga się posiłku, ciągnie za rąbek spódnicy i wyrywa klawiaturę z rą PFBQWBhudhsk cscdb
epwjf
fowjpq......324092109751--.3-.4222225nahffh
fwjqojfw
jwo
qofrj
- to pisała Grudka.
Ze słonecznościami dla Was!